Czarny scenariusz na nadchodzące wybory. „Kaczyński powie: idziemy na ulice!”

Czarny scenariusz na nadchodzące wybory. „Kaczyński powie: idziemy na ulice!”

Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Kaczyński w SejmieŹródło:PAP / Radek Pietruszka
PiS forsuje zmiany w kodeksie wyborczym, które tłumaczone są troską o frekwencję. W dobre intencje rządzących nie wierzą politycy opozycji. Na antenie TVN24 Krzysztof Śmiszek mówił o czarnym scenariuszu, w którym Jarosław Kaczyński mógłby po przegranych wyborach wyprowadzić na ulice. – PiS szykuje pułapkę na wszystkich – stwierdził.

Sejm przyjął w czwartek wieczorem zmiany w kodeksie wyborczym. Wcześniej posłowie odrzucili dwie poprawki zaproponowane przez opozycję – Koalicja Obywatelska proponowała przywrócenie głosowania korespondencyjnego, a Lewica chciała, aby zaproponowane zmiany obowiązywały od nowej kadencji. Autorzy ustawy - posłowie Prawa i Sprawiedliwości - tłumaczyli, że celem nowelizacji jest zwiększenie frekwencji oraz ułatwienie obywatelom dotarcia do lokali wyborczych.

Tłumaczeniom PiS nie wierzą politycy opozycji. – PiS miał 7 lat na to, żeby zmienić ordynację wyborczą. Jeżeli miałby dobre zamiary i jeżeli to nie byłoby tak, że w tej chwili czują, że im się pali pod nogami i dlatego zmieniają ordynację wyborczą, to zrobiliby to rok, dwa lata temu – oceniała w „Faktach po faktach” w TVN24 posłanka KO Katarzyna Lubnauer. – W ogóle ordynację, kodeks wyborczy, powinno się zmieniać na następną kadencję, a nie na najbliższe wybory – dodała.

Czarny scenariusz na wybory: Powtórka z Brazylii albo USA

Z kolei Krzysztof Śmiszek z Lewicy zauważał, że zmiany są „częściowo techniczne”, jak twierdzą politycy PiS, ale też „częściowo zasadnicze”. – Nie rozumiem, po co wprowadza się przepisy, które nakazują oglądanie i filmowanie, robienie zdjęć każdej karcie wyborczej z osobna – mówił i zastanawiał się, jak jest cel zbierania tych danych. – Ja się boję jednego scenariusza: powtórki z Brazylii albo Stanów Zjednoczonych – stwierdził.

– Oglądanie każdej karty będzie zajmowało czas. Z małych okręgów, które chce PiS wprowadzić w tzw. przykościelnych wsiach, wyniki spłyną bardzo szybko, bo to będą komisje, gdzie będzie głosowało 20-30 osób. Już w poniedziałek rano będzie wynik pod tytułem: PiS dostał 60 proc. – przewidywał Śmiszek. – Ale po paru dniach spłyną wyniki z dużych miast, gdzie PiS nie ma poparcia. Szala się odwróci, nagle PiS dostanie 30, a opozycja 45 proc. Co zrobi wtedy Kaczyński? Powie: sfałszowała opozycja wybory, idziemy na ulice – stwierdził. Jak podsumował, PiS „szykuje pułapkę na wszystkich” i „chce Polakom ukraść wybory”.

Czytaj też:
Kowalskiemu nie spodobał się pomysł Śmiszka. „Odpinponguj się tęczowy zamordysto”
Czytaj też:
Tusk ogłasza „wielką akcję”. „Mamy w naszych szeregach Sławomira Nitrasa i nie zawahamy się go użyć”