Incydent podczas spotkania z Kaczyńskim. Przeciwnik PiS wyprowadzony z sali

Incydent podczas spotkania z Kaczyńskim. Przeciwnik PiS wyprowadzony z sali

Jarosław Kaczyński w Szczecinie
Jarosław Kaczyński w Szczecinie Źródło:PAP / Marcin Bielecki
Podczas przemówienia Jarosława Kaczyńskiego w Szczecinie doszło do incydentu. W pewnym momencie słychać było okrzyki „kłamstwo” i „hańba”. Przeciwnik PiS miał zostać wyprowadzony z sali. – Nie miałbym nic przeciwko, żeby ten młodzieniec tutaj wrócił, żeby tylko nie zakłócał spotkania – stwierdził Kaczyński.

– Ciągle mamy kłopoty z zamaskowaną w Unii Europejskiej polityką niemiecką, ale mimo wszystko cały czas szliśmy do przodu. Nawet różne ciosy nie były w stanie nas zatrzymać – mówił Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Szczecinie. Wtedy z sali rozległy się okrzyki „kłamstwo” i „hańba”, słychać było chwilowe poruszenie. Przeciwnik PiS miał zostać wyprowadzony z sali przez ochroniarzy, co zasugerował z mównicy Kaczyński. – Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie. Nie miałbym nic przeciwko, żeby ten młodzieniec tutaj wrócił, żeby tylko nie zakłócał spotkania i pozwolił normalnie przemawiać. Później może wyrazić swoje zdanie, bo oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania – stwierdził.

Na tym jednak prezes PiS nie poprzestał i dalej komentował incydent. – Jeżeli tamci bardzo często podczas moich spotkań krzyczą „złodzieje, złodzieje”, to mogę odpowiedzieć. Oczywiście nie temu młodzianowi, tylko tej formacji, która inspiruje te wystąpienia: spójrzcie w lustro – mówił Kaczyński. – Nie jesteśmy idealni, popełniamy błędy, to jest normalne w życiu. Mamy dobrą wolę, empatię, umiejętność utożsamiania się z tymi, którym jest trudno. Dla nas najpierw jest Polska, a dopiero później Europa. Niemcy są dla nas państwem, które nie wywiązało się z moralnych i prawnych obowiązków, a próbuje udawać moralne i praworządne mocarstwo – stwierdził.

– Jeżeli ten młody człowiek by tu był, to dobrze, żeby odpowiedział na pytanie, komu on służy, Polakom czy Niemcom. Bo to właśnie Niemcy chcieliby mieć tutaj władzę złożoną ze swoich popychli. My taką władzą nie będziemy – powiedział Kaczyński.

Kaczyński twierdzi, że Niemcy chcą „doić” Polskę i uderza w Sikorskiego

Jarosław Kaczyński kontynuuje swój objazd po kraju. W sobotę odwiedził Koszalin, po czym udał się do Kołobrzegu. Dzień później prezes PiS przemawiał w Stargardzie, gdzie mówił m.in. o tym, jak jego zdaniem powinna wyglądać Unia Europejska. Stwierdził, że Polska „walczy nie tylko o narodowe interesy”, ale też „o interesy znacznie szersze”. – Chcemy być wolni i chcemy, żeby także inni mogli być wolni, żebyśmy żyli we wspólnocie wolnych narodów. Nie chcemy niczyjej dominacji – zaznaczał.

– Chcemy być gotowi do odparcia wszelkiego rodzaju agresji, wszelkiego rodzaju politycznych awanturników, ludzi, którzy chcą cofnąć historię, zabierać wolność całym narodom, niszczyć całe narody. Rosjanie nie ukrywają, że ich celem jest zniszczenie narodu ukraińskiego. Oni twierdzą, że nie ma Ukrainy – mówił dalej prezes PiS. – Równie dobrze można w pewnym momencie powiedzieć, że nie ma też Polaków. Dlatego musimy być gotowi, musimy być silni – stwierdził.

Po swoim przemówieniu Kaczyński odpowiadał na pytania od publiczności, a według prowadzącego galę działacza, najwięcej z nich dotyczyło Radosława Sikorskiego i jego wpisu. Prowadzący mówił też o 300 milionach euro, które Rosja miała wydawać na przekupywanie zagranicznych polityków. – Oczywiście nie wiem, czy to dotyczy Sikorskiego – odparł Kaczyński. – Nie sądzę, żeby on był wart takich wielkich pieniędzy – dodał, na co sala zareagowała śmiechem. – To, co zrobił teraz, no to albo po prostu był pod wpływem, albo dużo gorzej – podsumował. Następnie prezes PiS udał się do Szczecina.

Czytaj też:
Czternasta emerytura na stałe? Ważna deklaracja Kaczyńskiego