Aleksandrę Klich oskarżył Łukasz Długowski, pracujący przed kilkoma laty dla „Gazety Wyborczej”. W czwartek 7 lipca dziennikarz na swoim Facebooku nawiązał do zarzutów o mobbing pod adresem Tomasza Lisa i Renaty Kim z „Newsweeka”, opisując własną historię.
„Mój epizod był krótki: kiedy po raz kolejny próbowałem uregulować mój stosunek pracy (w »Wyborczej« oczywiście na śmieciówce) usłyszałem, że nie, bo za miesiąc znowu przyjdę z depresją. I nagle moje teksty stały się słabe, chociaż przez wiele lat szły z automatu i równolegle, bez problemu szły w »Dużym Formacie« i »Wysokich Obcasach«. Więc zacząłem zmieniać zawód” - przekazał.
Długowski dodał, że niedługo po jego odejściu odpowiedzialna osoba została pozwana za mobbing, a jej sprawa zakończyła się ugodą i przeszła na inne stanowisko redaktorskie. „Jak z parafii do parafii” - porównał. „W sumie nie wiem dlaczego nie wymieniłem jej nazwiska? Ze strachu? To była Aleksandra Klich, wtedy naczelna »Magazynu Świątecznego«, po przenosinach »z parafii do parafii«, obecna naczelna »Wysokich Obcasów«” - dodał.
Mobbing w „GW”? Aleksandra Klich odpiera zarzuty
Pracująca od ponad 20 lat w mediach Agory Aleksandra Klich odpowiedziała na łamach portalu Wirtualnemedia.com. - Zarzuty pana Długowskiego opublikowane w mediach społecznościowych są pomówieniem - stwierdziła. Dodała, że w ostatnich latach nie było żadnego postępowania wewnętrznego w Agorze dotyczącego jej stosunku do podwładnych. Nie musiała też odpowiadać w sądzie na zarzuty związane z mobbingiem.