Przyjaciel Kwaśniewskiego i Ungiera chce za wirtualne pieniądze zbudować elektrownię

Przyjaciel Kwaśniewskiego i Ungiera chce za wirtualne pieniądze zbudować elektrownię

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
Firma, która obiecuje wybudowanie wielkiej elektrowni na Pomorzu nie jest w stanie zrealizować żadnej poważnej inwestycji – ustalił "Wprost".
Od wiosny 2007 r. głośno się mówi, że w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej ma powstać nowoczesna elektrownia węglowa. Inwestycja szacowana na 1,5 mld euro (pracę przy jej budowie ma znaleźć 3-4 tys. osób) miałaby zostać zlokalizowana pod Żarnowcem. Media podały, że inwestycję zrealizuje firma Polish Power, zarejestrowana w Warszawie. Należy ona w 100 proc. do spółki Cochco z Luksemburga.

Reporterzy "Wprost" sprawdzili rejestr handlowy spółek z Luksemburga. Okazuje się, że fundusz kapitałowy Cochco nie prowadził dotychczas żadnej działalności, podobnie jak jego spółka-córka Polish Power. Obie firmy nie mają też żadnego doświadczenia w realizacji projektów energetycznych. Akcjonariuszami Cochco są luksemburska spółka KPM Investments i mieszkaniec Warszawy Tadeusz Kilian. Ten ostatni (pełniący też funkcję prezesa Polish Power) zarządza firmą KPM Investments wspólnie z bratem Włodzimierzem i obywatelem RFN Peterem Adolfem Pretorem.

Żeby zrealizować swój projekt, inwestorzy potrzebują olbrzymich pieniędzy. Tymczasem ich firmy - jak ustalił "Wprost" - samodzielnie nie są w stanie sfinansować poważnego przedsięwzięcia. Na koniec 2005 r. kapitał własny Cochco był ujemny (minus 16,4 tys. USD). W tym samym roku KPM Investments wykazało 133 tys. USD strat skumulowanych. Na początku 2006 r. cały bilans Cochco wynosił 3 tys. USD, a KPM Investments - 6 tys. USD. Skąd więc inwestor znajdujący się w tak opłakanej sytuacji weźmie 1,3-1,5 mld euro na budowę elektrowni? Jakie gwarancje i zabezpieczenia może dać bankom, żeby zgodziły się skredytować inwestycję, której nawet wielkie koncerny energetyczne nie realizowałyby za własne pieniądze?

Kluczem do rozwiązania zagadki Polish Power jest jej prezes Tadeusz Kilian. Jak sam przyznał w rozmowie z "Wprost" trzy lata temu, zarabia na pośrednictwie finansowym. Za rządów pierwszej koalicji SLD-PSL (1993-1997) przekonywał urzędników do idei budowy elektrowni wodnych w dolnym biegu Wisły, oferując też pomoc w finansowaniu modernizacji Elektrowni Turów. Na temat swoich najnowszych planów Kilian nie chciał rozmawiać z "Wprost".

Interesy Kiliana w latach 90. dowodzą, że w tamtych czasach w Polsce, aby przejąć majątek publiczny i zarobić, sprzedając go z premią zagranicznym inwestorom, wystarczyło mieć przyjaciół o wielkich politycznych wpływach. Wobec Tadeusza Kiliana taką rolę odegrał były dyrektor gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Marek Ungier. Jak powiedział nam jeden z polityków SLD, Ungier zaprzyjaźnił się z rodziną prezesa Polish Power jeszcze w latach 70., gdy mieszkał w Skarżysku-Kamiennej, a w okresie prezydentury Kwaśniewskiego wprowadził Kiliana na dwór Kwaśniewskiego.

Więcej w najbliższym numerze tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 9 lipca

Czytaj więcej:

Fundusz z Jarotschina
W celu rozszyfrowania tożsamości właścicieli tajemniczego funduszu „Wprost" odwiedził rejestr handlowy spółek Wielkiego Księstwa Luksemburg. Okazuje się, że fundusz kapitałowy Cochco nie prowadził dotychczas żadnej działalności, podobnie jak i jego spółka-córka Polish Power zarejestrowana 6 lipca ub.r. w Warszawie. Obie firmy nie mają żadnego doświadczenia w realizacji projektów energetycznych. Akcjonariuszami Cochco są luksemburska spółka KPM Investments (26 akcji po 1000 USD każda) i mieszkaniec Warszawy Tadeusz Kilian (24 akcje). Ten ostatni, który jest też prezesem Polish Power, zarządza firmą KPM Investments wspólnie ze swym bratem Włodzimierzem i obywatelem RFN Peterem Adolfem Pretorem, urodzonym – jak wynika z zeszłorocznego wpisu sądowego - w 1940 r. w miejscowości Jarotschin (wielkopolski Jarocin po wcieleniu do III Rzeszy) w Niemczech. Pretor jest też w radzie nadzorczej firmy Polish Power, która chce zbudować elektrownię na ziemiach nazywanych przez propagandę hitlerowską korytarzem gdańskim lub pomorskim.
Żeby zrealizować swój projekt inwestorzy, ukryci za szyldem spółek z Luksemburga, potrzebują olbrzymiej kwoty pieniędzy. Tymczasem ich firmy – jak ustalił „Wprost" - samodzielnie nie są w stanie sfinansować żadnego poważnego przedsięwzięcia.

Na koniec 2005 r. Cochco miał kapitały własne ujemne (minus 16, 4 tys. USD) z powodu straty skumulowanej powyżej 66 tys. USD. W tym samym roku dziurę finansową wykazało też KPM Investments z 133 tys. USD strat skumulowanych. Na początku 2006 r. cały bilans Cochco wynosił 3 tys. USD, a KPM Investments – 6 tys. USD.

Skąd więc inwestor znajdujący się w tak opłakanej sytuacji weźmie 1,3-1,5 mld euro na budowę elektrowni? Jakie gwarancje i zabezpieczenia może dać bankom, żeby zgodziły się skredytować inwestycję, której nawet wielkie koncerny energetyczne nie realizowałyby za własne pieniądze?
Kluczem do rozwiązania zagadki Polish Power jest prezes tej firmy Tadeusz Kilian, który – jak sam przyznał w rozmowie z „Wprost" trzy lata temu – zarabia na pośrednictwie finansowym, a do wejścia w strategiczne dziedziny gospodarki szykował się już w pierwszej połowie lat 90., gdy na stałe wrócił do Polski po prawie dwóch dekadach spędzonych w USA i Europie Zachodniej. Badał wtedy możliwości otwarcia w Warszawie filii szwajcarskiego banku dla milionerów – Dreyfuss & Soehne, a za rządów pierwszej koalicji SLD/PSL (1993-97) przekonywał urzędników do idei budowy elektrowni wodnych w dolnym biegu Wisły oferując też pomoc w finansowaniu modernizacji Elektrowni Turów. Na temat swoich najnowszych planów Kilian nie chciał rozmawiać z „Wprost". Firma Polish Power przez kilka tygodni odpowiedziała nam na żadne pytania. Zleciła natomiast kancelarii prawnej Cameron McKenna, żeby poinformowała nas, że „większość informacji, o które państwo pytają, jest w wywiadzie z prezesem Tadeuszem Kilianem w dzisiejszym „Pulsie Biznesu”. Powód takich dziwnych praktyk prezesa Polish Power może być tylko jeden: artykuł, w którym opisaliśmy jego sposób na biznes na koszt Skarbu Państwa ze wsparciem nieuczciwych polityków /Siatka Ungiera, „Wprost”, nr 50/2004, (1150)/.

Proces o ziemię
Tadeusz Kilian ma tupet i łatwo nie składa broni. Prezes strefy Teresa Kamińska powiedziała „Wprost", że Polish Power zapowiedziało już odwołanie się od decyzji o unieważnieniu przetargu na sprzedaż nieruchomości pod budowę elektrowni. Na Pomorzu gruchnęła wieść, że spółka Kiliana gotowa jest procesować się ze strefą o cenny grunt. Proces może trwać długie lata. Prezesowi Polish Power trudno będzie dowieść wiarygodności przed sądem. Jednak zanim zapadnie wyrok w Polsce może zmienić się sytuacja polityczna. Jeśli w wyniku wyborów władzę zdobędzie Lewica i Demokraci, a na czele rządu stanie Aleksander Kwaśniewski, do przyjaciela Marka Ungiera i bywalca salonów byłego prezydenta, los może się uśmiechnąć. Gdyby Kilianowi udało się zbudować elektrownię, biznesowy partner i sponsor postkomunistów zdobyłby prawdziwe perpetuum mobile finansowe. Energetyka bowiem jako jedna z najbardziej rentownych gałęzi przemysłu jest prawdziwym samograjem