Politycy chcą ujawnienia "listy 500"

Politycy chcą ujawnienia "listy 500"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Większość polityków, gości programu "Siódmy dzień tygodnia" oraz "Kawa na ławę", opowiedziała się za ujawnieniem listy około 500 nazwisk osób, które - jak mówi prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka - były tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie "kreują się bądź też występują w roli autorytetów".

Mówiąc o tym w radiu RMF FM szef IPN podkreślił, że lista nie może być opublikowana, bo nie pozwala na to orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej.

Kurtyka tłumaczył, że nie jest to jedna lista, a pewien zbiór informacji. Uważa sytuację za "niezdrową", albowiem bardzo często osoby, które są na liście, "kreują się bądź też występują w roli autorytetów wypowiadających się w sposób bardzo zdecydowany na rozmaitego rodzaju kwestie historyczne czy społeczne".

Zapytany o metodę wyboru nazwisk Kurtyka powiedział, że "kwerenda była bardzo prosta, ponieważ ustawa nakazywała, aby pierwszeństwo do umieszczenia na tej liście miały osoby (...), które +odgrywają ważne role społeczne, polityczne czy gospodarcze+". "Trzeba było wybrać na początek środowiska szczególnie ważne z punktu widzenia interesu społecznego czy państwowego" - dodał.

Zdaniem przewodniczącego SLD Wojciecha Olejniczaka, wypowiedź Kortyki jest skandaliczna. "To jest niszczenie polskich autorytetów, (...) ja się z tym nie zgadzam. Takiej wypowiedzi nigdy nie powinno być. Mamy nadzieję, że ta sprawa zostanie w pełni wyjaśniona" - powiedział dziennikarzom Olejniczak.

"Nie wierzę w to, żeby prawdziwe autorytety na takich listach mogły się znaleźć. Można ich oczywiście dopisywać, ale to będzie działanie sztuczne i nieprawdziwe. Tak jak to było w przypadku choćby dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy też się znaleźli na szczegółowej liście, w konkretnym momencie po to, żeby zdyskredytować Trybunał Konstytucyjny. Na takie działania się nie zgadzamy" - podkreślił szef SLD.

Jan Rokita (PO) uważa, że należy jak najszybciej ujawnić te nazwiska. "To dramatycznie niezdrowa sytuacja, kiedy nie ma żadnej wiedzy o tych osobach, akta są dla nikogo niedostępne, a prezes mówi, że jest 500 podejrzanych osób. To jest bardzo niedobra sytuacja. Mogę tylko powtórzyć: jak najszybciej to otworzyć" - powiedział Rokita.

Za jak najszybszym ujawnieniem listy opowiada się również szef klubu LPR Mirosław Orzechowski. Jeżeli jest 500 osób, autorytetów w państwie, a więc ludzi usytuowanych, godzi to w interesy państwa polskiego. Za każdą cenę ta lista musi być ujawniona" - powiedział Orzechowski.

"Tę listę trzeba ujawnić, bo niedługo będzie szantaż wobec tych osób. Nie może być takiej sytuacji, że partia rządząca i prezes Kurtyka będą szantażowali. Skoro taka lista jest sporządzona, to trzeba te osoby ujawnić" - uważa Waldemar Pawlak (PSL).

Jak powiedział w programie "Kawa na ławę" poseł LPR Wojciech Wierzejski, to nic dziwnego, że takie informacje się pojawiają. "Myśmy się spodziewali, że będzie to znacznie dłuższa lista" - podkreślił.

"Jak słyszałem prezes Kurtyka powiedział, że wśród tych 500 agentów, są również ludzie którzy przeszli już lustrację w ostatnich kilku latach. Zostały znalezione jakieś nowe dokumenty" -  mówił Ryszard Czarnecki z Samoobrony.

Grzegorz Gchetyna z PO opowiedział się za ujawnieniem wszystkich zasobów archiwalnych IPN. "Nie może być tak, że ujawnimy kolejną listę i będziemy świadkami przez lata procesów, odwołań, pomówień i ataków" - dodał.

pap, ss