PO nie rezygnuje z głosowania nad wotum nieufnosci dla ministrów

PO nie rezygnuje z głosowania nad wotum nieufnosci dla ministrów

Dodano:   /  Zmieniono: 
PO chce, by Sejm na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu zajął się jej wnioskami o wota nieufności dla 15 ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego, którzy zostali odwołani, a niedługo potem ponownie powołani w skład Rady Ministrów.

Szef klubu PO Bogdan Zdrojewski poinformował podczas wtorkowej konferencji prasowej, że przedstawiciel Platformy wystąpi podczas posiedzenia Prezydium Sejmu o uzupełnienie porządku obrad izby o te wnioski.

Marszałek Sejmu Ludwik Dorn na razie nie odniósł się do postulatu PO. Marszałek powiedział, że musi się z nim zapoznać.

Na poprzednim posiedzeniu Sejmu (na którym posłowie podjęli decyzję o skróceniu kadencji parlamentu) nie doszło do debaty i głosowania nad wnioskami PO o odwołanie 15 ministrów, ponieważ zostali oni wcześniej - na wniosek premiera - odwołani. Wszyscy niedługo później powrócili na stanowiska w rządzie. Tym wybiegiem Jarosław Kaczyński uniknął debaty nad działalnością poszczególnych ministrów.

W związku z tym PO zwróciła się do prawnika, prof. Andrzeja Rzeplińskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, o opinię prawną.

Według Rzeplińskiego, który uczestniczył we wtorkowej konferencji, procedura dotycząca wniosków PO o odwołanie ministrów nie została zakończona, a jedynie przerwana. Tłumaczył, że nie doszło do zmiany w składzie Rady Ministrów w takim sensie, o jakim mówi konstytucja, ponieważ na stanowiska ministrów zostały powołane ponownie te same osoby.

Procedura postępowania z wnioskami PO - podkreślił Rzepliński - byłaby zakończona, gdyby przed debatą i głosowaniem nad nimi doszło do odwołania ministrów i powołania na ich miejsce innych osób. "Tylko wtedy mamy do czynienia z tym, co konstytucja nazywa +zmianą w składzie Rady Ministrów" - powiedział Rzepliński.

"Skoro nie było zmian w Radzie Ministrów, to oznacza, że te wnioski mają w dalszym ciągu ten sam walor prawny, musi się odbyć debata nad wotum nieufności wobec każdego z ministrów - członków Rady Ministrów - i musi się odbyć głosowanie" - podkreślił. W jego ocenie, "inne rozumowanie jest niezgodne z konstytucją".

Gdyby jednak - mówił, zastrzegając, że on sam nie podziela takiego poglądu - przyjąć, że prezydent, na wniosek premiera, dokonał zmian w składzie rządu, wówczas konsekwencją byłaby konieczność przeprowadzenia konstytucyjnej procedury związanej z powołaniem nowego rządu.

"Skoro zmienił się cały skład Rady Ministrów z wyjątkiem premiera (...), oznacza to, że w ciągu 14 dni od powołanie tych ministrów konieczna jest w parlamencie debata, na której premier przedstawia skład Rady Ministrów do zatwierdzenia (...), przedstawia expose swojego rządu i odbywa się głosowanie nad wotum zaufania dla nowego rządu" - powiedział.

Rzepliński zaznaczył, że procedura postępowania z wnioskami PO byłaby zakończona również w razie dymisji premiera (czego konsekwencją jest dymisja całego rządu) lub zebrania się nowo wybranego Sejmu na pierwszym posiedzeniu, ale takie okoliczności nie zaistniały.

"Wszystkie wnioski PO są albo aktualne, albo w ostateczności premier powinien przeprowadzić całą procedurę przyjęcia nowego rządu, ze swoim expose" - podsumował Zdrojewski. Podkreślił przy tym, że PO domaga się, by Sejm kontynuował pracę nad wnioskami o odwołanie ministrów; drugi wariant określił jako "trochę absurdalny".

Na pytanie, czy decyzje ministrów, których dotyczą wnioski PO, są ważne, Rzepliński odparł: "tu są też znaki zapytania". Dopytywany, czy rząd działa prawnie, powiedział: "chciałbym, żeby w Polsce panowały rządy prawa, czyli żeby każdy organ był powołany zgodnie z przepisami konstytucji i działał w granicach upoważnienia konstytucyjnego; co do tego są poważne wątpliwości".

"Trwa w tej chwili próba narzucenia Polsce wschodnich standardów uprawiania polityki. Platforma Obywatelska nie zgadza się na wprowadzenie putinowskiego modelu rządzenia" - ocenił poseł PO Cezary Grabarczyk. Jak mówił, demokracja parlamentarna nie istnieje bez kontroli parlamentu nad rządem i to marszałek Sejmu musi stać na straży kompetencji Sejmu. "Gdy marszałek akceptuje sytuację, że rząd uchyla się od tej odpowiedzialności, Platforma protestuje" - podkreślił Grabarczyk.

pap, em