Pełna liberalizacja usług pocztowych od 2011 roku

Pełna liberalizacja usług pocztowych od 2011 roku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pełna liberalizacja rynku usług pocztowych powinna nastąpić od 2011 roku - przytłaczającą większością głosów uznał Parlament Europejski. To dwa lata później, niż proponowała Komisja Europejska, ale i tak wcześniej, niż domagają się niektóre kraje członkowskie UE.

Za takimi przepisami nowej dyrektywy pocztowej głosowało 512 eurodeputowanych; przeciwko było 156.

W ten sposób eurodeputowani opowiedzieli się za uwzględnieniem oczekiwań tych krajów, które - jak Polska - domagają się odsunięcia w czasie pełnej liberalizacji usług pocztowych, czyli zniesienia monopolu poczt narodowych w obrocie przesyłkami do 50 gramów. Poczty te twierdzą, że nie są jeszcze gotowe na konkurencję z firmami komercyjnymi.

Trzy główne frakcje polityczne PE: chadecy, socjaliści oraz liberałowie i demokraci (z wyjątkiem paru socjalistów belgijskich i francuskich) tłumaczyły, że są za liberalizacją usług pocztowych, ale chcą dać więcej czasu dotychczasowym monopolistom na dostosowanie się do nowych warunków. Chodzi im zwłaszcza o zagwarantowanie, że nie pogorszy się jakość usług dla klientów ani że nie zostaną zamknięte niedochodowe urzędy pocztowe na głębokiej prowincji.

Na pocztach narodowych ciąży odpowiedzialność zapewnienia tzw. usługi powszechnej, zwykle o znikomej rentowności. Chodzi o zagwarantowanie wszystkim obywatelom UE, że mogą dostawać i nadawać przesyłki przez co najmniej pięć dni w tygodniu, "za rozsądną cenę", także na rzadko zaludnionych terenach wiejskich.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom przeciwników szybkiej liberalizacji, eurodeputowani zadecydowali, że nowe państwa członkowskie oraz kraje o skomplikowanej strukturze topograficznej i wyspiarskie będą mogły skorzystać z dodatkowych dwuletnich okresów przejściowych. Oznaczałoby to pełną liberalizację od 2013 roku, także w przypadku Francji (rozległe tereny górzyste) czy Grecji (liczne wyspy).

Na czerwcowym spotkaniu ministrów transportu i łączności krajów członkowskich UE panowały duże różnice zdań nie tylko co do daty liberalizacji (Polska proponowała 2011 rok), lecz także sposobu finansowania w przyszłości usługi powszechnej.

Teraz narodowe poczty rekompensują sobie koszty swojej "misji" dzięki monopolowi w obrocie przesyłkami do 50 gramów. Pełna liberalizacja oznacza, że krajowi monopoliści stracą część tego intratnego rynku (wystarczy wziąć pod uwagę np. liczbę rozsyłanej codziennie masowej korespondencji od przedsiębiorstw).

Dlatego mają być powołane specjalne fundusze kompensacyjne, na które złożą się wszyscy operatorzy aktywni na rynku. Na razie nie wiadomo w jaki sposób obliczy się ich składki.

Drugim rozwiązaniem proponowanym przez eurodeputowanych są państwowe dotacje. Ministrowie nie znaleźli na razie w tej sprawie porozumienia; wrócą do dyskusji w następnym półroczu. Portugalskie przewodnictwo w UE zapowiada, że liczy na kompromis w październiku.

Ostateczny kształt dyrektywy muszą uzgodnić kraje członkowskie i eurodeputowani.

Do szybkiej liberalizacji nawołują kraje, które już całkowicie otworzyły swoje rynki usług pocztowych na konkurencję albo zrobią to w najbliższej przyszłości. Stanowisku Szwecji, Niemiec, Finlandii, Holandii i Wielkiej Brytanii sprzeciwiają się jednak - obok Polski - takie kraje jak Francja, Belgia i Włochy, gdzie liberalizacja, która może prowadzić do zwolnień pracowników, budzi żywy opór związków zawodowych.

200 pocztowców, głównie z Francji, demonstrowało we wtorek przed siedzibą Parlamentu Europejskiego, gdy eurodeputowani debatowali nad projektem dyrektywy.

By zadośćuczynić oczekiwaniom krajów, które postanowiły szybciej otworzyć swoje rynki, eurodeputowani postanowili wprowadzić zakaz wejścia na ich rynki poczt, które zachowały monopol i mają dzięki temu dużo silniejszą pozycję. To oznacza, że do czasu całkowitej liberalizacji we Francji, francuska poczta nie będzie mogła oferować swoich usług w Wielkiej Brytanii czy Szwecji, które już całkowicie otworzyły swoje rynki na konkurencję.

Już teraz, zgodnie z dyrektywami z lat 1997 i 2002, w UE w pełni otwarty na konkurencję jest rynek przesyłek powyżej 50 gramów. Propozycja Komisji Europejskiej z października zakładała, że liberalizacja w obrocie przesyłkami do 50 gramów nastąpi od 1 stycznia 2009 roku.

Jak powiedział w środę PAP rzecznik Poczty Polskiej (PP) Radosław Kazimierski, są trzy ważne argumenty za opóźnieniem liberalizacji.

Po pierwsze, opóźnienie daje więcej czasu na wypracowanie sposobu finansowania tzw. usługi powszechnej, czyli pakietu podstawowych usług dostępnych na podobnych warunkach dla ogółu mieszkańców.

W Polsce około 60 proc. placówek, funkcjonujących na terenach wiejskich jest niedochodowych, a obecnie tylko Poczta utrzymuje takie placówki. Przed liberalizacją trzeba wypracować sposób finansowania takich usług, np. przez powołanie funduszu kompensacyjnego pochodzącego ze składek operatorów - powiedział Kazimierski.

Drugi argument to konieczność dopracowania unijnych przepisów (np. w tym wykonawczych), a trzeci - to szansa dla operatorów narodowych, aby mogli się lepiej przygotować na konkurencję z innymi operatorami z zagranicy - dodał rzecznik PP.

Prezes zarządu należącego do grupy kapitałowej INTEGER.PL operatora InPost Rafał Brzoska poinformował w środę PAP, że przesunięcie terminu liberalizacji nie wpłynie na usługi świadczone przez tę firmę. Dodał, że dzięki postanowieniom zawartym w Brukseli, InPost ma czas na umocnienie swojej pozycji na rynku usług pocztowych, a tym samym na możliwość większego współdziałania na jednym rynku z zagranicznymi konkurentami.

Brzoska oświadczył przy tym, że jednak liczy na to, iż rok 2011 jest ostateczną datą uwolnienia rynku pocztowego. "Liberalizacja rynku w Polsce bez wątpienia wpłynie także na konkurencyjność w zakresie cen oraz poprawę jakości świadczonych usług, z co za tym idzie - większe korzyści dla klientów" - napisał Brzoska.

pap, ss, ab