Odwrócenie sojuszy

Odwrócenie sojuszy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ferenc Gyurcsany jednym zdaniem przekreślił kilkaset lat historii Polski i Węgier. Tym ruchem upodobnił się do Ferenca Szalasiego.
Przysłowie „Polak-Węgier, dwa bratanki" to rozwinięcie odwiecznej zasady dyplomatycznej mówiącej, że Warszawa i Budapeszt trzymają się razem. Położona pomiędzy Praga zawsze miała bliskie stosunki z Niemcami i nasza współpraca stanowiła antidotum na ten sojusz. Teraz pojawiła się niepowtarzalna szansa, aby rozbić te schematy. Projekt głosowania systemem pierwiastkowym jest korzystny dla wszystkich krajów Europy Środkowej i mógł stać się magnesem spajającym Grupę Wyszehradzką. Najbliższy szczyt UE powinien rozpocząć bliską współpracę naszych krajów, które wreszcie jednym głosem broniłyby własnych pozycji w ramach UE. Tę szansę dostrzegły nawet Czechy, które poparły polski pierwiastek odrzucając tradycję współpracy z Niemcami.

Niestety, nic z tego – właśnie z powodu Gyurcsany’ego. Węgierski premier uznał, że woli trzymać z Niemcami niż z Warszawą i Pragą. Ten oportunizm, pozbawiony jakichkolwiek merytorycznych przesłanek, szkodzi nam wszystkim. Zamiast silnego frontu Grupy Wyszehradzkiej mamy tylko grę dyplomatyczną w odwracanie sojuszy. Ostatni raz tak blisko z Berlinem Węgry współpracowały w czasie II wojny światowej – ale wtedy rząd w Budapeszcie tworzyła faszystowska partia Strzałokrzyżowców pod wodzą Ferenca Szálasiego. Czy naprawdę Gyurcsany’emu zależy, aby nawiązywać do takiej tradycji?