Mistrzowie zarządzania

Mistrzowie zarządzania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ile są warte studia MBA
Andrzej Blikle, profesor matematyki i właściciel sieci najbardziej znanych w Polsce cukierni, studia MBA ukończył dopiero po pięćdziesiątce. - Kiedyś uważano, że zarządzania można się nauczyć tylko w praktyce, ale to nieprawda, to taka sama wiedza jak każda inna. Opłaciło się tę wiedzę zdobyć: obroty mojej firmy wzrosły ośmiokrotnie - mówi Blikle.
Amerykańscy menedżerowie przed podjęciem nauki na kursach Master of Business Administration zarabiają średnio 46 tys. USD rocznie. W pierwszym roku pracy po studiach ich płaca osiąga 69 tys. USD. Trzy lata po studiach zarabiają już ponad 100 tys. USD rocznie. W Polsce w ciągu ostatnich 12 lat kursy MBA ukończyło 4 tys. osób. Prowadzące je uczelnie i organizacje zarobiły na tym około 400 mln zł. Gdyby obroty absolwentów wzrosły tak jak w spółce prof. Bliklego, łącznie w grę wchodziłyby dziesiątki miliardów złotych.
Tytuł MBA ma m.in. prezydent USA George W. Bush. W Polsce dyplom MBA mają na przykład szef PKN Orlen Andrzej Modrzejewski oraz aresztowany kilka tygodni temu Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie.

Teolog menedżerem
Pierwszy dyplom MBA przyznano w latach 20. na Uniwersytecie Harvarda. Ówczesnych absolwentów studiów MBA zatrudniał przede wszystkim rosnący w siłę koncern General Motors. W ciągu ostatnich 50 lat takie kursy ukończyło prawie milion osób, najwięcej w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Studia przeznaczone są dla osób z minimum dwu-, trzyletnim doświadczeniem na kierowniczych stanowiskach, nie mających dyplomu z zarządzania. - Uczestniczenie w kursach MBA po studiach z zarządzania to nieporozumienie. Ich ideą jest rozwinięcie talentów menedżerskich u osób po teologii czy biologii, bo nie każdy, kto idzie na zarządzanie, nadaje się do kierowania firmą - uważa prof. Stefan Kwiatkowski, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Edukacji Menedżerskiej Forum.
Obecnie wśród uczestników kursów MBA przeważają absolwenci szkół technicznych i medycznych (trzecią pod względem liczebności grupę stanowią absolwenci szkół ekonomicznych). - Gdy pracodawca waha się, czy awansować na przykład biologa na wyższe menedżerskie stanowisko, może go przekonać dob-ry dyplom MBA - mówi Jan Mądry, prezes firmy szkoleniowej Training Partners. Andrzej Ruszkowski, kiedyś dziennikarz, po uzyskaniu dyplomu MBA w Centrum Badań i Studiów Francuskich Uniwersytetu Łódzkiego jest dyrektorem handlowym w Tesco Polska.

MBA plus doświadczenie
Dyplom MBA robi na pracodawcach dobre wrażenie, ale nie jest automatyczną przepustką do kariery. - Jako pracodawca na pierwszym miejscu zawsze stawiam osobowość kandydata, jego charakter, dopiero na drugim - dyplom. MBA to jednak gwarancja przyzwoitego poziomu - mówi Rafał Pierzchelewicz, absolwent Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, dziś dyrektor w Ford Germany.
Pracodawcy wolą menedżerów, którzy sprawdzili się w innych firmach (40 proc. preferuje osoby, które przepracowały 1-4 lata, 50 proc. tych, którzy mają za sobą 4-8 lat pracy). Tylko 4 proc. chętnie zatrudniłoby świeżo upieczonych absolwentów studiów MBA. - W Polsce dyplom MBA może być nawet przeszkodą w zdobyciu lepszej pracy. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś, kto rekrutuje, sam go nie ma - mówi Marta Orchowska, wicedyrektor ds. planowania strategicznego w Commercial Union Polska.
W ostatnich latach coraz więcej osób w średnim wieku, a nawet starszych, decyduje się na podjęcie studiów MBA. Specjaliści z MBA Career Guide uważają jednak, że górną granicą wieku dla rozpoczynających studia jest 35-40 lat. Wyjątki w rodzaju prof. Bliklego potwierdzają tę regułę.

Obustronny interes
W Polsce kursy MBA wprowadzono na początku lat 90. Obecnie ponad 30 uczelni i organizacji walczy o gotówkę przeznaczoną przez przyszłych menedżerów średniego i wyższego szczebla na podniesienie swoich kwalifikacji. Zarabiają obie strony. Ceny dwuletnich zazwyczaj kursów wynoszą od 9 tys. zł na Uniwersytecie Łódzkim - w Cen-trum Badań i Studiów Francuskich do 64,5 tys. zł w najdroższej uczelni, czyli Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. To niewiele w porównaniu z ceną studiów MBA w USA, gdzie trzeba zapłacić 80-100 tys. USD. W Polsce nie ma bezpośredniej zależności między ceną kursu a wartością zdobytej wiedzy. Uczelnie, które nie chcą windować cen, aby podnieść prestiż wydawanych przez siebie dyplomów, nawiązały współpracę z uniwersytetami zagranicznymi i w większości wydają certyfikaty honorowane na całym świecie. Absolwenci kursów MBA podkreślają, że poza wiedzą najcenniejsze są znajomości wyniesione z uczelni. W Warszawie powstał pierwszy w Polsce Klub MBA, zrzeszający absolwentów wszystkich uczelni. Członkowie klubu uważają, że nawet jeżeli jeszcze nie zajmują wysokich i wpływowych stanowisk, na pewno je zajmą. Jeśli nie oni, to ich znajomi. Dlatego podtrzymują kontakty służbowe i towarzyskie. Wzorują się przy tym na amerykańskich stowarzyszeniach MBA, które tysiącom osób pomogły w karierze. - Posiadanie bogatej i dobrze działającej sieci powiązań w środowisku biznesu jest na pewno ważnym elementem sukcesu - uważa Szymon Moldenhawer, dyrektor w Amerykańskiej Izbie Handlowej w Polsce.

Więcej możesz przeczytać w 41/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: