Łyżwiński z oddziału szpitalnego trafił do aresztu

Łyżwiński z oddziału szpitalnego trafił do aresztu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aresztowany na trzy miesiące poseł Stanisław Łyżwiński (d. Samoobrona) przewieziony został z oddziału szpitalnego Zakładu Karnego do łódzkiego aresztu śledczego.

Jak poinformował rzecznik aresztu ppor. Krzysztof Sobczak, poseł nie będzie przebywał na izbie chorych, lecz trafi do "normalnej celi". Łyżwiński jest podejrzany m.in. o gwałt i wykorzystanie seksualne czterech kobiet. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

W piątek łódzka prokuratura przedstawiła Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów. Według śledczych, zgwałcił on kobietę i popełnił przestępstwo łapownictwa polegające na "przyjmowaniu bądź żądaniu w związku z pełnioną funkcją publiczną posła na Sejm korzyści osobistych o charakterze seksualnym". Poseł jest także podejrzany o wykorzystywanie bądź usiłowanie wykorzystania seksualnego "poprzez nadużycie stosunku zależności" czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk (głównego świadka w sprawie - PAP).

Według prokuratury, Łyżwiński nakłaniał także tę ostatnią do przerwania ciąży oraz podżegał do porwania biznesmena Zbigniewa B. i przetrzymywania go jako zakładnika w celu zmuszenia go do zapłaty 500 tys. zł. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003.

Do prokuratury Łyżwiński został przewieziony karetką ze szpitala w Gdańsku, gdzie przebywał od poniedziałku z podejrzeniem choroby wieńcowej. W trakcie przesłuchania poczuł się źle i został przewieziony do szpitala MSWiA w Łodzi. Tam został przesłuchany. W niedzielę sąd podjął decyzję o jego aresztowaniu. Poseł ze szpitala trafił na oddziału szpitalnego Zakładu Karnego przy ul. Kraszewskiego w Łodzi.

Możliwość postawienia posłowi zarzutów i jego przesłuchanie to efekt czwartkowej decyzji Sejmu, który uchylił Łyżwińskiemu immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie.

Adwokat posła Wiesław Żurawski nie zgadza się z decyzją o aresztowaniu swojego klienta i zapowiada złożenie zażalenia na decyzję sądu. Ma ono trafić do sądu we wtorek.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ubiegłego roku, po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd przesłuchano w nim ponad 150 osób. Łyżwiński jest czwartym b. działaczem Samoobrony, któremu w tej sprawie przedstawiono zarzuty. Jego były asystent, radny Jacek P. jest oskarżony m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży oraz narażenie życia kobiety i wkrótce stanie przed sądem.

Łyżwiński jest drugim posłem - po byłym łódzkim "baronie" SLD Andrzeju Pęczaku - który trafił do aresztu, po tym jak zgodził się na to Sejm. Zatrzymany w 2004 r. Pęczak przebywał w areszcie ponad 25 miesięcy. Został zwolniony z niego w styczniu 2007 r.

ab, pap