Sejmowe widma z PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest ich dwóch. Są posłami Platformy Obywatelskiej. W Sejmie siedzą obok siebie. Są, a jakby ich nie było. Na Wiejskiej śmieją się, że Krzysztof Grzegorek i Stanisław Gawłowski to posłowie widma, których nawet w PO mało kto zna. Nie wierzyliśmy, dopóki nie sprawdziliśmy! - pisze "Super Express".

- Gawłowski, yyy... nie kojarzę. To nazwisko nic mi nie mówi - krzywi się Krystyna Szumilas, posłanka PO, od której "SE" zaczął poszukiwania rzekomych orłów nielotów od Tuska.

Może Roman Kosecki kojarzy Gawłowskiego? - Jakoś nie kojarzę - wypala parlamentarzysta PO. - Nie mam pamięci do nazwisk. Tomasza Głogowskiego z Tarnowskich Gór to znam, bo jest na każdej sesji parlamentu. Ale Gawłowskiego, co pan?

W końcu "SE" trafia na osobę, która nie ma problemów z rozpoznaniem Gawłowskiego, I to wcale nie jest jego żona! To Krzysztof Grzegorek. - Znam go doskonale. Siedzimy przecież obok siebie - mówi dumnie poseł.

O pośle Grzegorku nie słyszał m.in. Krzysztof Zaremba. - Cholera, nie kojarzę? Poseł? A to mnie pan zaskoczył. Pewnie niczym szczególnym się nie wyróżnił, bo inaczej bym go zapamiętał -  tłumaczy szczeciński poseł PO.

A jednak czymś się wyróżnia! Tylko w ub. roku opuścił 36 posiedzeń i jest niechlubnym rekordzistą sejmowym! Skąd ta niechęć do sejmowych korytarzy? -Chodzę na posiedzenia, tylko listy obecności nie podpisuje - wije się Grzegorek.

Paluszek i główka to z kolei wymówka Gawłowskiego, który tylko w tym roku opuścił aż 330 głosowań. Co się stało? - Raz byłem chory a drugim razem służbowo wyjechałem do Armenii. A pech chciał, że akurat wtedy w Sejmie było dużo głosowań - usprawiedliwia się poseł. Nie wiadomo, czy niefart opuści słynny duet GG. Może chociaż partyjni koledzy dowiedzą się o ich istnieniu...