Przemysłowi giganci w Polsce. W pierwszej dziesiątce mamy powody do dumy

Przemysłowi giganci w Polsce. W pierwszej dziesiątce mamy powody do dumy

Linia produkcyjna
Linia produkcyjna Źródło: Shutterstock / industryviews
7 na 10 największych firm w Polsce to przedsiębiorstwa z polskim kapitałem. Zestawienie otwiera Orlen. W kolejnych dziesiątkach niestety polskich firm jest już mniej, niemniej z roku na rok umacniają swoje pozycje, więc zestawienia w kolejnych latach mogą wyglądać już inaczej.

PKN Orlen konkurencję zostawia daleko w tyle i bezsprzecznie jest największą firmą działającą w naszym kraju. To nie nowość, spółka od lat umacnia swoją pozycję, a po połączeniu z Lotosem urośnie jeszcze bardziej. W 2021 roku roczne przychody koncernu wyniosły 97 mld zł, z czego prawie połowę stanowią przychody z eksportu. Koncern zatrudniał ponad 33 tys. osób.

Najwięksi na polskim rynku. W pierwszej dziesiątce nadreprezentacja firm z rodzimym kapitałem

Zestawienie największych polskich firm (stan na 2021 rok) przygotował serwis money.pl. Ranking powstał m.in. na podstawie ankiet przesłanych do prawie 2,5 tys. firm działających w naszym kraju. Budujące jest to, że firma z polskim kapitałem nie tylko znalazła się na szczycie zestawienia, ale także polskie firmy zajmują 7 na 10 pierwszych pozycji. Wprawdzie na drugim miejscu największych firm działających a terenie Polski znalazł się właściciel sieci Biedronka (Jeronimo Martins z przychodami na poziomie 61 mld zł), to na kolejnych pozycjach znalazły się PGE i PGNiG, następnie Eurocash, który od 2005 roku notowany jest na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Szóste miejsce z przychodami w wysokości 24,5 mld zł zajął KGHM Polska Miedź, a siódme – Cinkciarz.pl, który umożliwia płatności walutowe i wymianę walut.

Na ósmym miejscu znalazł się niemiecki Lidl, a ostatnie miejsca w pierwszej dziesiątce zajmują Tauron i Lotos.

Wysoki udział rodzimych firm bardzo cieszy, ale gdy wziąć pod uwagę już pełną setkę największych polskich przedsiębiorstw, polski kapitał wyraźnie ulega konkurencji i odpowiada tylko za 39 pozycji.

Giganci powiązani z państwem

Tym co łączy wymienione powyżej polskie firmy, jest daleko idące powiązanie ze Skarbem Państwa. Nie są to wprawdzie spółki państwowe, ale państwo jest w nich silnie reprezentowane, np. w Orlenie Skarb Państwa ma obecnie bezpośrednio około 27 proc. akcji. Pozostałymi dużymi akcjonariuszami są Nationale-Nederlanden OFE (7.34 proc. udziału w kapitale podstawowym) i Aviva OFE Aviva Santander (6.29 proc. udziału). W sumie w rękach drobnych akcjonariuszyjest ponad 251 milionów akcji, a Skarb Państwa ma tylko niespełna 117 milionów akcji. Nie znaczy to jednak, że mniejsi inwestorzy mogą przegłosować na walnym zgromadzeniu swoje racje, bo po pierwsze, państwo ma w sumie 32 proc. akcji Orlenu (do wspomnianych 27 proc. należy jeszcze dodać akcje należące do państwowego PERN-u), a ponadto statut Orlenu zabrania akcjonariuszom poza Skarbem Państwa wykonywania praw głosu z więcej niż z 10 proc. ogółu akcji. Oznacza to, że nawet gdyby jakiś inwestor przejął np. 20 proc. akcji, to część z nich nie dawałaby mu prawa głosu z nadwyżki ponad 10 proc.

Maspex: taką historię ma wiele polskich firm

Firmy z kolejnych dziesiątek zestawienia powstały w innych okolicznościach, a historia ich rozwoju, wzlotów i upadków, nakłada się na mapę gospodarczego rozwoju Polski, zmiany potrzeb konsumenckich, nowe mody i wymagania. Ot, choćby Maspex (przychód w 2021 roku: 5,2 mld zł), który w 1990 roku rozpoczął w kojarzonych z Janem Pawłem II Wadowicach produkować herbaty rozpuszczalne, zabielacze do kawy i kakao. Firmę założyli koledzy z lat studenckich: Krzysztof Pawiński, Zdzis­ław Stuglik, Jerzy Kasperczyk, Sła­womir Rusinek i Józef Szczur.Panowie działali tak, jak wszyscy inni w tamtych czasach: intuicyjnie. Ktoś był na Zachodzie i zorientował się, co dobrze się sprzedaje (a skoro jest popularne w Niemczech czy Włoszech, to przecież lada dzień będzie i u nas), ktoś inny znał język obcy, więc zajął się organizacją towaru od zagranicznych dostawców, ktoś jeszcze inny miał przysłowiowego szwagra z dużym samochodem i kursował za Odrę.

W takim prowadzeniu biznesu nie było nic złego, taka była potrzeba czasu. Problem w tym, że niektórzy przedsiębiorcy, którzy pierwsze szlify zdobywali w latach 90., na długo pozostało przy tych schematach i w efekcie musieli się zadowolić drobnicą. Koledzy z Wadowic wiedzieli, że tego nie chcą. „Szybko zauważyli, że konfitury w branży trafiają do właścicieli silnych i znanych marek. Trzeba je wykreować lub, co znacznie szybsze, kupić” – opisywał biznesową drogę założycieli Maspexu ponad 10 lat temu Forbes.

Firma z Wadowic wykupuje konkurencję

Wspólnicy poszli więc na zakupy: w 1996 r. kupili Polską Żywność z Olsztynka. Mało kto kojarzy tę firmę, a to producent popularnego soku Kubuś. W 1999 r. Maspex przejął spółkę Anin oraz Tymbarka – podkarpackiego producenta słynnych napojów, a żeby umocnić się na rynku soków, w 2000 r. otworzył w Tychach fabrykę soków i napojów. A jako że Polska to za mało, to już w 1998 roku Maspex tworzył oddziały w Czechach, Rumunii, Węgrzech i Słowacji, a później w Kaliningradzie i Moskwie.

Kolejne lata to sukcesywne kupowanie kolejnych marek (np. Lubellę, dzięki czemu Maspex „wszedł” także w rynek kasz i makaronów) oraz rozbudowa infrastruktury (uruchomiono centrum logistyczne w Tychach i otwarto kompleks produkcyjno-magazynowy w Rumunii).

W 2015 r. Maspex przejął jednego z największych producentów żywności w Polsce – spółkę Agros Nova i tym samym powiększył swoje portfolio biznesowe o takie marki jak Łowicz, Włocławek, Kraków, Tarczyn i DrWitt.

Soplica i Żubrówka wróciły „do domu”

Dziś Maspex to 67 marek i ponad 2,3 tys. propozycji towarowych, które można kupić w ponad 60 krajach na całym świecie. Produktów Maspexu możemy szukać również w działach alkoholowych, bo w lutym tego roku koncern ostatecznie sfinalizował transakcję, dzięki której „pod polskie skrzydła” wróciły takie kojarzone z naszym krajem marki wódek jak Soplica, Żubrówka czy Bols. Transakcję zakupu kilku marek od amerykańskiej grupy CEDC sfinalizowano 25 lutego, a więc dzień po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę.

Czytaj też:
Rosyjski „król wódki” przez lata kontrolował polską Żubrówkę. Kim jest Rustam Tariko?

Dobrze, bo w przeciwnym razie Soplica, legendarna polska marka z blisko 500-letnią tradycją, spotkałaby się z bojkotem i zniknęłaby, być może bezpowrotnie, z rynku. Jak to możliwe? Do 2018 roku wspomniane marki należały do Rosjan, później zostały sprzedane Amerykanom, ale fakt sprzedaży koncernowi zza oceanu nie wybił się w powszechnej świadomości. Gdy więc zaraz po wybuchu wojny wzywano do bojkotu rosyjskich towarów, podejrzenia o rosyjskość padły też na Bogu ducha winną Żubrówkę. Maspex szybko przeprowadził akcję informacyjną, w której przekonywała, że jak kupując Soplicę czy Żubrówkę nie wspieramy putinowskich bomb.

Synthos: od fabryki chemicznej w Oświęcimiu po rozgrywającego światowej klasy

W zestawieniu największych polskich firm z Maspexem sąsiaduje inna firma z regionu – Synthos z siedzibą w Oświęcimiu (72. miejsce w zestawieniu, 5,224 mld zł przychodu w 2021 roku). „Historia Synthosa, czyli dawnej oświęcimskiej fabryki chemicznej Dwory, to nie tylko przykład, jak spółka reprezentująca niemodną branżę potrafi odbić się od dna, by zostać giełdową gwiazdą. To również dowód, że prawdziwa siła biznesu tkwi w charakterze jego właściciela” – pisał kilka lat temu Forbes.

Tym charyzmatycznym właścicielem jest Michał Sołowow, od kilku lat zajmujący pierwsze miejsce na Liście Najbogatszych Forbesa i drugie w zestawieniu przygotowywanym przez Wprost. Dziś Synthos jest światowym liderem w produkcji kauczuków syntetycznych. Od lat umacnia swoją pozycję poprzez nabywanie kolejnych zakładów. W 2021 roku doszło do największej akwizycji w historii spółki: nabycia zakładu w Schkopau w Niemczech. Łączna wartość transakcji to 460 mln dolarów.

Dzięki transakcji Grupa Synthos zyskała najnowocześniejsze portfolio produktowe na świecie, które można wykorzystać przy produkcji opon do samochodów elektrycznych. Po przejęciu moce produkcyjne firmy Synthos w obszarze kauczuków syntetycznych (ESBR+PBR+SSBR) wzrosły do ponad 800 tys. ton rocznie.

Grupa podała, że transakcja wpisuje się w jej strategię, która zakłada ciągłe poszerzanie oferty produktowej poprzez inwestycje w badania i rozwój. Zakład w Schkopau posiada rozbudowane zaplecze badawczo-rozwojowe.

„W ostatniej dekadzie Synthos wydawał w obszarze kauczuków rocznie średnio 7 mln euro na badania i rozwój” – napisano w komunikacie opublikowanym po podpisaniu przejęcia.

Prezes zarządu Synthos Zbigniewa Warmuz powiedział, że niemiecki zakład umożliwi firmie wykorzystanie całej gamy zaawansowanych technologicznie kauczuków styrenowo-butadienowych (SSBR), łącznie z funkcjonalizowanymi kauczukami styrenowo-butadienowymi, stosowanymi głównie w zaawansowanych technologicznie oponach o niskich oporach toczenia, w tym oponach do samochodów elektrycznych.


Nauka to polska specjalność
Rok Ignacego Łukasiewicza

Przeczytaj inne artykuły poświęcone polskiej nauce

Czytaj też:
Kim są nowi polscy milionerzy. Produkują spirytus, gry, lakiery do paznokci