PO krytykuje decyzję prezydenta ws. senatora Bendera

PO krytykuje decyzję prezydenta ws. senatora Bendera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krytyczne komentarze polityków PO wywołała decyzja prezydenta Lecha Kaczyńskiego o powołaniu Ryszarda Bendera na marszałka seniora Senatu. Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński tłumaczył, że o wyznaczeniu Bendera zadecydował regulamin Senatu.

W środę Lech Kaczyński postanowił, że pierwsze posiedzenie Senatu poprowadzi Bender, który w kończącej się kadencji był senatorem LPR, a w nowej będzie senatorem PiS.

Kamiński powiedział na konferencji prasowej, że regulamin Senatu "nie pozostawia złudzeń" i jasno mówi, że prezydent desygnuje na marszałka seniora Senatu "najstarszego senatora", a ponieważ najstarszy jest Bender - on otworzy pierwsze posiedzenie Senatu.

"O tym, że senator Bender jest marszałkiem seniorem zadecydowali wyborcy, którzy go wybrali. Koniec kropka. Tu prezydent nie miał żadnego ruchu" - oświadczył Kamiński.

Zgodnie z senackim regulaminem, pierwsze posiedzenie Senatu otwiera prezydent i powołuje na przewodniczącego najstarszego wiekiem senatora (marszałek senior).

Szef PO i kandydat tej partii na premiera Donald Tusk stwierdził, że wystąpienie Bendera jako marszałka seniora Senatu "trzeba będzie przeżyć" i możliwie szybko wybrać Bogdana Borusewicza na marszałka Izby.

Szef PO przyznał jednak, że prezydent nie miał innego wyjścia, bo tak stanowi regulamin Senatu.

"Tutaj nie ma mowy o żadnej prowokacji, czy złośliwości. Być może PiS odczuwa satysfakcję z tego powodu, a PO odczuwa z tego powodu dyskomfort, ale trudno, tak się zdarzyło" - mówił Tusk.

"Nie ukrywaliśmy, że sama obecność senatora Bendera w Senacie jest czymś dla nas przykrym, ze względu na jego poglądy, drastyczne w niektórych sprawach, choćby to podejrzenie o kłamstwo oświęcimskie" - mówił Tusk.

Ostrzej ocenił sprawę obecny senator PO Stefan Niesiołowski. Według niego, decyzja prezydenta w sprawie Bendera jest "prowokacją" i "umyślną zaczepką" oraz "gestem nieprzyjaznym i odreagowaniem".

"Jak ktoś przegrywa, to jest w pewnym stresie psychicznym i to jest próba odreagowania tego stresu" - mówił w czwartek dziennikarzom Niesiołowski. Jak dodał, "w kategoriach politycznych to błąd".

"Senat otwiera człowiek, który jest skompromitowany kłamstwem oświęcimskim. Ktoś taki nie powinien istnieć w polityce" - dodał Niesiołowski. Jego zdaniem, "taką decyzję podejmują karły moralne".

Odpowiadając Niesiołowskiemu Krzysztof Putra (PiS) wicemarszałek Senatu kończącej się kadencji powiedział, że to "niegodziwa krytyka".

"Jeśli pan Stefan Niesiołowski używa takich sformułowań, to po prostu zdrowy nie jest" - skomentował Putra. Jego zdaniem, taką krytyka jest "niegodziwa" i kompromituje Niesiołowskiego "jako profesora, polityka i człowieka".

"Można i trzeba mieć własne zdanie, ale nie można lżyć żadnego człowieka" - dodał Putra.

Pytany, czy Bender nie jest postacią zbyt kontrowersyjną, aby otwierać pierwsze posiedzenie nowo wybranego Senatu, Putra zaznaczył, że "jest mnóstwo kontrowersyjnych ludzi w życiu publicznym", tymczasem każdy senator, także Bender, zdobył mandat z woli obywateli.

Z kolei sam Ryszard Bender w oświadczeniu przesłanym w czwartek PAP napisał, że "oskarżenie go o kłamstwo oświęcimskie jest szczególnie nikczemne ze względu na fakt, że wielu członków jego rodziny było w niemieckich obozach więzionych, nie wszyscy przeżyli".

Bender napisał, że siedem lat temu młodzieżówka Unii Pracy złożyła doniesienie do prokuratury o rzekomym popełnieniu przez niego "czynu określanego mianem kłamstwa oświęcimskiego". "Prokuratura po przeprowadzeniu postępowania sprawę umorzyła ze względu na fakt, iż nie popełniłem tego czynu" - podkreślił Bender. Jak tłumaczył, zarzut sformułowany wobec niego wiązał się z tym, że w audycji radiowej zacytował fragment wspomnień Jerzego Stadnickiego "Mój pamięciowy obraz Oświęcimia".

W złożonym w 2000 roku zawiadomieniu do prokuratury Federacja Młodych Unii Pracy napisała, że Bender w audycji z 13 stycznia w Radiu Maryja "publicznie i wbrew faktom" stwierdził: "Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy - Żydzi, Cyganie i inni byli tam niszczeni ciężką pracą; zresztą nie zawsze ciężką i nie zawsze byli niszczeni, bo są relacje, iż w obozie posiłki bywały trzy razy dziennie, a chorzy dostawali delikatną zupę, mleko i biały chleb, a Żydzi często pełnili różne funkcje obozowe (np. kapo)".

"W żadnym razie nie podważam tego, że w Oświęcimiu dokonano ludobójstwa. Tam dymiły krematoria; byłbym fantastą, gdybym twierdził co innego" - tłumaczył w 2000 roku Bender.

ab, pap