Belgia: dymisja gabinetu premiera Verhofstadta

Belgia: dymisja gabinetu premiera Verhofstadta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po niedzielnych, wygranych przez opozycję wyborach parlamentarnych premier Belgii Guy Verhofstadt złożył w poniedziałek na ręce króla dymisję swojego gabinetu. Albert II dymisję przyjął.

Po ośmiu latach sprawowania władzy Verhofstadt zapowiedział, że nie będzie ponownie ubiegał się stanowisko szefa rządu.

"Rezultaty wyborów są jasne. Wyborcy zagłosowali za inną większością niż ta, która sprawowała rządy przez ostatnie dwie kadencje" - przyznał ustępujący ze stanowiska premier.

Socjalistyczno-liberalna koalicja pod wodzą Verhofstadta poniosła w wyborach duże straty, co komentuje się jako wyraz rozczarowania społeczeństwa, że reformy ekonomiczne rządu i wysoki, trzyprocentowy wzrost PKB nie przyniosły realnego wzrostu siły nabywczej.

Największy sukces odnieśli opozycyjni wobec flamandzkich liberałów Verhofstadta chadecy pod wodzą 46-letniego Yves'a Leterme'a, który jest typowany na przyszłego premiera Belgii. Zdobyli 30 miejsc w 150-osobowej Izbie Deputowanych, zostając główną siłą polityczną kraju.

Chadecy zyskali także we francuskojęzycznej Walonii. Tam największym przegranym jest pozostająca w koalicji z liberałami, ale nękana od lat korupcyjnymi skandalami Partia Socjalistyczna, która straciła pięć mandatów na rzecz walońskich liberałów.

Niespodziewany sukces w obu częściach kraju odnieśli Zieloni, wprowadzając w sumie do parlamentu 12 deputowanych - o ośmiu więcej, niż mieli do tej pory, co otwiera przed nimi drogę do przyszłej koalicji rządzącej.

W belgijskim systemie politycznym trudno mówić o wygranej jednej partii. By utworzyć rząd, flamandzcy chadecy z Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej i Flamandzkiej będą musieli zbudować koalicję, co będzie wymagało pójścia na kompromis z innymi ugrupowaniami po obu stronach granicy językowej. Do koalicji, poza siostrzaną partią po stronie walońskiej, będą musieli zaprosić przynajmniej jeszcze jedną "rodzinę polityczną" - np. liberałów. Konsultacje rozpoczęły się już w poniedziałek, ale politolodzy są zgodni, że poszukiwanie sojuszników i ustalenie programu rządu zajmie Leterme'owi co najmniej dwa-trzy miesiące.

Dopiero potem okaże się, na ile Leterme będzie mógł zrealizować przedwyborcze obietnice reform instytucjonalnych Belgii, przewidujące zwiększenie uprawnień regionów, w tym w dziedzinie prawa pracy, służby zdrowia i wymiaru sprawiedliwości. Potrzeba do tego większości dwóch trzecich głosów w Izbie Deputowanych.

Walońscy politycy patrzą na plany flamandzkich chadeków jak na zamach na istnienie federalnego państwa. Mają też w pamięci wypowiedzi Leterme'a, które przyczyniły się tylko do wzrostu walońsko-flamandzkich antagonizmów, jak słowa o tym, że "Walonowie nie są umysłowo zdolni nauczyć się języka flamandzkiego".

W zgodnej opinii analityków zasadnicze zręby gospodarczej, zagranicznej i europejskiej polityki nowego rządu nie ulegną zmianie, ponieważ są przedmiotem ponadpartyjnego kompromisu.

Do czasu powołania nowego rządu Verhofstad i jego ministrowie mają kierować bieżącą polityką kraju.

pap, ss