Kreml zaprzecza własnym słowom. Trwa kolejna tura mobilizacji?

Kreml zaprzecza własnym słowom. Trwa kolejna tura mobilizacji?

Ludzie w Moskwie
Ludzie w Moskwie Źródło:PAP / EPA/MAXIM SHIPENKOV
Rosja wielokrotnie zaprzeczała, by planowała wznowić mobilizację wojskową. Jednak rozpoczęty jeszcze we wrześniu pobór oficjalnie się nie zakończył, bo Władimir Putin nie wystosował w sprawie dekretu. Ukraiński sztab informuje o trwającej na Krymie mobilizacji.

ogłosił „częściową mobilizację” 21 września, ale została ona zakończona przed końcem października, choć nie wydano w tej sprawie dekretu. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informował jeszcze w listopadzie, że Rosja ma się szykować do kolejnej, tajnej tury mobilizacji. Z dostępnych informacji wynikało, że ma się ona rozpocząć 10 grudnia tego roku.

Wojna w Ukrainie. Rosjanie prowadzą tajną mobilizację?

Doniesienia dotyczące kolejnego poboru pojawiły się w Rosji już na początku listopada. Opozycyjny dziennik „Verstka” donosił wtedy, że jeszcze tej zimy mogą zostać przeprowadzone kolejne powołania do wojska.

"Na tymczasowo okupowanym terytorium Autonomicznej Republiki Krymu pracownicy komisariatów wojskowych przygotowują się do kolejnej fali mobilizacji. Według dostępnych informacji w mieście Kercz trwa ustalanie danych poborowych" – donosi ukraiński sztab.

Zakończenie mobilizacji bez stosownego dekretu

Z początkiem listopada niezależny portal Meduza informował o próbach oszukania rosyjskich obywateli. Wówczas rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow na pytanie, czy będzie dekret o zakończeniu częściowej mobilizacji, uniknął bezpośredniej odpowiedzi. Nadal nie wiadomo, czy taki dekret istnieje i kiedy zostanie podpisany. W momencie, gdy kończy się mobilizacja, rusza jesienny pobór do służby wojskowej w Rosji – pisała Meduza.

Władimir Putin skonsultował się w tej sprawie z prawnikami. Prezydent Federacji Rosyjskiej zdecydował, że dekret o zakończeniu mobilizacji nie jest potrzebny – informował z końcem listopada Dimitrij Pieskow.

Czytaj też:
Ujawniono podstępne plany Rosji. Wiedzieli o nich tylko najbliżsi współpracownicy Władimira Putina
Czytaj też:
Listy z pogróżkami w trzech ukraińskich ambasadach. „Były nasączone czerwonym płynem”