Rozbrajająca szczerość wicepremiera Kowalczyka. „To normalna sprawa”

Rozbrajająca szczerość wicepremiera Kowalczyka. „To normalna sprawa”

Henryk Kowalczyk
Henryk Kowalczyk Źródło:Newspix.pl / TEDI
– Podejmowanie takiego tematu, to jest normalna sprawa. Rząd powinien wiedzieć, czy musi przygotować ewentualne miliardy złotych w związku z orzeczeniem – stwierdził w rozmowie z WP Henryk Kowalczyk pytany o najnowsze doniesienia w związku z tzw. aferą mailową.

Po wycieku kolejnych maili pochodzących rzekomo ze skrzynki Michała Dworczyka, opozycja nie zostawia suchej nitki na przedstawicielach rządu oraz prezes TK Julii Przyłębskiej. Politycy nie kryją oburzenia tym, że rząd mógł ustalać z szefową Trybunału Konstytucyjnego kształt wyroków.

Afera mailowa. Kowalczyk broni Dworczyka

Pytany o sprawę Henryk Kowalczyk stwierdził, że nie widzi w tym niczego zdrożnego. – Szef KPRM może dowiedzieć się, jakie są skutki finansowe czy budżetowe postanowień Trybunału. Prawo do tego zachęca, bo wyroki TK mogą mieć wielki wpływ na finanse publiczne – stwierdził wicepremier w rozmowie z WP.

– W prywatnych mailach to jest inna sprawa. Prywatne maile bym tu odsunął. Jednak podejmowanie takiego tematu, to jest normalna sprawa. Rząd powinien wiedzieć, czy musi przygotować ewentualne miliardy złotych w związku z orzeczeniem – dodał.

Polityk PiS zapewnił, że nie protestowałby, gdyby dowiedział się, że Donald Tusk jako premier spotykał się z ówczesnym prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim. – Kto wie, może za czasów PO też dochodziło do takich spotkań. Jednak jeśli do nich dochodziło w siedzibie PO, to niedobrze, bo to nie jest już rząd – podsumował.

Rząd wpływał na orzeczenia TK?

Do sieci trafiły najnowsze ujawnione maile pochodzące rzekomo ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka. Wiadomości dotyczą wpływu rządu na TK. Wynika z nich, że szef KPRM oraz Julia Przyłębska omawiali wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Relacja dotycząca trzech spraw oczekujących w TK na rozstrzygnięcie miała trafić także na biurko Mateusza Morawieckiego. Prezes TK oświadczyła na antenie radiowej Trójki, że „z nikim nigdy nie omawiała, nie omawia żadnych orzeczeń” i stwierdziła, że „stawianie jakichś tez dotyczących jej działalności, powołując się na niesprawdzone źródła” to „działanie, aby zdestabilizować państwo”.

Morawiecki o aferze mailowej

Zdaniem premiera „za prowokacjami i włamaniami na skrzynki polityków stoją rosyjskie i białoruskie służby, których celem jest skłócenie Polaków i klasy politycznej a różne redakcje wpadają w sidła Władimira Putina”. – Skłócona klasa polityczna jest oczywiście łatwiejsza w zaatakowaniu, w zarządzaniu można rzec z zewnętrznych ośrodków, bo to się na pewno marzy Kremlowi – tłumaczył polityk .

– Widzę, że tutaj jest próba nadbudowania nad tymi rosyjskimi prowokacjami różnych teorii. To jest znana taktyka manipulacyjna, myślę, że Jerzy Urban by się nie powstydził. W związku z tym, ja rzeczywiście nie chce dać się wplątać w tego typu intrygę i bardzo serdecznie dziękuję za pytanie – powiedział na konferencji prasowej w Tarczynie.

Wcześniej podczas briefingu prasowego w Sejmie Piotr Muller zapewnił, że „nie ma ze strony polskiego rządu żadnych nacisków na TK, SN i sądy powszechne w zakresie wyrokowania”. – Wszystkie oficjalne stanowiska rządu w zakresie spraw, które odbywają się przed TK mają charakter pisemny i one są dostępne na stronach TK. Żadnych innych działań w tym zakresie nie było. Oczywiście nie we wszystkich sprawach są te stanowiska wyrażane, ale w tych, w których były wyrażane, są one dostępne na stronach TK – podkreślił rzecznik rządu.

Czytaj też:
Afera mailowa. Premier miał prosić o „narrację” po wyroku. „Od tego są ci wszyscy profesorowie”

Źródło: Wirtualna Polska