Przywileje energetyków jak za SLD

Przywileje energetyków jak za SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad 70 tys. pracowników energetyki uzyska gwarancje zatrudnienia nawet do 2018 r. Rząd i PiS-owscy prezesi firm zgodzili się na nowe umowy społeczne pod presją związków zawodowych - pisze "Gazeta Wyborcza".
Z kilkunastu państwowych firm energetycznych rząd tworzy cztery ogromne grupy - nazywają się Polska, Centralna, Północna i Południowa. Związki zawodowe obawiały się, że choć firmy nie mają kłopotów finansowych, to po reorganizacji nastąpią zwolnienia. Dlatego zażądały gwarancji zatrudnienia nawet na 10 lat dla wszystkich pracowników sektora i zagroziły strajkiem, jeśli ten postulat nie zostanie spełniony.

Pogotowie strajkowe ogłosiły niemal wszystkie centrale działające w energetyce, mimo że jej pracownicy należą do najbardziej uprzywilejowanej grupy.

10-letnie gwarancje zatrudnienia już im raz rząd przyznał. Tyle że był to rząd SLD. Umowy społeczne dyrekcje zakładów podpisały ze związkami w 2005 r. Łączyły się wówczas Energa, Enea, Enion i Energia-Pro. Gdy "Gazeta" to ujawniła, rozpętała się burza.

Najostrzej SLD atakował PiS. Kazimierz Marcinkiewicz, ówczesny przewodniczący sejmowej komisji skarbu, groził, że jego ugrupowanie zaskarży przywileje energetyków do sądu. - Wobec zbliżających się wyborów i pewnej przegranej SLD wiele osób będących członkami SLD lub powiązanych towarzysko czy rodzinnie zapewniło sobie spokojną przyszłość na najbliższe lata kosztem interesu skarbu państwa - mówił wtedy Marcinkiewicz.

Nowe umowy z energetykami są wierną kopią tych, które podpisywali SLD-owcy. Coś się zmieniło? - pytamy Maksa Kraczkowskiego z PiS, szefa sejmowej komisji gospodarki? - Czas pokazał - odpowiada - że deklaracja o zaskarżeniu umów została złożona pochopnie. SLD miewało też dobre pomysły, a jednym z nich było wprowadzenie umów społecznych.

Negocjacje dobiegają końca i choć dotyczą państwowego majątku, objęte są tajemnicą. Prowadzą je związkowcy i szefowie państwowych firm upoważnieni przez Ministerstwo Gospodarki. Według Kraczkowskiego projekty umów zostały już przez resort zaakceptowane.

- Porozumienie powinniśmy podpisać w przyszłym tygodniu. To są nasze wewnętrzne sprawy i nie odpowiadamy na pytania na ten temat - mówi Beata Ostrowska, rzecznik Energi wchodzącej w skład Grupy Północnej.

- Załatwiliśmy, że załoga, tak jak w 2005 r., dostanie 10-letnie gwarancje pracy oraz niewielką premię. To będzie gwarancja, że nikt z pracowników firmy nie ucierpi przez zmiany - wyjaśnia Stanisław Rokosz, szef "S" w słupskim oddziale Energi i członek rady nadzorczej firmy. - Rząd zaakceptował to rozwiązanie w całym sektorze, choć uzgodnienia w poszczególnych grupach mogą się nieco różnić.

W przypadku zwolnienia pracownik otrzyma odszkodowanie - tyle, ile zarobiłby w gwarantowanym przez umowę czasie. Zwolnienie osoby zarabiającej 5 tys. zł brutto (średnia płaca w sektorze) może kosztować nawet 600 tys. zł (10-letnie zarobki).

W Enei wchodzącej w skład Grupy Centralnej związkowcy wywalczyli umowę, która przedłuża im gwarancje zatrudnienia przyznane za rządów SLD. Tamte gwarantowały im posady do 2014 r. Dzięki nowym nie muszą się martwić o pracę aż do 2018 r.

gazeta wyborcza, ss