Prezydent: brat miał honor, Tusk siedział cicho

Prezydent: brat miał honor, Tusk siedział cicho

Dodano:   /  Zmieniono: 
W opinii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, na początku lat 90. w czasie tzw. inwigilacji prawicy, jedynym - według niego - okresie, w którym demokracja w Polsce była rzeczywiście zagrożona, honorowo zachowywał się jego brat Jarosław Kaczyński, a Donald Tusk "siedział cicho".

Prezydent został zapytany w czwartkowych "Sygnałach Dnia" o stwierdzenia szefa PO, że premier Kaczyński i szef CBA Mariusz Kamiński używają aparatu państwowego przeciw opozycji.

Tusk powiedział też, że nie ma już dziś szacunku dla Jarosława Kaczyńskiego. Szef Platformy ocenił ponadto w środę na konwencji swej partii w Białymstoku, że gen. Czesław Kiszczak - w latach 80. szef MSW - "mógłby się uczyć od pana Kaczyńskiego i pana Kamińskiego".

Lech Kaczyński powiedział, że Tusk wielokrotnie obrażał jego oraz jego brata w trakcie obecnej kampanii. "Także mnie, chociaż ja w tej kampanii nie biorę udziału. I dlatego też czuję uprawniony do tego żeby się wypowiedzieć" - oświadczył prezydent.

Według L. Kaczyńskiego, Tusk wychodzi z założenia, że "jemu wolno stawiać całkowicie nieprawdziwe zarzuty, że wolno mu się posługiwać materiałami z czasów tzw. inwigilacji prawicy, czyli jedynego okresu kiedy demokracja w Polsce rzeczywiście była zagrożona".

"Donald Tusk o tym wiedział i stał na baczność przed panem Wachowskim (w latach 90. ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy). Mówię to z pełnym poczuciem odpowiedzialności" - powiedział Lech Kaczyński.

Jego zdaniem, początek lat 90., okres tzw. inwigilacji prawicy "to był czas odpowiedzi na to, kto w polskiej polityce ma honor".

"I honor miał Jarosław Kaczyński, bo się niezwykle twardo na procesy narażał ówczesnej władzy. Natomiast pan Donald Tusk, mówiąc najdelikatniej, siedział cicho" - stwierdził prezydent.

"Myślę, że gdyby miał trochę honoru, to od tej pory zawsze by siedział cicho w tej sprawie, kto jest za demokracją, a kto przeciw. Bo jedyne realne zagrożenie było wtedy" - dodał.

Według Lecha Kaczyńskiego, "wtedy sfingowano procesy, wtedy prowadzono +szeptanki+, w ramach których przypisywano różnym ludziom działania, których nigdy w życiu nie podejmowali, wtedy, można powiedzieć, prowadzono operację na wielką skalę".

"Jeżeli pan Donald Tusk o tym nie wiedział, to niech się zajmie inną pracą, a nie polityką, bo polityk ma obowiązek wiedzieć. A jeżeli wiedział i milczał to znaczy, że jego stosunek do demokracji jest - można powiedzieć - wysoce względny" - ocenił Lech Kaczyński.

Podkreślił, że nie wypowiadałby się jako prezydent w tej sprawie, gdyby nie to, że "był osobiście jako prezydent nie biorący udziału w kampanii wielokrotnie wręcz obelżywie atakowany".

W ubiegłym tygodniu szef PO mówił, że jego partia dysponuje obszernym raportem i analizą, które pokazują, że "środowisko braci Kaczyńskich uwłaszczyło się na majątku państwowym na początku lat 90". Z samego raportu wynika, że mogło dojść do naruszenia prawa przy przejmowaniu przez Fundację Prasową Solidarność części majątku likwidowanej spółdzielni RSW "Prasa-Książka-Ruch".

pap, ss

Wyniki wyborów parlamentarnych, gorące opinie i komentarze powyborcze w najbliższym, specjalnym, wydaniu tygodnika „Wprost". W kilku największych polskich miastach trafi on do sprzedaży w poniedziałek, 22 października w godzinach przedpołudniowych. W całym kraju będzie w sprzedaży od wtorku, 23 października