Parlament amatorów

Parlament amatorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polski Sejm jest najdroższym uniwersytetem świata

Jeśli chodzi o elitę gospodarczą - jestem spokojny. Powstanie szybciej, niż się spodziewamy. (...) Obawy budzi natomiast przyszłość elity politycznej. W normalnych warunkach opiera się ona na partiach prawdziwych, wyposażonych w programy gospodarcze, a nie tylko zlepek haseł na każdą okazję" - tak w 1991 r. mówił dla "Wprost" Stefan Kisielewski. Obawy Kisiela okazały się uzasadnione. Polski parlament to najdroższy uniwersytet świata. Dopiero po zdobyciu mandatu wielu deputowanych uczy się, jak tworzone jest prawo, poznaje zasady ekonomii i kultury politycznej. Niektórzy zresztą wykazują odporność na taką wiedzę, co nie przeszkadza im w ponownym zdobyciu mandatu. Także w obecnym Sejmie znalazło się wielu polityków, którzy w krajach o długiej tradycji parlamentarnej nie mieliby szans na zaistnienie. Decyzją wyborców utrwala się więc polityczna analfabetokracja.

Szkoła zawodowa polityki
99 spośród 460 posłów ma wykształcenie średnie, a ośmiu - zawodowe. Najwięcej słabo wykształconych posłów zasiada w Klubie Parlamentarnym Samoobrony - zaledwie dziesięć osób ma dyplom szkoły wyższej, dwie ukończyły tylko szkołę podstawową. Mechanicy samochodowi czy technicy mechanizacji rolnictwa, którzy niespodziewanie dla siebie samych znaleźli się w gmachu na Wiejskiej, dopiero teraz będą poznawać różnicę między ustawą a uchwałą, między większością zwykłą a kwalifikowaną. - Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać, gdy widzę, jak niektórzy posłowie najpierw z rozpaczą wertują projekty ustaw, aby po chwili odkładać je na bok, bo ich po prostu nie rozumieją - mówi jeden z sejmowych lobbystów.
Brak uniwersyteckiego dyplomu nie jest jednak przeszkodą w przyswojeniu wiedzy. Można być przecież politycznym (i nie tylko) analfabetą z dyplomem szkoły wyższej, a nawet z tytułem profesora. Formalnie średnie wykształcenie ma Tadeusz Mazowiecki, jeden z nielicznych polskich mężów stanu. Joschka Fischer w młodości rzucił gimnazjum, a później przerwał przyuczanie do zawodu fotografa. Malował bruki, pracował w fabryce, przez kilka lat był taksówkarzem, później handlarzem książek i antykwarystą. Dziś jest uznanym dyplomatą. Innym politykiem bez wyższego wykształcenia jest gospodarz berlińskiego zamku Bellevue, prezydent Johannes Rau. Brak matury nie był przeszkodą w wybraniu go na posła do parlamentu Nadrenii Północnej-Westfalii, a potem na stanowisko nadburmistrza Wuppertalu, wreszcie - ministra nauki (!) i szefa nadreńsko-westfalskiego rządu. Pierre Bérégovoy, premier Francji w latach 1992-1993, nie miał nawet matury i był samoukiem. Matury nie mieli także pisarz André Malraux, minister kultury za prezydentury de Gaulle’a, oraz Georges Marchais, były I sekretarz Francuskiej Partii Komunistycznej. Średnie wykształcenie miał John Major, były premier Wielkiej Brytanii.

Kongres zawodowców
Tylko parlament amerykański jest w pełni obsadzony przez osoby z wyższym wykształceniem, w dodatku na ogół prawników. W rosyjskiej Dumie zasiada 56 profesorów, a najlepiej wykształconą frakcją są komuniści. Tylko dwóch skończyło edukację na szkole średniej. Słuchając jednak tego, co opowiadają niektórzy ich przedstawiciele, można odnieść wrażenie, że poziom wykształcenia jest odwrotnie proporcjonalny do stanu wiedzy.
- Wykształcenie nie polega na tym, że się coś wie, ale że się wie, czego się nie wie. Problemem jest to, że po przekroczeniu progu Sejmu technik inseminacji zwierząt nabiera mitycznego przekonania o własnej nieomylności - zauważa prof. Marian Filar, prawnik i sejmowy ekspert.
- Posłom, niezależnie od poziomu wykształcenia, potrzebna jest pokora wobec ekspertów. W poprzedniej kadencji mnóstwo czasu straciliśmy na zwalczanie nonsensownych koncepcji uwłaszczeniowych prof. Adama Bieli, który lubił obrażać biuro legislacyjne Sejmu, czy też na szarpanie się z posłem Gabrielem Janowskim, doktorem nauk rolniczych - wspomina Janusz Lewandowski, poseł PO.
Ustabilizowane demokracje już dawno dorobiły się mechanizmów chroniących państwo przed ignorantami. Członkowie amerykańskiego Kongresu są doświadczeni w pracy we władzach stanowych bądź w stanowych parlamentach czy sejmikach lokalnych. Zdecydowana większość senatorów i członków Izby Reprezentantów sprawuje tę funkcję od kilku, a nawet kilkunastu kadencji. Ponadto na amerykańskim Kapitolu pracuje 12 tys. doradców kongresmanów i poszczególnych komisji.
W ostatnim półwieczu przez niemiecki Bundestag i lokalne landtagi przewinęło się bez mała dwieście różnych partii, nim ustabilizował się dzisiejszy obraz sceny politycznej RFN. Ponadto system niezależnych od władz federalnych rządów landowych powoduje, że politycy są poddawani nie tylko nauce sprawowania władzy, ale i skrupulatnej selekcji. We Włoszech opiekę nad nowymi deputowanymi sprawuje sekretarz generalny Izby Deputowanych (strzeże także zgodności działalności posłów, a nawet przewodniczącego parlamentu). O obsadę stanowiska tego parlamentarnego "nadzorcy" partie toczą często zażarte boje. W Polsce politycznych czy prawnych mechanizmów obrony przed analfabetokratami nie ma.

Polityczne prawo Kopernika
Politycy są niedouczeni - uważa 37 proc. respondentów CBOS, a 80 proc. jest zdania, że politycy rozpatrują problemy powierzchownie. To tylko pół prawdy. - Nasza demokracja ma krótki życiorys. Szkoła polityki, jaką jest samorząd lokalny, dopiero zaczyna działać - mówi poseł Lewandowski. - Brakuje nam przygotowania obywatelskiego, w rezultacie działa prawo Kopernika: gorszy pieniądz wypiera lepszy, krzykacz wygrywa z tym, który wie, na czym polega rządzenie - stwierdza prof. Rzepliński.
Na Wiejskiej znaleźć można ludzi, których polityczne doświadczenie sprowadza się do ulicznych zadym. - Polacy wybrali osoby wyrażające się publicznie z pogardą o instytucjach wymiaru sprawiedliwości - stwierdza prof. Cezary Józefiak, ekonomista. Za takie wybory trzeba płacić.
- W ubiegłej kadencji byłem zażenowany poziomem części senatorów, którzy w czasie debaty na temat nowelizacji prawa karnego nie wiedzieli, nad czym głosują. Nie sądzę, aby teraz sytuacja się poprawiła. Może być jeszcze gorzej - twierdzi prof. Rzepliński. - Borykaliśmy się z księżycowymi pomysłami dopłat do paliw dla rolników, jakimiś próbami kolorowania benzyny. Traciliśmy czas na uporczywe wyjaśnienia nonsensowności tych propozycji - wspomina prof. Józefiak. - W czasie debat nad kodeksem karnym wyczuwałem u wielu posłów taką pogardę dla "mądrali", że w końcu dałem sobie spokój z pełnieniem funkcji eksperta - wspomina prof. Filar.

Cena niekompetencji
Społeczeństwa zachodnie miały czas, aby się przekonać, ile kosztuje wynoszenie do władzy osób niekompetentnych czy o podejrzanej reputacji. Amerykanie stawiają na tych, którzy dowiedli swych umiejętności na niższych szczeblach władzy.
Tymczasem polskie społeczeństwo, w którym 8 proc. obywateli ma wyższe wykształcenie i w którym większość nie rozumie takich terminów, jak restrukturyzacja, wysoko ceni uniemożliwiającego wykonanie sądowego wyroku wicemarszałka Sejmu. Polskiej demokracji bliżej jest więc do demokracji rosyjskiej (tam nacjonalista i awanturnik Żyrinowski buszuje po Dumie) niż do demokracji zachodnich. Gdyby ktokolwiek w Niemczech wiązał się z oszołomem, popełniłby polityczne samobójstwo. Z tego też względu po wyborach w Berlinie postkomuniści z PDS, choć w stolicy stanowią drugą siłę, równorzędną z CDU, nie zostali zaproszeni do stworzenia koalicji przez pokrewnych im socjaldemokratów z SPD.
Polacy nie powinni więc narzekać na swych polityków.
- Władza jest odzwierciedleniem stanu społeczeństwa.
A stan jest taki, że jeśli prezesowi partii spodoba się na weselu kumpel szwagra, to bez większego trudu może go uczynić posłem - ocenia prof. Filar. - W Sejmie mamy obecnie bardzo reprezentatywną próbkę narodu - stwierdza gorzko prof. Józefiak.
Stefan Kisielewski wylansował w PRL określenie "dyktatura ciemniaków". Okazała się ona na tyle skuteczna w niszczeniu politycznej kultury, że jeszcze przez lata będziemy konsumować jej owoce.

Więcej możesz przeczytać w 49/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.