Znany polityk PiS pobrał nienależne mu pieniądze, sprawa trafiła do prokuratury. „Nie ma wątpliwości, że jestem ofiarą represji”

Znany polityk PiS pobrał nienależne mu pieniądze, sprawa trafiła do prokuratury. „Nie ma wątpliwości, że jestem ofiarą represji”

Marek Surmacz
Marek Surmacz Źródło: Newspix.pl / Maciej Opala
Prokuratura sprawdza, czy polityk PiS i były wiceszef MSWiA, a obecnie zastępca prezesa KRUS, Marek Surmacz mógł wyłudzić ponad 25 tys. z kasy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska – informuje Wirtualna Polska. Surmacz twierdzi, że padł ofiarą intrygi politycznej, za którą stoi Zbigniew Ziobro oraz środowisko WSI i SB.

Od lipca do września 2021 roku Marek Surmacz pełnił obowiązki zastępcy Głównego Inspektora Ochrony Środowiska (GIOŚ). Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że rozpoczynając pracę w urzędzie podał nieprawdziwe informacje dotyczące swojego stażu pracy zawodowej, to znaczy wskazał, że jest on wyższy niż w rzeczywistości. Przez to otrzymał dodatek, który mu się nie należał oraz nagrodę uzależnioną od stażu pracy. Według źródła WP, Surmacz „wyłudził pieniądze”.

Marek Surmacz pobrał nienależne mu pieniądze

GIOŚ potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce. „Informujemy, że ze względu na złożone zawiadomienia do  i Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, a tym samym toczące się postępowania w tej sprawie, GIOŚ nie może udzielić pełnej odpowiedzi w tej sprawie” – przekazało portalowi biuro prasowe Inspektoratu. Poinformowano też, ze szefostwo GIOŚ wystąpiło do Surmacza o zwrot nadpłaconego wynagrodzenia, co ten uczynił. Chodzi o kwotę 25 122,31 zł.

Według Wirtualnej Polski Surmacz podał zawyżony staż pracy, bo wliczył do niego czas pracy w . Jednak nie powinien był tego robić, bo został wydalony ze służby dyscyplinarnie w 1996 r. za prowadzenie kampanii wyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz, a zwolnienie dyscyplinarne wiąże się z zakazem korzystania ze stażu pracy wypracowanego w służbie.

Polityk oskarża Ziobrę i środowisko służb specjalnych

Surmacz powiedział Wirtualnej Polsce, że nic nie wie o złożonym do prokuratury zawiadomieniu w jego sprawie. Polityk twierdzi, że to element rozgrywki politycznej. – Nie ma wątpliwości, że jestem ofiarą represji komunistów w służbach policyjnych i specjalnych – powiedział i przypomniał, że w przeszłości był członkiem komisji weryfikacyjnej ds. Służby Bezpieczeństwa i pracował przy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Stwierdził też, że za jego odejściem z GIOŚ stoi minister sprawiedliwości , a decyzję wykonał bezpośrednio wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, także członek Solidarnej Polski.

Czytaj też:
Wspólny wniosek opozycji ws. Zbigniewa Ziobry. „Haniebna postać”

Źródło: Wirtualna Polska