Gronkiewicz-Waltz nie stawi się przed komisją bankową

Gronkiewicz-Waltz nie stawi się przed komisją bankową

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Warszawy, była prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, mimo nalegań szefa bankowej komisji śledczej Adama Hofmana (PiS), nie stawi się w piątek przed śledczymi - poinformował rzecznik stołecznego ratusza - Tomasz Andryszczyk.

Prezydent Warszawy wysłała do komisji pismo, w którym uzasadnia swoją decyzję.

Treść pisma przekazał Andryszczyk. Prezydent Warszawy pisze w nim, że jej niestawiennictwo jest "w pełni zasadne", gdyż znajduje wsparcie w wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz "poglądach doktryny i judykatury".

"W ich świetle jest oczywiste, że komisja śledcza - ze względów konstytucyjnych - nie jest uprawniona do badania działalności prezesa NBP (...) Dziwić zatem musi wezwanie mnie do stawienia się w charakterze świadka mimo że mogę jedynie - co wynika z zakresu przedmiotowego działalności komisji - składać zeznania na okoliczności, co do których mogłam uzyskać wiedzę, pełniąc obowiązki prezesa NBP. Dotyczą one działań, które komisja nie jest władna badać, zajmowanie się zaś nimi przez komisję pozostaje w sprzeczności z konstytucją, a zatem stawiając się i składając zeznania naruszyłabym rażąco przepisy konstytucyjne" - napisała Gronkiewicz-Waltz.

Hofman zarówno w środę, jak i w czwartek wzywał prezydent Warszawy, by przyszła na przesłuchanie. Jak tłumaczył, komisja nie ma zamiaru kontrolować działalności NBP, ale chce, by Gronkiewicz- Waltz podzieliła się ze śledczymi informacjami na tematy ich interesujące.

W sytuacji gdy świadek wezwany przed komisję nie stawia się, śledczy mogą wystąpić do sądu, żeby ukarał taką osobę grzywną. Kara może wynieść do 3 tys. zł. W ciągu tygodnia od daty doręczenia postanowienia o wymierzeniu kary, świadek może przedstawić usprawiedliwienie. Wówczas kara jest uchylana. Sąd może też nakazać policji, by doprowadziła świadka na przesłuchanie.

Od połowy maja br. sejmowa komisja śledcza ds. banków bada proces prywatyzacji Banku Śląskiego (BSK), który został przeprowadzony w 1993 r. Komisja zajmuje się m.in. wyceną akcji BSK, którą kwestionuje jako za niską. Wg zeznań dotychczasowych świadków, doradca prywatyzacyjny sugerował cenę ok. 20 zł za jedną akcję, resort finansów sprzedawał w 1993 r. akcje banku po 50 zł, zaś w giełdowym debiucie w styczniu 1994 r. płacono za nie po 675 zł.

W czwartek komisja przesłuchuje w sprawie prywatyzacji BSK b. ministra finansów Marka Borowskiego. Dotychczas przed komisją zeznawali m.in. byli premierzy Józef Oleksy i Waldemar Pawlak, byli ministrowie finansów Grzegorz Kołodko i Jerzy Osiatyński, b. przewodniczący KPWiG Jacek Socha oraz eurodeputowany LPR Bogdan Pęk.

ab, pap