Jak młode wilki sięgają po władzę w polskim podziemiu
Zorganizowana przestępczość nie znosi próżni. Po grupie pruszkowskiej, gangu Oczka czy Krakowiaka przyjdą nowi" - przewidywał nadinspektor Adam Rapacki, nadzorujący Centralne Biuro Śledcze, po spektakularnych akcjach przeciwko najgroźniejszym polskim gangom. Nowi przyszli wcześniej, niż się tego spodziewano. Rozgorzała właśnie trzecia w III RP wojna gangów o strefy wpływów. - Gra idzie o prawdziwe fortuny, o dostęp do przemytniczych szlaków i portów w Szczecinie i Świnoujściu - ujawnia oficer Centralnego Biura Śledczego.
Szczecińska bitwa
Najnowsza wojna gangów zaczęła się w Szczecinie. To tam przed trzema laty policja przeprowadziła pierwsze w Polsce "czyszczenie" mafijnych struktur, a szefowie jednej z najgroźniejszych w kraju grup, kierowanej przez Marka Medveska (vel Kruzela), pseudonim Oczko, dostali wysokie wyroki. Wtedy jedynie nieliczni nie mieli wątpliwości, że przestępczość zorganizowana w tej części Polski ze względu na bliskość granicy szybko się odrodzi.
Niedobitki z gangu Oczka przekonywały, że ich szef rządzi Pomorzem zza więziennych murów, a przyjaciele z "Pruszkowa", m.in. Andrzej Zieliński, pseudonim Słowik, zadbają o to, by nikt obcy nie naruszył jego interesów. Tymczasem zanim w sądzie zapadły wyroki, schedę po Oczku zaczął przejmować znacznie młodszy od niego Dariusz Śniadała, pseudonim Rambo. Nie pożył jednak długo, nieznany sprawca trafił go kilkoma kulami z broni kaliber 9 mm. Potem nastąpiła cała seria gangsterskich porachunków. W strzelaninie w pobliżu stacji benzynowej przy ul. Kopernika zginęli dwaj mężczyźni należący do gangu złodziei samochodów. Ochroniarza pubu Hormon 28-letniego Andrzeja M., niegdyś boksera wagi superciężkiej, zamordowano trzema strzałami. Wyrok wykonano też na właścicielce solarium, często widywanej w towarzystwie gangsterów. W czerwcu tego roku w garażu przy ulicy Arkońskiej znaleziono zwłoki Dariusza K., handlarza kokainą (przed śmiercią dotkliwie go pobito).
W sierpniu wojna rozgorzała na dobre. Z broni automatycznej ostrzelano m.in. grupę osób stojących przed pubem w centrum miasta. W październiku niedaleko hotelu Panorama poderżnięto gardło gangsterowi o pseudonimie Hiszpan. W połowie października w lombardzie Majestic przy ul. Emilii Plater (należącym do Adama M., pseudonim Brygadier) eksplodowała bomba. Zginął wtedy pracownik lombardu - były policjant prawdopodobnie uwikłany w handel narkotykami. - To ja miałam być wówczas w lombardzie - zdradza Luiza Sz., wspólniczka Brygadiera, niegdyś księgowa mafii, później cenny świadek policji. Za to, że współpracowała z policją, oblano ją kwasem. Przed tygodniem w lesie pod Szczecinem zakatowano przestępcę o pseudonimie Bosman, pracującego dla jednego z najgroźniejszych gangów w mieście.
Goryl zamiast Oczka
Wojna w Szczecinie zaniepokoiła warszawski i śląski półświatek. Wewnętrzne spory na Pomorzu Zachodnim mogą bowiem poważnie zaszkodzić przemytnikom z różnych stron Polski, których interesy nie byłyby możliwe bez układów na zachodniej granicy. Egzekucje i strzelaniny ściągają uwagę policji, dlatego przemytnicy spoza Szczecina dążą do rozmów o zawieszeniu broni. Miało do nich dojść w listopadzie w barze Tropicana. Mediatorzy nie dojechali na czas, a pomorscy przestępcy wszczęli bijatykę. Interweniowała policja.
Za lidera szczecińskiego półświatka uchodzi obecnie 29-letni Zbigniew F., pseudonim Goryl. Już podporządkował sobie lokale rozrywkowe. Jego ludzie nie musieli nawet używać przemocy - zawarli układ z właścicielami pubów, dyskotek i restauracji, którzy dali im pracę w swoich lokalach. Grupa Goryla przejęła narkotykowe interesy, gangsterzy nałożyli też haracze na większość prywatnych aptek w Szczecinie.
Zbigniew F. doszedł do władzy, łamiąc niepisane reguły, zakazujące na przykład atakowania członków rodziny, którzy nie uczestniczą w przestępczych interesach. Goryl zlecił podłożenie ładunku wybuchowego pod samochód ojca Jacka P., pseudonim Ślepak, skazanego na kilkanaście lat więzienia za przestępstwa popełnione w gangu Oczka. Ofiara przeżyła, ale Goryl pokazał, że to on rządzi miastem, a stare układy przestały obowiązywać. Niezadowoleni nasłali na niego zawodowego zabójcę, byłego komandosa, ale Goryl przeżył, bo zacięła się broń, którą wycelował w niego morderca. Pojawiły się głosy, że po tym zamachu policja może chronić Goryla w zamian za informacje o konkurujących z nim przemytnikach.
Picek - ostatni strażnik interesów "Pruszkowa"
Starego układu próbował bronić Wiesław J., pseudonim Picek, od czterech lat przebywający za kratami za usiłowanie zabójstwa. Dzięki wiernym "żołnierzom" sterował porachunkami z zakładu karnego. Polecenia Picka przekazywał zaprzyjaźniony z nim cinkciarz Andrzej K., pseudonim Ponton. - Kiedy Picek był w areszcie, dostawał do celi telefon komórkowy od tego samego strażnika, który także mi przynosił telefon - nie ukrywa Rafał Ch., pseudonim Czarny, odsiadujący wyrok za handel narkotykami.
Niedawno szczecińska prokuratura postawiła Wiesławowi J. zarzut sześciokrotnego usiłowania zabójstwa - tyle osób ucierpiało w wyniku strzelaniny pod pubem Hormon, w której miał zginąć brat Goryla. Policjanci zatrzymali też kilkunastu gangsterów z konkurencyjnej grupy, w tym Goryla (postawiono mu zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym).
Gubernator Pomorza
Wojna może zachwiać interesami Stanisława M., biznesmena z kryminalną przeszłością, którego na salony wprowadził m.in. Fivos F., były honorowy konsul Grecji w Gdańsku. Stanisława M. widywano na wspólnych przyjęciach z wysokimi oficerami policji, kilkoma ministrami, biskupami, a nawet z gubernatorem obwodu kaliningradzkiego. Do spółek kontrolowanych przez M. należą hotele i nieruchomości na Pomorzu Zachodnim, wybrzeżu, Śląsku i Pojezierzu Kaszubskim oraz tereny w pobliżu autostrad.
Kiedy w połowie lat 90. Stanisławem M. zainteresowała się prokuratura, osobiście poręczył za niego nieżyjący już poseł Tadeusz Kowalczyk.
- Majątek Stanisława M. przez wiele lat był zabezpieczony na poczet toczących się przeciwko niemu postępowań, także w Niemczech i Danii. Teraz jego pieniądze zostały odblokowane i kuszą młodych przestępców, którzy chcą się szybko dorobić. Chcą go odsunąć od wielkich interesów na Śląsku, m.in. od handlu cukrem, alkoholem, stalą i węglem. Stanisław M. może liczyć na pomoc wspólników ze Śląska: Lesława W., łącznika z kartelami narkotykowymi, Jacka M., byłego doradcę nieżyjącego już Simona, oraz braci Pawła i Bartłomieja B., których przemytnicze fortuny powstały przy boku powiązanego z rosyjską mafią Ricarda F. i Jeremiasza B., domniemanego zleceniodawcy zabójstwa Jacka Dębskiego.
Scheda po "Pruszkowie"
Wojna gangów wyraźnie przeszkadza grupie, która przejęła interesy "Pruszkowa" w Warszawie. Tworzą ją Dariusz G., przedsiębiorca z branży budowlanej, Krzysztof Ż., który dorobił się fortuny na kradzionych samochodach i otworzył sieć zakładów blacharsko-lakierniczych, Andrzej H., pseudonim Korek, kontrolujący handel narkotykami, oraz Andrzej D., który zmonopolizował wielki hazard w stolicy. Warszawskie młode wilki, wzorem przestępców ze Szczecina, nie chcą tylko okruchów z pańskiego stołu. Szykują się do przejęcia władzy.
Walką o strefy wpływów nie są zainteresowani jedynie przestępcy ze Świnoujścia, którzy stworzyli na wyspie swoiste imperium. Pierwsi w Polsce zrozumieli, że wojna psuje interesy. - W mieście nie ma bójek, haraczy, porachunków, nikt nie skarży się na wymuszenia rozbójnicze - przyznaje Bogusław Brzezowski, szef tamtejszej policji. Gangsterzy zdominowali branżę rozrywkowo-gastronomiczną. Dariusz Cz., oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym (w areszcie spędził jedynie pięć miesięcy), prowadzi największą w mieście dyskotekę Albatros, restaurację i klub nocny Alibi oraz pizzerię San Marco. Jego wspólnik Marek Cz., doświadczony przemytnik i paser, ma udziały w lombardach i kantorach. Kolejny przemytnik Euzebiusz D. kontroluje nielegalne dostawy alkoholu ze statków wolnocłowych.
Do policji docierają sygnały o nasilających się konfliktach w Jeleniogórskiem, na Śląsku, Lubelszczyźnie, Warmii i Mazurach. Kością niezgody są m.in. przejścia graniczne ze skorumpowanymi celnikami, którymi żaden z gangów nie chce się dzielić z konkurencją. - W Polsce jest zbyt wiele ciemnych interesów, żeby aresztowanie liderów "Pruszkowa" na zawsze uwolniło nas od mafii - mówi oficer Urzędu Ochrony Państwa. Policja wyłapała gangsterów, ale ich przestępcze imperia pozostały nietknięte. Brudne pieniądze pracują, zatem mafia ma się dobrze.
Zorganizowana przestępczość nie znosi próżni. Po grupie pruszkowskiej, gangu Oczka czy Krakowiaka przyjdą nowi" - przewidywał nadinspektor Adam Rapacki, nadzorujący Centralne Biuro Śledcze, po spektakularnych akcjach przeciwko najgroźniejszym polskim gangom. Nowi przyszli wcześniej, niż się tego spodziewano. Rozgorzała właśnie trzecia w III RP wojna gangów o strefy wpływów. - Gra idzie o prawdziwe fortuny, o dostęp do przemytniczych szlaków i portów w Szczecinie i Świnoujściu - ujawnia oficer Centralnego Biura Śledczego.
Szczecińska bitwa
Najnowsza wojna gangów zaczęła się w Szczecinie. To tam przed trzema laty policja przeprowadziła pierwsze w Polsce "czyszczenie" mafijnych struktur, a szefowie jednej z najgroźniejszych w kraju grup, kierowanej przez Marka Medveska (vel Kruzela), pseudonim Oczko, dostali wysokie wyroki. Wtedy jedynie nieliczni nie mieli wątpliwości, że przestępczość zorganizowana w tej części Polski ze względu na bliskość granicy szybko się odrodzi.
Niedobitki z gangu Oczka przekonywały, że ich szef rządzi Pomorzem zza więziennych murów, a przyjaciele z "Pruszkowa", m.in. Andrzej Zieliński, pseudonim Słowik, zadbają o to, by nikt obcy nie naruszył jego interesów. Tymczasem zanim w sądzie zapadły wyroki, schedę po Oczku zaczął przejmować znacznie młodszy od niego Dariusz Śniadała, pseudonim Rambo. Nie pożył jednak długo, nieznany sprawca trafił go kilkoma kulami z broni kaliber 9 mm. Potem nastąpiła cała seria gangsterskich porachunków. W strzelaninie w pobliżu stacji benzynowej przy ul. Kopernika zginęli dwaj mężczyźni należący do gangu złodziei samochodów. Ochroniarza pubu Hormon 28-letniego Andrzeja M., niegdyś boksera wagi superciężkiej, zamordowano trzema strzałami. Wyrok wykonano też na właścicielce solarium, często widywanej w towarzystwie gangsterów. W czerwcu tego roku w garażu przy ulicy Arkońskiej znaleziono zwłoki Dariusza K., handlarza kokainą (przed śmiercią dotkliwie go pobito).
W sierpniu wojna rozgorzała na dobre. Z broni automatycznej ostrzelano m.in. grupę osób stojących przed pubem w centrum miasta. W październiku niedaleko hotelu Panorama poderżnięto gardło gangsterowi o pseudonimie Hiszpan. W połowie października w lombardzie Majestic przy ul. Emilii Plater (należącym do Adama M., pseudonim Brygadier) eksplodowała bomba. Zginął wtedy pracownik lombardu - były policjant prawdopodobnie uwikłany w handel narkotykami. - To ja miałam być wówczas w lombardzie - zdradza Luiza Sz., wspólniczka Brygadiera, niegdyś księgowa mafii, później cenny świadek policji. Za to, że współpracowała z policją, oblano ją kwasem. Przed tygodniem w lesie pod Szczecinem zakatowano przestępcę o pseudonimie Bosman, pracującego dla jednego z najgroźniejszych gangów w mieście.
Goryl zamiast Oczka
Wojna w Szczecinie zaniepokoiła warszawski i śląski półświatek. Wewnętrzne spory na Pomorzu Zachodnim mogą bowiem poważnie zaszkodzić przemytnikom z różnych stron Polski, których interesy nie byłyby możliwe bez układów na zachodniej granicy. Egzekucje i strzelaniny ściągają uwagę policji, dlatego przemytnicy spoza Szczecina dążą do rozmów o zawieszeniu broni. Miało do nich dojść w listopadzie w barze Tropicana. Mediatorzy nie dojechali na czas, a pomorscy przestępcy wszczęli bijatykę. Interweniowała policja.
Za lidera szczecińskiego półświatka uchodzi obecnie 29-letni Zbigniew F., pseudonim Goryl. Już podporządkował sobie lokale rozrywkowe. Jego ludzie nie musieli nawet używać przemocy - zawarli układ z właścicielami pubów, dyskotek i restauracji, którzy dali im pracę w swoich lokalach. Grupa Goryla przejęła narkotykowe interesy, gangsterzy nałożyli też haracze na większość prywatnych aptek w Szczecinie.
Zbigniew F. doszedł do władzy, łamiąc niepisane reguły, zakazujące na przykład atakowania członków rodziny, którzy nie uczestniczą w przestępczych interesach. Goryl zlecił podłożenie ładunku wybuchowego pod samochód ojca Jacka P., pseudonim Ślepak, skazanego na kilkanaście lat więzienia za przestępstwa popełnione w gangu Oczka. Ofiara przeżyła, ale Goryl pokazał, że to on rządzi miastem, a stare układy przestały obowiązywać. Niezadowoleni nasłali na niego zawodowego zabójcę, byłego komandosa, ale Goryl przeżył, bo zacięła się broń, którą wycelował w niego morderca. Pojawiły się głosy, że po tym zamachu policja może chronić Goryla w zamian za informacje o konkurujących z nim przemytnikach.
Picek - ostatni strażnik interesów "Pruszkowa"
Starego układu próbował bronić Wiesław J., pseudonim Picek, od czterech lat przebywający za kratami za usiłowanie zabójstwa. Dzięki wiernym "żołnierzom" sterował porachunkami z zakładu karnego. Polecenia Picka przekazywał zaprzyjaźniony z nim cinkciarz Andrzej K., pseudonim Ponton. - Kiedy Picek był w areszcie, dostawał do celi telefon komórkowy od tego samego strażnika, który także mi przynosił telefon - nie ukrywa Rafał Ch., pseudonim Czarny, odsiadujący wyrok za handel narkotykami.
Niedawno szczecińska prokuratura postawiła Wiesławowi J. zarzut sześciokrotnego usiłowania zabójstwa - tyle osób ucierpiało w wyniku strzelaniny pod pubem Hormon, w której miał zginąć brat Goryla. Policjanci zatrzymali też kilkunastu gangsterów z konkurencyjnej grupy, w tym Goryla (postawiono mu zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym).
Gubernator Pomorza
Wojna może zachwiać interesami Stanisława M., biznesmena z kryminalną przeszłością, którego na salony wprowadził m.in. Fivos F., były honorowy konsul Grecji w Gdańsku. Stanisława M. widywano na wspólnych przyjęciach z wysokimi oficerami policji, kilkoma ministrami, biskupami, a nawet z gubernatorem obwodu kaliningradzkiego. Do spółek kontrolowanych przez M. należą hotele i nieruchomości na Pomorzu Zachodnim, wybrzeżu, Śląsku i Pojezierzu Kaszubskim oraz tereny w pobliżu autostrad.
Kiedy w połowie lat 90. Stanisławem M. zainteresowała się prokuratura, osobiście poręczył za niego nieżyjący już poseł Tadeusz Kowalczyk.
- Majątek Stanisława M. przez wiele lat był zabezpieczony na poczet toczących się przeciwko niemu postępowań, także w Niemczech i Danii. Teraz jego pieniądze zostały odblokowane i kuszą młodych przestępców, którzy chcą się szybko dorobić. Chcą go odsunąć od wielkich interesów na Śląsku, m.in. od handlu cukrem, alkoholem, stalą i węglem. Stanisław M. może liczyć na pomoc wspólników ze Śląska: Lesława W., łącznika z kartelami narkotykowymi, Jacka M., byłego doradcę nieżyjącego już Simona, oraz braci Pawła i Bartłomieja B., których przemytnicze fortuny powstały przy boku powiązanego z rosyjską mafią Ricarda F. i Jeremiasza B., domniemanego zleceniodawcy zabójstwa Jacka Dębskiego.
Scheda po "Pruszkowie"
Wojna gangów wyraźnie przeszkadza grupie, która przejęła interesy "Pruszkowa" w Warszawie. Tworzą ją Dariusz G., przedsiębiorca z branży budowlanej, Krzysztof Ż., który dorobił się fortuny na kradzionych samochodach i otworzył sieć zakładów blacharsko-lakierniczych, Andrzej H., pseudonim Korek, kontrolujący handel narkotykami, oraz Andrzej D., który zmonopolizował wielki hazard w stolicy. Warszawskie młode wilki, wzorem przestępców ze Szczecina, nie chcą tylko okruchów z pańskiego stołu. Szykują się do przejęcia władzy.
Walką o strefy wpływów nie są zainteresowani jedynie przestępcy ze Świnoujścia, którzy stworzyli na wyspie swoiste imperium. Pierwsi w Polsce zrozumieli, że wojna psuje interesy. - W mieście nie ma bójek, haraczy, porachunków, nikt nie skarży się na wymuszenia rozbójnicze - przyznaje Bogusław Brzezowski, szef tamtejszej policji. Gangsterzy zdominowali branżę rozrywkowo-gastronomiczną. Dariusz Cz., oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym (w areszcie spędził jedynie pięć miesięcy), prowadzi największą w mieście dyskotekę Albatros, restaurację i klub nocny Alibi oraz pizzerię San Marco. Jego wspólnik Marek Cz., doświadczony przemytnik i paser, ma udziały w lombardach i kantorach. Kolejny przemytnik Euzebiusz D. kontroluje nielegalne dostawy alkoholu ze statków wolnocłowych.
Do policji docierają sygnały o nasilających się konfliktach w Jeleniogórskiem, na Śląsku, Lubelszczyźnie, Warmii i Mazurach. Kością niezgody są m.in. przejścia graniczne ze skorumpowanymi celnikami, którymi żaden z gangów nie chce się dzielić z konkurencją. - W Polsce jest zbyt wiele ciemnych interesów, żeby aresztowanie liderów "Pruszkowa" na zawsze uwolniło nas od mafii - mówi oficer Urzędu Ochrony Państwa. Policja wyłapała gangsterów, ale ich przestępcze imperia pozostały nietknięte. Brudne pieniądze pracują, zatem mafia ma się dobrze.
Więcej możesz przeczytać w 49/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.