Zaczęło się od jednej 15-hektarowej działki za 700 tys. złotych, sprzedanej później za blisko 15 milionów. Morawieccy kupili ją w 2002 roku, a sprzedali w 2021 roku spółce założonej kilka miesięcy wcześniej przez Jerzego Paskarta i Marcina Sobusia. Jak ustaliła „Wyborcza”, pieniądze wyłożył wówczas Paweł Marchewka, jeden z najbogatszych Polaków, właściciel tworzącej gry komputerowe firmy Techland.
Dziennikarze donoszą, że spółka założona przez małżeństwo Marchewków oraz powiązane z nimi firmy (wspólników, znajomych oraz ich wspólników) od lat skupują nieruchomości, które kiedyś należały do banku BZ WBK. Pełnomocnikiem wielu takich spółek jest Paskart. To właśnie prezesem WBK do 9 listopada 2015 roku był Mateusz Morawiecki. Z artykułu „Wyborczej” dowiadujemy się o co najmniej kilkunastu takich nieruchomościach. Najstarsza transakcja miała miejsce w 2013 roku i uczestniczyła w niej znajoma Iwony Morawieckiej ze studiów. To w tym roku Mateusz Morawiecki przepisał majątek na żonę, przez co do dziś nie znamy całego majątku tej pary.
Autorzy tekstu zwracają uwagę, że wiele osób uwikłanych w sprawę nie chciało z nimi rozmawiać. Jedna ze sprawdzanych przez nich spółek została wyrejestrowana w trakcie pracy nad materiałem. Odpowiedzi nie udzielili też sami Morawieccy. Z dziennikarzami nie rozmawiali też przedstawiciele Santander Bank Polska, który wchłonął BZ WBK. „Bank po zakończonym procesie sprzedaży nie analizuje i nie monitoruje dalszych losów sprzedanych nieruchomości i ich potencjalnych właścicieli” – przekazała jedynie rzeczniczka banku.
Pytania do premiera Morawieckiego bez odpowiedzi
Dziennikarze poinformowali o skierowaniu do małżeństwa Morawieckich listu z pytaniami. Chcieli dowiedzieć się m.in. czy Mateusz Morawiecki jako prezes BZ WBK „podejmował jakiekolwiek decyzje związane ze sprzedażą nieruchomości, czy miał wpływ na wybór nabywców, czy zna bohaterów naszej historii i czy kiedykolwiek rozmawiał z nimi o możliwości zakupu pobankowego mienia”. Jego żonę spytali, czy zna bohaterkę ich artykułu oraz czy „kiedykolwiek rozmawiała z nią bądź z jej mężem o kupowaniu nieruchomości należących do banku BZ WBK”. Pytania te od lutego pozostają bez odpowiedzi.
Twitter komentuje sprawę Morawieckich
Sprawę, w którą zamieszany jest premier, szeroko komentuje się na Twitterze. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy pyta służby o reakcję. Katarzyna Lubnauer pisze, że coraz bardziej podejrzanie wygląda ukrywanie majątku Morawieckich, a Dariusz Joński nazywa premiera „spekulantem”.
CIR odpowiada na tekst „Wyborczej”
W odpowiedzi na artykuł "GW", Centrum Informacyjne Rządu wydało komunikat z komentarzem:
- Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK nie zajmował się procesem sprzedaży nieruchomości należących do banku. Sprzedaż odbywała się według określonych procedur i po uzyskaniu wycen rynkowych.
- Od czasu, kiedy Mateusz Morawiecki przestał być prezesem BZ WBK (obecnie Santander) i sprawuje funkcje państwowe, nie posiada wiedzy o sprzedawanych przez bank nieruchomościach ani o ofertach kierowanych do kogokolwiek.
- Żona Mateusza Morawieckiego sprzedała należącą do niej nieruchomość po cenie rynkowej. Jej wartość oszacowało dwóch biegłych rzeczoznawców - jeden na 14.349 tys zł. (ok. 95 zł za m.kw) - wycena dokonana blisko 3 lata temu, a drugi na 17.162 tys zł. (ok. 114 zł za m.kw) - wycena dokonana w lutym br. Gazeta wyborcza już w lipcu 2019 r. musiała sprostować nieprawdziwe dane przedstawiane w tej sprawie.
- Ani premier Mateusz Morawiecki, ani jego żona nie mają żadnych relacji z nabywcami tej nieruchomości.
- Materiał przedstawiony przez „Gazetę Wyborczą” tworzy nieistniejącą i alternatywną rzeczywistość, dowolnie i bez oparcia w faktach łącząc jedne informacje z innymi, często mimo zaprzeczeń osób ujętych w treści tekstu. Niestety prawda nie jest dla nich w tym przypadku ważna.
twitterCzytaj też:
„Gazeta Wyborcza” opisała „tajemnicę działki Morawieckich”. Rzecznik rządu reaguje: Obłęd na Czerskiej