ABW przyznaje się do błędów w akcji u B.Blidy

ABW przyznaje się do błędów w akcji u B.Blidy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie ukrywa, że popełniła pewne błędy podczas zatrzymania Barbary Blidy - powiedział szef ABW Bogdan Święczkowski, który spotkał się z sejmową komisją ds. służb specjalnych.

Zaznaczył, że dopóki nie zakończy się śledztwo prokuratorskie w tej sprawie, nie może wyciągnąć żadnych konsekwencji, bo postępowania dyscyplinarne są zawieszone.

25 kwietnia Blida podczas działań ABW, która chciała ją zatrzymać na zlecenie prokuratury, popełniła samobójstwo. "Już pewien czas temu powiedzieliśmy, że w zachowaniu naszych funkcjonariuszy widzieliśmy pewne błędy" - przypomniał Święczkowski. "Będą one oczywiście podlegały ocenie ze strony kierownictwa ABW, w postępowaniu dyscyplinarnym po zakończeniu postępowania karnego" - dodał.

"Od początku całej tej sprawy powiedziałem, że nie interesują mnie informacje z tego śledztwa. Powiedziałem, że mamy się z niego wyłączyć, żeby nie było żadnych podejrzeń, iż Agencja coś w tej sprawie robi. To prokuratura prowadzi to śledztwo" - zaznaczył szef Agencji.

Przepisy ustawy o ABW przewidują, że w sytuacji toczącego się postępowania karanego, postępowanie dyscyplinarne jest zawieszone. "My chcielibyśmy to skończyć, bo mamy odpowiednie dokumenty, ale musimy czekać na postępowanie karne" - mówił Święczkowski. Dodał, że w hipotetycznym przypadku może być tak, że kogoś prokuratura oskarża a sąd skazuje i wtedy postępowanie dyscyplinarne jest bezprzedmiotowe, bo osoba skazana jest wydalana ze służby.

Święczkowski powiedział też, że podczas czwartkowego posiedzenia speckomisji odczytał oświadczenie, w którym stwierdza, że kierowane wobec niego zarzuty o upolitycznieniu ABW są nieprawdziwe. "To jest oczywista nieprawda i dziwi mnie postępowanie posłów opozycji" - mówił dziennikarzom.

"Opieranie się przy tych ocenach jedynie na wyjaśnieniach pana Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego powoduje, że czuje się, jakbym był poddany sądowi kapturowemu, postępowaniu inkwizycyjnemu" - powiedział szef ABW. "Nie mam żadnej możliwości i szansy wypowiedzenia się na temat wymyślonych zarzutów panów Kaczmarka, czy Kornatowskiego, nie znam nawet tych zarzutów, a ciągle słyszę, że pojawiają się informacje, jakobym podejmował działania niezgodne z prawem, co jest absurdem" - oświadczył.

Święczkowski dodał, że jest prawnikiem, wieloletnim prokuratorem i nigdy nie pozwoliłby sobie na działania, które jego czy jego funkcjonariuszy mogłyby narazić na odpowiedzialność karną. "Nigdy nie byłem członkiem żadnej partii, byłem prokuratorem. To, że zgodziłem się kierować ABW wynika z tego, że odpowiadał mi klimat, który prezentuje ten rząd, jeśli chodzi o zwalczanie przestępczości. Natomiast całkowicie byłem apolityczny, nigdy nie należałem do żadnej organizacji" - mówił.

Przewodniczący komisji Paweł Graś (PO) ocenił, że oświadczenie Święczkowskiego sprowadziło się do pouczania komisji, jak należy się zachowywać. "Panu ministrowi trochę chyba pomyliły się role - kto kogo powinien oceniać" - powiedział. "Krótko wyjaśniliśmy mu jaka powinna być jego rola i jakie relacje z organem kontrolnym Sejmu, jakim jest sejmowa komisja ds. służb specjalnych" - powiedział.

W ocenie Andrzej Grzesika (Samoobrona) w oświadczeniu Święczkowskiego były groźby wobec członków komisji, "nawet groźby karalne". "To niespotykana i niedopuszczalna sytuacja, przewodniczący i posłowie musieli doprowadzić szefa ABW do porządku i pouczyć, że to komisja sprawuje nadzór nad szefami służb, a nie odwrotnie" - powiedział.

Zdaniem Grzesika, słowa Święczkowskiego w tym oświadczeniu - o tym, że powziął wiedzę, iż komisja już więcej nie będzie się spotykać - można zinterpretować jako informacje, że komisja jest inwigilowana. "To tak, jakby wiedział, jakie są plany najbliższe komisji i prezydium; gdyby tak było, byłby to skandal" - dodał.

Waldemar Wiązowski (PiS) powiedział, że nie odebrał tak słów Święczkowskiego. "Była twarda rozmowa, może forma oświadczenia nie była najlepsza, ale chodziło o to, że szef ABW miał żal, iż komisja nie znalazła czasu, by wysłuchać jego informacji na temat tego, co mówili Kaczmarek i Kornatowski" - powiedział. Przypomniał, że jeszcze przed samorozwiazaniem Sejmu zgłaszał wniosek, by m.in. o Święczkowskiego rozszerzyć listę osób, które powinna wysłuchać komisja.

Graś powiedział z kolei, że w przyszłym tygodniu prezydium i eksperci komisji zdecydują, czy w przyszły czwartek będzie jeszcze jedno posiedzenie speckomisji. "Chodzi o formalne zakończenie przez komisje tego całego etapu prac związanych ze sprawa śmierci Barbary Blidy i akcji CBA w ministerstwie rolnictwa" - mówił.

Grzesik podtrzymał zapowiadaną wcześniej decyzję, że jeśli komisja nie zakończy prac nad formalnym zawiadomieniem do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i Święczkowskiego, to sam, jako obywatel, złoży takie doniesienie.

ab, pap