Teraz Polska!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od czasu kiedy nawet Wiesława Ziółkowska (niegdyś z Unii Pracy) ma wysokie stawki, taniej lewicy nie ma
1 Śnieg na choince, osły ćwiczą wymowę przed świąteczną nocą, strasznie ich dużo. Domyślam się, co powiedzą.

2 Moja papuga przygotowała natomiast toast noworoczny: "Niech żyje Ginger!". To nowy wynalazek, taki niewywrotny pojazd na dwóch kółkach na bateryjkę z żyroskopem i stojakiem dla papugi. Ginger został zaprezentowany, na początek będzie kosztować dwanaście tysięcy złotych. Polscy dealerzy już się szykują do zmiany miejsc w salonie. Wprawdzie na razie można będzie tylko w tempie 20 km na godzinę dojechać ścieżką rowerową na grzyby do Lasu Kabackiego, ale moda zawsze zwycięża. Zanim samochody osobowe znikną także z ulic polskich miast, zarobimy na okresie przejściowym zmniejszonego bezrobocia, kiedy wszystkie części będą produkowane w krajach zacofanej motoryzacji, a więc Albanii, Afganistanie i na Żeraniu.
W polityce też można się spodziewać rewolucji. Od Nowego Roku produkcja polityków będzie sprywatyzowana. Wiadomo, że co cztery lata potrzebnych jest 460 posłów i 100 senatorów, a co pięć lat jeden prezydent. To dużo kosztuje, a nie widać, żeby zapewniało wiele miejsc pracy. Oszczędności budżetowe niezbędne do spłacania długów gierkowskich i zobowiązań skarbu państwa z tytułu uprawnień nabytych na podstawie konstytucji z 1997 r. i wszelkich konstytucji poprzednich uzasadniają takie rozwiązanie. Tyle że dostawa polityków na wszystkie te stanowiska powinna być dokonywana zgodnie z przyjętymi przez nas za Unią Europejską zasadami przetargów publicznych. Partie i komitety wyborcze będą wpłacać wadium, a aukcja doprowadzi do najtańszego obsadzenia wakujących stanowisk. To by sugerowało platformę, bo od czasu, kiedy nawet Wiesława Ziółkowska (niegdyś z Unii Pracy) ma wysokie stawki, taniej lewicy nie ma. Chyba że po wejściu do UE ogłosimy zakończenie transformacji i wprowadzimy głosowanie na jedną kartę z możliwością skreślania nazwisk.

3 W sprawie prezydentury powstała zresztą szczegółowa koncepcja dochodowa pod nazwą "Wielka głowa". Po Nowym Roku ogłasza się przetarg publiczny na zorganizowanie nominacji prezydenckich przez jedną z sieci telewizyjnych. Zasady są ogólnie znane, kandydatki i kandydaci zostają zamknięci na okres kampanii w dobrze ogrzewanym domku z prętami zamiast ścian, aby można było utrzymywać z nimi bezpieczny kontakt fizyczny. Dobrze pokryte leżanki i dobrze zaopatrzone lodówki pozwalają im na prezentowanie swoich możliwości dniem i nocą przed kamerami telewizji. Wyborcy mogą oglądać kandydatów przez całą dobę w Internecie. Oprócz tego są dwa okienka telewizyjne po 30 minut każde w czasie ogólnej dostępności, w tym jedno w paśmie rodzinnym. Z transmisji są jednak wyłączone sceny drastyczne, do których, dopóki zdrowie i apetyt dopisują, dochodzi regularnie w wygódce. Co dwa miesiące wyborcy, z których każdy ma elektronicznie potwierdzone miejsce na liście, głosują, kogo wycofać z procesu wyborczego. Ćwiczenia wymyślają Grzegorz Miecugow, były doradca byłego marszałka Sejmu, Piotr Tymochowicz, były doradca byłego wicemarszałka, i Aleksandra Jakubowska, o ile sama nie wystartuje. Minister Marek Belka liczy, że dzięki temu ściągnie do budżetu około 24 mln zł, jako należne skarbowi państwa 50 proc. od wpływów z reklam w czasie prezydenckim, a także podatki od firmy telewizyjnej oraz od nagród pocieszenia dla kolejno eliminowanych uczestników. Media sugerują, że jest to najlepszy proces wyborczy, pozwala bowiem bez obsłonek (?) ukazać potencjalne głowy państwa z ich wszystkimi wadami i zaletami; ja popieram, bo to jedyny sposób, aby poziom uczestnictwa obywateli w życiu publicznym przekroczył zaczarowane 50 proc. i zbliżył się do odsetka kibiców futbolu. Jedyny problem, że nie można zakazać startu posłowi Sebastianowi Florkowi, profesjonaliście, albowiem w przeciwieństwie do programu "Wielki Brat", konstytucja nie nakłada na uczestników żadnych ograniczeń poza wiekiem i wymogiem posiadania obywatelstwa polskiego.

4 Moja papuga zgłasza też nominacje do Złotej Księgi PPP (skrót rozwinę kiedy indziej): dla polityków AWS, ZChN, PPChD, SKL, UW i PO zbiorowo, słowem, dla całej demokratycznej prawicy polskiej - za doświadczalne obalenie prawa dialektyki, że ilość przechodzi w jakość; dla polityków Sojuszu Lewicy Demokratycznej - za obalenie innego prawa dialektyki, głoszącego, że wszystko się zmienia; dla posła Aleksandra Małachowskiego - za kulturę parlamentarną; dla posłów Wrzodaka i Macierewicza - za badania z zakresu teologii, potwierdzające doktrynę o omylności papieży i Kościoła w sprawie integracji Polski z Unią Europejską; dla prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Leppera - za opracowanie nowych metod kompromitacji walki z korupcją; dla radnej Julii Pitery - za Zgodę Warszawską; dla redakcji "Trybuny" - za przypomnienie, że stan wojenny był dobrodziejstwem wobec narodu polskiego. Jeśli jednak ktoś myśli, że tylko u nas są głupstwa, niech się pocieszy tym, że w grudniu w Londynie Madonna wręczała doroczną główną artystyczną nagrodę Turnera autorowi dzieła, które równomiernie zapalało się i gasło, jak czerwona lampka nad czynnym zamtuzem. Jeśli nie dzieło, to przynajmniej uśmiechający się dobrotliwie twórca robił jednak miłe wrażenie, inaczej niż oglądane przeze mnie kiedyś nagrodzone nie posłane i lekko zapaskudzone łóżko laureatki z lat poprzednich. Któż by się domyślił, że Turner to ten facet, który potrafił zobaczyć światło i kolory nawet w zadymionym krajobrazie dziewiętnastowiecznej Anglii. Na tym tle kompulsywne podglądactwo Katarzyny Kozyry nosi wręcz ideowy charakter. Słyszałem, że artystka ma w zanadrzu "Projekt Neo-Anastazja", finansowany przez wiadomy organ. Po zakradnięciu się w przebraniu do męskiej łaźni w Budapeszcie, teraz chce się wedrzeć z przyprawionym jak przed laty penisem do toalety sejmowej i sfotografować posłów w trakcie samoobrony.

5 W nowym roku 2002 można więc się spodziewać wiele dobrego. Najpewniejsza podstawa do optymizmu to jednak zapowiedź wspólnego programu, w którym będą występować Wojciech Cejrowski i Piotr Gadzinowski. Zasada parytetu znalazła właściwe zastosowanie. Kiedy prawica mówi: "Wesołych Świąt Bożego Narodzenia", lewica dodaje: "i Do Siego Roku!". Jako niepoprawne centrum razem z papugą życzymy jednego i drugiego czytelniczkom i czytelnikom.

Więcej możesz przeczytać w 51/52/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.