Oto największy sukces Rakowa Częstochowa i jego właściciela. Nikt nie mówiłby, że to niespodzianka

Oto największy sukces Rakowa Częstochowa i jego właściciela. Nikt nie mówiłby, że to niespodzianka

Fran Tudor i Deian Sorescu z Rakowa Częstochowa
Fran Tudor i Deian Sorescu z Rakowa Częstochowa Źródło: Newspix.pl / Tomasz Kudala / PressFocus
Raków Częstochowa wygrał zaległe spotkanie ligowe z Piastem Gliwice 1:0 i został liderem Ekstraklasy. Nie brakuje głosów, że już tego pierwszego miejsca w tabeli nie odda do końca rozgrywek. Tytułu mistrza Polski częstochowianie jeszcze nigdy nie zdobyli, ale w tym sezonie zasługują na niego jak nikt inny.

Dlaczego? Bo drużyna Marka Papszuna jest bez dwóch zdań najsilniejszą ekipą w lidze i nie ma w tym żadnego przypadku. Była budowana od lat z rozmachem, ale i z rozsądkiem, przez biznesmena Michała Świerczewskiego, twórcę X-Komu, czyli firmy z miliardowymi obrotami. Odkąd 30 grudnia 2014 roku Świerczewski przejął podupadający wówczas Raków, klub zrobił gigantyczny postęp organizacyjny. Szybko awansował najpierw z 2. do 1. ligi, a później do Ekstraklasy. W 2021 roku – na stulecie istnienia klubu – Raków zdobył Puchar Polski, krajowy Superpuchar i wicemistrzostwo Polski.

Regularnie biją mistrza

W następnym sezonie drużyna powtórzyła te wszystkie trzy sukcesy, choć trzeba szczerze dodać, że w Częstochowie apetyty były nawet większe. Po cichu liczono, że Raków sięgnie po tytuł mistrzowski, ale w lidze musiał – niemal do samego końca rozgrywek – ścigać się z bardzo wymagającym rywalem, Lechem Poznań.

Losy tytułu rozstrzygnęły się dopiero dwie kolejki przed końcem sezonu. Mimo że zespół Marka Papszuna wiosną wygrał na stadionie Kolejorza 1:0 (jesienią w Częstochowie padł remis 2:2), to jednak na końcu mistrzostwo zdobył Lech, bo punktował regularnie, a Raków potrafił zgubić punkty z niżej notowanymi przeciwnikami.

Ale sam bilans ostatnich meczów pomiędzy drużynami z Poznania i Częstochowy, wskazuje, że nikt tak regularnie nie bił aktualnego mistrza Polski, jak Raków właśnie. Wystarczy spojrzeć na ostatnie wyniki. Z sześciu ostatnich konfrontacji (liga, Puchar Polski, Superpuchar) między tymi rywalami Raków wygrywał aż 5 razy (2:0, 3:1, 1:0. 3:1, 2:0) i raz zremisował (2:2). Poznaniacy nie wygrali ani razu, co pokazuje, jak silną drużyną jest Raków.

Trzeba też uczciwie powiedzieć, że w tym sezonie drużyna została po raz kolejny potężnie wzmocniona, bo trochę inne stawiano przed nią cele. W Częstochowie liczono, że zespół awansuje do fazy grupowej Ligi Konferencji, więc będzie potrzebna szersza kadra, by pogodzić grę w pucharach z ligą.

Niestety, zespół Marka Papszuna trafił w ostatniej rundzie kwalifikacji na bardzo silną Slavię Praga. Po dramatycznym dwumeczu odpadł, tracąc bramkę w ostatniej minucie dogrywki, gdy wszyscy szykowali się już do serii rzutów karnych. Smutek kibiców mieszał się jednak z dumą ze świetnego występu, bo częstochowianie pokazali na tle mocnego rywala dobry futbol, na jaki dzisiaj nie stać żadnej innej polskiej drużyny ligowej.

Siła piłkarska i siła finansowa

Raków to jeden z pretendentów do zdobycia mistrzostwa Polski, oni w ostatnim czasie niesamowicie się wzmocnili – mówi z uznaniem o sile ligowego rywala trener Piasta – Waldemar Fornalik. I nie jest w swojej opinii odosobniony.

Raków jest mocny nie tylko niepodważalnie dobrą pracą trenera Papszuna, ale także siłą ekonomiczną klubu. Żadnego innego ligowca nie stać by było na zatrzymanie w drużynie takich piłkarzy jak najlepszy piłkarz Ekstraklasy Ivi Lopez czy bramkarz Vladan Kovacević (nie puścił gola w lidze od ponad 400 minut). Zagraniczne kluby były gotowe zapłacić za Bośniaka kilka milionów euro, ale nie został sprzedany. To ci dopiero pokaz siły i prężenie muskułów nie na żarty. Z kolei Hiszpan dostawał mnóstwo lukratywnych ofert, ale został w Częstochowie i choć szczegółów finansowych nigdy oficjalnie nie podano, to wiadomo, że Lopez ma najwyższy kontrakt w historii Ekstraklasy.

Źródło: WPROST.pl