Zbójcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdyby ludzie wiedzieli, kto i jak nimi rządzi, rozległby się głuchy jęk przerażenia
1 Wojciech Gąsienica-Byrcyn wraca na stanowisko dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego. Usunięty został w ostatniej chwili przez ministra byłego rządu. Na ogół ministrowie awansują w ostatniej chwili albo załatwiają sobie i innym stanowiska.
U nas, jak to w Polsce, wypadek szczególny. Na zakończenie wieloletniej współpracy wyrzuca się podległego sobie dyrektora. Jak ginąć, to z trzaskiem. Ironizuję, bo każdy mi powie: przecież to szło o głosy górali, na których Gąsienica-Byrcyn mści się za wszystkie przetopione na sadło świstaki. Świstaki gwiżdżą, ale nie głosują. Stratny jest jednak także były następca, który nie zdążył zacząć nowej pracy, a już go z niej usunięto. Bez sprawdzenia. Oczywiście, jeden minister miał prawo usunąć dyrektora, tak jak drugi miał prawo go do pracy przywrócić. Wypytywał mnie niedawno dziennikarz, co sądzę o przyspieszonych nominacjach w ostatniej chwili, jakby last minute ustępującego rządu.
Trochę się później rzecz wyjaśniła, tyle że - jak mówi mój znajomy urzędnik sejmowy - zawsze jest gorzej, niż piszą. To jest też reguła, o której nie wie publiczność, ale znają ją wtajemniczeni. Eksperci nigdy nie znają się tak dobrze, jak się twierdzi, politycy są głupsi i bardziej nieodpowiedzialni, niż zarzucają im to rywale, i w ogóle, gdyby ludzie wiedzieli, kto i jak nimi rządzi, rozległby się na całej kuli ziemskiej - od Pekinu, przez Warszawę, po Waszyngton - głuchy jęk przerażenia. Dlatego polityk czy ekipa polityków, która zbyt odsłoni tę rzeczywistość przed zwykłą publicznością, są słusznie tępieni przez pozostałych polityków jako zagrożenie dla ładu publicznego. Podstawą ładu jest bowiem zaufanie do rządzących, wiara w to, że wiedzą lepiej i potrafią więcej. Bez takiego zaufania życie staje się niebezpieczne, a nasze codzienne działania pozbawione sensu. To tak jak z bankiem, który pomnażając złożone w nim nasze pieniądze, wikła się w dziesiątki najbardziej ryzykownych operacji, ale jest wypłacalny dopóty, dopóki weń wierzymy. Wadą minionego rządu było to, że prowadził te ryzykowne operacje na naszych oczach tak, że nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego minister X przestaje nim być, a Z dostaje stanowisko, mimo że są urzędowo prowadzone prace nad wyjaśnieniem, czy nie jest złodziejem.

2 Prezydent, któremu druga kadencja dodaje olimpijskiego dystansu, zauważył, że wyborcza klęska Unii Wolności przypomina tragedię Szekspira, podczas gdy klęska AWS jest jak z komedii Moliera. Ujął mnie tym nie dlatego, że wykazał się lepszym wyrobieniem niż niejeden minister kultury, ale przede wszystkim dlatego, że podobnie jak prezydent lubię dramatyczną interpretację polityki. Demokracja jest ogólnie ustrojem komediowym - dopóty, dopóki nie wejdzie w konfrontację ze śmiercią. Wtedy, jak w każdej sztuce, dostajemy wariant tragiczny. Żyjemy właśnie na krawędzi gatunków. Inaczej wygląda Lepper w komedii, inaczej w tragedii: obojętnie czy wywołanej przez terrorystów, czy z własnej przyczyny. W demokracji liczą się na co dzień cechy komediantów, politycy muszą być jednak gotowi na wypadek sytuacji tragicznej.

3 Wróćmy więc na początek. Znajduje on wyjaśnienie w świetle swoistego prawa, jakim kierują się nasi politycy. Przynajmniej jeden, marszałek Tusk, mówi o nim szczerze i za tę szczerość ma zresztą premię u wyborców, ale prawo to jest uznawane powszechnie. Jest to prawo zbójeckie. Pamiętacie? "Zbójeckim prawem opozycji jest wykorzystanie każdego błędu popełnionego przez rząd" - tak się u nas mówi, ale wykorzystuje się nawet nie popełnione przez rząd błędy. Wypominanie błędów rządowi wcale nie jest zbójeckim prawem opozycji, ale jej obowiązkiem. Wykorzystanie zaś jest prawem, o ile współpraca opozycji i rządu potrzebna w sytuacji tragicznej nie będzie przez to zagrożona. Prawo zbójeckie to byłoby prawo wykorzystania sytuacji na swoją korzyść tam, gdzie tylko jest to możliwe. Prawo zbójeckie stosował więc prof. Falandysz, forsując taką interpretacją przepisów, jaka była korzystna dla prezydenta. Prawem zbójeckim kierują się politycy, którzy wymieniają się na stanowiskach, aby każdy w kolejce dostał przysługującą w związku z tym odprawę itd. Ogólnie, można powiedzieć, że w III Rzeczypospolitej ukształtowała się kultura polityczna oparta na tak rozumianym prawie zbójeckim. Jest to zrozumiałe. III Rzeczpospolita jest dziełem ludzi z przeciwnych obozów, którzy nie ufali sobie i (słusznie) uważali na podsłuchy zamieszczone przez gospodarzy pod okrągłym stołem. Dziełem tych, którzy postanowili zagrać jeszcze raz w zaufanie z ludźmi, którzy już nieraz zaufanie społeczeństwa zawiedli, jak po 1956 r., 1970 r. czy 1981 r. I tych, którzy zaryzykowali zaufanie wobec spiskowców i rozrabiaczy, bojąc się, czy nie zostaną na drugi dzień po zwycięskich wyborach z 1989 r. powieszeni na szubienicy. I tak już zostało, podchody zbójców, a nie fair play.

4 Prawdziwi zbójcy dzielą się zresztą sprawiedliwie łupem według nakładu pracy, stażu i starszeństwa i to jest prawo zbójeckie w ścisłym sensie tego słowa. Polscy politycy myślą o czymś innym - o prawie zbójeckim do rabowania w polityce. Najpierw kosztem przeciwników. To wydaje się normalne, na wojnie jak to na wojnie. Tyle że stąd już tylko krok do punktu wyjścia, jakim jest rabunek na przechodniach. Czytaliśmy ostatnio o zarobkach w kasach chorych, gdzie osiągnięto najwyższą średnią. Kłania się teoretyk demokracji pan Bujalski, który kiedyś z dumą oświadczył, że dzięki wysokim uposażeniom i dietom przysługującym radnym warszawskim udało się stworzyć małą, bo małą, ale jednak kilkutysięczną grupę ludzi dobrze uposażonych. Do radnych warszawskich doszlusowali dzięki reformie zdrowia pracownicy kas chorych. Potrafią oni zrobić swoim szefom nawet dwa posiedzenia w ciagu dnia tylko po to, żeby za to drugie - nadzwyczajne - móc zapłacić dodatkowe diety. Nie mówiąc o nagrodach. Zbójcy nadal w akcji.

5 Prezydent Kwaśniewski zakończył powyborczy cykl refleksji, mówiąc "Rzeczpospolitej": "Jeśli więc chcecie mnie panowie spytać, czy zamierzamy proklamować IV Rzeczpospolitą, to nie. To będzie ciągle III Rzeczpospolita". A może warto z nami wszystkimi razem popracować nad czwartą?
Więcej możesz przeczytać w 44/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.