PiS bojkotuje speckomisję

PiS bojkotuje speckomisję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
PiS nie będzie miał reprezentanta w sejmowej komisji ds. służb specjalnych. W proteście przeciwko zmniejszeniu liczby członków komisji do pięciu, PiS wycofało swoich kandydatów. Jarosław Kaczyński uważa, że decyzja o 5-osobowym składzie, "jest oczywistym nadużyciem", a komisja będzie "wykorzystywana politycznie".

PiS opowiadał się za tym, by w speckomisji zasiadało siedmiu posłów: trzech z PO, dwóch z PiS i po jednym z PSL i LiD. Posłowie zdecydowali jednak w głosowaniu, że komisja ds. służb specjalnych będzie liczyła 5 członków: dwóch z PO, po jednym z PiS, PSL i LiD.

PiS zgłosił dwie kandydatury: Zbigniew Wassermanna i Antoniego Macierewicza.

"To jest oczywiste nadużycie, złamanie standardów, praktyki także uprzedniej kadencji, to posunięcie wskazujące, że w komisji mają się dziać rzeczy niedobre, że komisja zamiast kontrolować służby, teraz w trakcie prac tego rządu będzie zajmowała się rzekomymi nadużyciami z poprzedniego okresu. Będzie po prostu wykorzystywana politycznie" - mówił dziennikarzom w Sejmie premier Kaczyński.

Z kolei posłowie PiS na środowej konferencji prasowej w Sejmie mówili, że zostały złamane "podstawowe zasady demokracji", a ograniczenie składu komisji określili jako "igranie z bezpieczeństwem"

Posłanka PiS Małgorzata Sadurska mówiła, że PiS wycofuje swoich posłów, bo "nie może się zgodzić, by manipulowano komisją ds. służb specjalnych, by ją upolityczniano".

"Dopóki nie będzie zachowany parytet, my nie będziemy w tej komisji mieć swoich reprezentantów" - podkreśliła.

W ocenie Sadurskiej, w Sejmie zawiązała się "wielka koalicja" - PO, LiD i PSL, która "pozbawiła PiS szansy na to, by mogło być reprezentowane w tak ważnej komisji w sposób pełny".

"Zostaliśmy zepchnięci do poziomu najmniejszego klubu parlamentarnego. Klub PiS liczy 166 posłów, a będzie miał jednego reprezentanta, tak samo jak PSL, które ma 31 posłów" - mówiła Sadurska.

Podkreśliła, że w poprzedniej kadencji, gdy PiS tworzył koalicję, parytet w komisji ds. służb specjalnych "był przestrzegany i respektowany". Sadurska przypomniała, że wówczas komisja liczyła 9 członków; PiS miał 3 reprezentantów, PO - 2, pozostałe kluby po jednym.

Koordynator ds. służb specjalnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Wassermann podkreślał, że ograniczenie składu komisji to "igranie z bezpieczeństwem w sytuacji, gdy mamy pięć rodzajów służb, gdy mamy do czynienia z bardzo poważnymi zagrożeniami związanymi z terroryzmem, zagrożeniami bezpieczeństwa energetycznego".

Wassermann podkreślił, że w Polsce jest jeden "zewnętrzny organ kontroli" nad służbami i jest nim właśnie komisja ds. służb specjalnych. Wyliczał, że komisja zajmuje się opiniowaniem aktów prawnych i rozporządzeń, kandydatów na stanowiska szefów, kierunków działań służb, opiniowaniem międzynarodowej współpracy.

"To wszystko będzie musiało skontrolować pięć osób w komisji, która była jedną z najczęściej zbierających się w poprzedniej kadencji" - powiedział Wassermann. Jak dodał, ograniczenie liczby członków speckomisji do pięciu to "ogromne ryzyko zamiany jakości na bezwład".

Według Wassermanna, 5-osobowa komisja "to może być wygodna sytuacja dla rządzących, bo (komisja) nie będzie mogła dostatecznie głęboko, dostatecznie rzetelnie sprawować swojej podstawowej funkcji kontrolnej".

Jego zdaniem, komisja, w której nie będzie przedstawiciela PiS, będzie "kadłubowa" i za parę tygodni okaże się, że jest "kompletnie niewydolna". Wówczas - przekonywał - Sejm będzie musiał wrócić do koncepcji komisji 7-osobowej".

Poseł PiS Mariusz Kamiński ocenił z kolei, że środowe obrady pokazują, iż PO nie wytrzymała "ciśnienia po zwycięskich wyborach". "Triumfalizm i chęć odwetu jest tak wielka, że przysłania niektórym politykom oczy" - mówił.

"Mamy do czynienia z totalną marginalizacją opozycji w polskim Sejmie" - ocenił Kamiński. Według niego, obecnie jedyną istotną opozycją jest PiS. "Tak naprawdę lewica działa ręka w rękę z PO i PSL i teraz ona spełnia rolę przystawki" - mówił.

Z kolei Jarosław Kaczyński oceniał w środę, że w tym Sejmie są dwa rodzaje opozycji: "PiS jest opozycją wobec rządu, a SLD - wobec PiS".

pap, ss