Ułuda grubej kreski

Ułuda grubej kreski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przeszłości nie da się odciąć grubą kreską. Przykład Hiszpanii pokazuje, że brak jasnych rozliczeń z historią odbija się czkawką bardzo długo.
Hiszpańska scena polityczna składa się z dwóch obozów: lewicowego ugrupowania premiera Jose Zapatero i prawicowego skupionego wokół Partii Ludowej. Ten podział to nie tylko konsekwencja poglądów i programu, ale także historii. Reżim generała Franco miał korzenie prawicowe. Od jego upadku Hiszpanie konsekwentnie głosowali więc na partie socjalistyczne. I poza krótkim epizodem ekipy Jose Marii Aznara na przełomie XX i XXI wieku lewica władała krajem – w ten sposób Hiszpanie odreagowywali czterdzieści lat frankistowskiej dyktatury.

I – mimo że od śmierci Franco minęły 32 lata – pamięć o jego terrorze ciągle nie uleciała. Najlepszym przykładem jest obecne głosowanie w hiszpańskim Cortesie o ustawie dotyczącej ofiar frankistowskiego reżimu. Ten projekt zgłosiła partia lewicowa, próbowała zablokować prawica – czyli znów powtórzyły się historyczne podziały obecne tam przez prawie cały XX wiek.

Pamiętać o tym powinni wszyscy zwolennicy grubej kreski w Polsce. U nas od upadku komunizmu minęło zaledwie 18 lat. Nie należy więc spodziewać się, że za dwa-trzy sezony wszyscy zapomnimy o czerwonym reżimie. Podział Polski na „komuchów" i „styropian" będzie u nas obecny bardzo długo. Co chwila ktoś będzie wyciągał teczki i haki z tamtej epoki, aby skompromitować przeciwnika – i będą to chwyty skuteczne, właśnie przez żywą pamięć wydarzeń sprzed 1989 roku. Bez jasnych reguł rozliczenia się z przeszłością brudy historii będą się za nami ciągnęły jeszcze długo. Chyba że każdy Polak – jak Michał Boni – sam publicznie przyzna się do własnych grzechów. Ale to życzenie z kategorii pobożnych.