Rosja wysuwa kolejne groźby pod adresem Mołdawii. Chodzi o garnizon wojsk rosyjskich w Naddniestrzu

Rosja wysuwa kolejne groźby pod adresem Mołdawii. Chodzi o garnizon wojsk rosyjskich w Naddniestrzu

Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji.
Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji.Źródło:Golden Brown/shutterstock.com
Rosja zaostrza ton wobec Mołdawii. Tym razem, szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zagroził władzom w Kiszyniowie w sprawie garnizonu wojsk rosyjskich w Naddniestrze. – Każdy rodzaj zagrożenia bezpieczeństwa wojsk rosyjskich byłby uznany w świetle prawa międzynarodowego za atak na Rosję – oświadczył Ławrow.

Naddniestrze to separatystyczny, prorosyjski region Mołdawii ze stolicą w Tyraspolu. Zajmuje pas ziemi o długości ok. 200 km i szerokości średnio kilkunastu km wzdłuż rzeki Dniestr, pomiędzy Ukrainą a pozostałą częścią Mołdawii.

Część „ruskiego mira”

Niepodległości regionu, którą ten ogłosił w sierpniu 1991 r., do dziś nie uznało jednak żadne suwerenne państwo. Od marca do lipca 1992 r. w Naddniestrzu toczyła się wojna, która zakończyła się zwycięstwem separatystów i wspierających ich wojsk rosyjskich nad wojskami mołdawskimi.

Z etnicznego punktu widzenia, liczące realnie ok. 300 tys. mieszkańców Naddniestrze to region wielonarodowy. Warto jednak pamiętać, że niemal wszyscy mieszkańcy posługują się na co dzień językiem rosyjskim.

Z Naddniestrzańskiego spisu powszechnego z 2015 r. wynika, że mieszka tam ok. 33-34 proc. Rosjan, podobna liczba Mołdawian, ok. 26-27 proc. Ukraińców, a pozostały odsetek stanowią przedstawiciele innych narodów, z których najwięcej jest Bułgarów, ok. 2-3 proc.

Poradziecki garnizon w Naddniestrzu

W Naddniestrzu stacjonuje stosunkowo niewielki garnizon wojsk rosyjskich, który stanowi „spadek” z czasów Związku Radzieckiego. Garnizon liczy ok. 1500 osób, z obsługą techniczną włącznie.

To właśnie dzięki jego wsparciu mieszkańcom Naddniestrza udało się pokonać liczniejsze wojska mołdawskie, a obecnie stanowi on gwaranta niezależności regionu od władz w Kiszyniowie.

Groźby ws. „interesów ludności rosyjskojęzycznej”

Jak informowaliśmy w czwartek, 1 września, rosyjski minister spraw zagranicznych ostrzegł władze w Kiszyniowie, że Moskwa jest gotowa „zrobić wszystko”, aby „zagwarantować ochronę praw” rosyjskojęzycznej ludności Naddniestrza.

– Wspólnie z władzami Naddniestrza jesteśmy za wznowieniem bezpośredniego dialogu. Jednak wnioskując po publicznych wypowiedziach prezydent [Mołdawii -red.] Mai Sandu i jej otoczenia, nie ma na to szans ze względu na dyktat USA i Unii Europejskiej. Oni liczą na jakieś niedyplomatyczne rozwiązanie problem. Zrobimy wszystko, aby interesy ludności rosyjskojęzycznej nie zostały naruszone – oświadczył Ławrow.

Rosja chciałaby federalizacji Naddniestrza

Co znamienne, Ławrow podkreślił, że Rosja nie traktuje Naddniestrza jako „rosyjską enklawę”, ale integralną część Mołdawii. Tylko pozornie chodzi o przestrzeganie prawa międzynarodowego.

Moskwa od wielu lat naciska na władze w Kiszyniowe w sprawie przekształcenia Mołdawii w państwo federalne. Naddniestrze, jako podmiot federalny, uzyskałoby realny wpływ na mołdawską politykę.

Przede wszystkim chodzi o prawo do wetowania decyzji dotyczących polityki zagranicznej. W ten sposób można by zablokować starania poradzieckiej Mołdawii o integrację z Zachodem, np. akces do Unii Europejskiej.

„Byłby uznany za atak na Rosję”

Jak donosi portal „Deutsche Welle”, Ławrow wysunął w czwartkowym wywiadzie telewizyjnym kolejną groźbę pod adresem władz Mołdawii. Tym razem nie chodzi jednak o rosyjskojęzyczną ludność Naddniestrza, lecz o wspomniany wcześniej garnizon wojsk rosyjskich. Ławrow ostrzegł, że każde, bliżej nieokreślone zagrożenie dla garnizonu może doprowadzić do wojny.

– Każdy rodzaj zagrożenia bezpieczeństwa wojsk rosyjskich byłby uznany w świetle prawa międzynarodowego za atak na Rosję – oświadczył szef rosyjskiego MSZ.

Mołdawia odrzuca oskarżenia ze strony Rosji

Władze Mołdawii stanowczo odrzuciły zarzuty Moskwy, jakoby prawa rosyjskojęzycznych mieszkańców były naruszane. Biuro ds. reintegracji w Kiszyniowie wydało oświadczenie, że Mołdawia nadal wspiera pokojowe rozwiązanie konfliktu w Naddniestrzu.

Celem tego procesu jest „określenie trwałego i wszechstronnego rozwiązania, które respektuje suwerenny i niepodzielny charakter terytorialny Republiki Mołdawii, konsolidację państwowości, przywrócenie integralności terytorialnej i zakończenie reform strukturalnych w całym kraju”.

„Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać pokój”

Pod koniec sierpnia, podczas Forum Strategicznego w Bled w Słowenii prezydent Mołdawii Maia Sandu poinformowała, że dostrzega rosnącą liczbę oświadczeń ze strony Rosji, „które nie zawsze są właściwe, a czasem wręcz lekceważą suwerenność Republiki Mołdawii”.

Podkreśliła, że sytuacja jest trudna, „ponieważ znajdujemy się blisko regionu wojennego”. Natomiast w wywiadzie dla mołdawskiej telewizji zaapelowała do rodaków, by nie ulegali prowokacjom.

- Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, w tym częściej niż dotąd komunikować się z reżimem w Tyraspolu, aby utrzymać pokój – zapewniła Sandu.

Czytaj też:
Zachód myli się co do Gorbaczowa. „Wszystko zrobił źle i w ten sposób przeszedł do historii”

Opracował:
Źródło: dw.com