Kurski: premier został wprowadzony w błąd

Kurski: premier został wprowadzony w błąd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier został wprowadzony w błąd przez osoby, które na tle ambicjonalnym formułują kłamliwe zarzuty - twierdzi poseł PiS Jacek Kurski, wobec którego wszczęto partyjne postępowanie dyscyplinarne.

Jak poinformował w sobotę rzecznik dyscyplinarny PiS Karol Karski, chodzi przede wszystkim o zachowanie Kurskiego wobec posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej.

Kurski podkreślił, że nigdy nie obraził nikogo z PiS i jest zdumiony "publicznym atakiem" na niego "trzech posłów PiS". Dodał, że rozmawiał już na ten temat z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

"Wyeksponowana medialnie moja nieoficjalna wypowiedź zawierająca informację o torebce Joli Szczypińskiej utrzymana była w tonie przyjaznym i miała miejsce już po upublicznieniu tychże informacji przez samą Jolę (wywiad w "Dzienniku Bałtyckim")" - podkreślił Kurski, zaznaczając, że ma "serdeczne relacje z koleżankami i kolegami w Klubie Parlamentarnym PiS".

Dodał, że od prawie roku nie opuścił żadnego znaczącego głosowania w Sejmie, co także mu zarzucono. "Premier został zatem wprowadzony w błąd przez osoby, które na tle ambicjonalnym formułują kłamliwe zarzuty" - podkreślił Kurski. Zaznaczył, że takie kwestie powinny być wyjaśniane we własnym gronie, bo "cała sprawa szkodzi i ośmiesza PiS".

"Nagonka ma miejsce w przeddzień poważnej operacji mojej żony, o czym doskonale wiedzą osoby stawiające kłamliwe zarzuty" - podkreślił Kurski. Dodał, że liczy na szybkie wyjaśnienie sprawy. "Pilnego wyjaśnienia wymaga też używanie autorytetu premiera do załatwiania przez niektóre osoby swoich prywatnych porachunków" - zaznaczył.

Jak informował rzecznik dyscyplinarny PiS Karol Karski, zarzuty stawiane Kurskiemu dotyczą "postępowania niezgodnego z powszechnie przyjętymi zasadami współżycia społecznego oraz zasadami moralnymi i obywatelskimi wynikającymi z programu PiS". Jak dodał, o wszczęcie postępowania wnioskował prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef klubu Marek Kuchciński.

Jak ustaliła PAP, sprawa Kurskiego miała być wcześniej rozwiązana na poziomie klubu parlamentarnego. Posła mógłby ukarać - bez sądu partyjnego - rzecznik dyscyplinarny klubu Marek Suski. Suski powiedział w sobotę PAP, że kierownictwo partii uznało jednak, iż taka kara może być niewystarczająca i należy sprawę Kurskiego zbadać poza "strefą klubową".

Na pytanie, za co ma zostać osądzony Kurski, Suski powiedział, że poseł "dość nieelegancko" zachowywał się wobec posłanki Szczypińskiej; wypowiadał się o niej "z lekceważeniem i drwiną". Według Suskiego, karą dla Kurskiego może być nawet zawieszenie członkostwa w partii.

Szczypińska powiedziała, że niektóre wypowiedzi Kurskiego "obrażały czy znieważały". Zapewniła, że nie chodzi tylko o nią, choć jest to jeden z wątków sprawy. Dodała, że dotyczy ona także nieobecności Kurskiego na posiedzeniach komisji sejmowych i podczas głosowań. "Niewątpliwie, jeśli postawiono taki wniosek, to były ku temu poważne przesłanki" - podkreśliła Szczypińska.

Z kolei poseł PiS Tadeusz Cymański powiedział, że wniosek dotyczący Kurskiego został złożony jeszcze przed "sprawą Zalewskiego". Zalewski został w środę zawieszony w prawach członka partii przez Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS nakazał też wszczęcie wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Karski tłumaczył, że powodem są wypowiedzi Zalewskiego "kwestionujące politykę zagraniczną państwa".

W piątek w radiowej "Trójce", odnosząc się do sprawy Zalewskiego, Kurski mówił, że w PiS jest wolność słowa, ale w niektórych przypadkach "dar szczerości trzeba pozostawić na zamknięte gremia", czego on sam jest najlepszym przykładem. "Ja jestem w PiS osobą, która nie boi się mówić, co myśli - na zamkniętych gremiach. I włos mi z głowy nie spadł" - powiedział.

ab, pap