UE: nie ma porozumienia ws. czasu pracy

UE: nie ma porozumienia ws. czasu pracy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. K. Pacuła/Wprost
Unijni ministrowie pracy po raz kolejny nie porozumieli się w środę w sprawie nowelizacji kontrowersyjnej dyrektywy o czasie pracy, potwierdzając głębokie ideologiczne podziały między obozem krajów "liberalnych" i "socjalnych".

"Nie mogę ogłosić, że mamy formalne polityczne porozumienie" - powiedział minister pracy Jose Vieira da Silva w imieniu portugalskiego przewodnictwa w UE.

Dla Polski porozumienie było kluczowe, bowiem stanowiło krok ku rozwiązaniu problemu dyżurów lekarskich. Jeśli Polska utrzyma obecne, sprzeczne z prawem UE przepisy, to grozi jej postępowanie przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Wielokrotnie przestrzegała przed tym Komisja Europejska.

Obecny na posiedzeniu wiceminister pracy Kazimierz Kuberski nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy rząd zdecyduje się na odłożenie wejścia w czasie przepisów ustawy o ZOZ, które dostosowują polskie prawo do wymogów UE, ale są kosztowne i grożą dezorganizacją pracy szpitali.

"Świat się nie zawali. Jest stara dyrektywa, mamy już nowelizację ustawy o ZOZ" - powiedział wiceminister, pytany o skutki braku porozumienia.

Przewodnicząca w tym półroczu UE Portugalia miała nowy pomysł na rozwiązanie problemu, z którym nie poradziło sobie kilka krajów poprzednio sprawujących unijne przewodnictwo. Nie zdołały one znaleźć kompromisu do zaakceptowania przez obie strony: zarówno zwolenników rozwiązań liberalnych z Wielką Brytanią na czele, do których zalicza się także Polska, oraz obozu "socjalnego" z Francją, Belgią, Szwecją i Luksemburgiem.

By pogodzić obie strony, Portugalia zaproponowała, by, tak jak chcą Brytyjczycy i Polska, zezwolić na tydzień pracy dłuższy niż 48 godz. (maksymalnie 60 godz.), czyniąc jednocześnie ustępstwa na rzecz Francji w zapisach dyrektywy o agencjach pracy tymczasowej: chodzi o maksymalne zrównanie praw pracowników tymczasowych z zatrudnionymi na stałe. Taki pakiet Portugalia przedstawiła do akceptacji ministrom.

Wielka Brytania już od kilku tygodni protestowała przeciwko łączeniu obu dyrektyw. Wraz z Niemcami ostro krytykowała projekt dyrektywy o agencjach pracy tymczasowej, twierdząc, że grozi on zachwianiem równowagi na rynku pracy, wzrostem kosztów i utratą konkurencyjności. Propozycja przewidywała bowiem, że pracownicy tymczasowi mogliby przez maksymalnie 6 tygodni być zatrudnieni na gorszych warunkach (płaca, dodatki, przywileje) niż pozostali pracownicy. Wielka Brytania żądała nawet sześciu-dwunastu miesięcy.

Niemcy z Wielką Brytanią nie dysponowały liczbą głosów wystarczających do zablokowania dyrektywy. Świadom możliwości przegłosowania, Londyn użył broni najcięższego kalibru: wtorkowy "Financial Times" podał, że premier Gordon Brown osobiście ostrzegł szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso oraz premiera Portugalii Jose Socratesa, że bolesne dla biznesu przyjęcie dyrektywy o pracownikach tymczasowych wywoła antyeuropejskie nastroje na Wyspach w kluczowym okresie ratyfikacji nowego traktatu UE.

Kuberski powiedział, że ta dyrektywa była dla Polski "obojętna", bowiem polskie prawo nie przewiduje żadnej dyskryminacji pracowników tymczasowych. Dementował sojusz z Wielką Brytanią, mówiąc: "Byliśmy w obozie brytyjskim, ale teraz już nie jesteśmy. My chcemy dyrektywy, Brytyjczycy wyraźnie na tym etapie i w takim kształcie - nie chcą".

Ostatecznie świadoma ideologicznych podziałów w gronie krajów członkowskich Portugalia nie zarządziła głosowania. Dyplomaci tłumaczyli w kuluarach, że przewodnictwo nie chciało doprowadzić do narzucenia Wielkiej Brytanii i Niemcom rozwiązań w kluczowej społecznej dziedzinie, których one nie akceptują.

Proponowana dyrektywa przewidywała elastyczne rozwiązania dotyczące organizacji pracy: tydzień pracy do 60 godz. (Polska postulowała 65 godz.), uregulowanie zaliczania do czasu pracy (i opłacania) dyżurów (lekarzy, strażaków etc.), odróżniając czas aktywnej pracy od czasu czuwania, oraz elastyczne zasady odpoczynku po dyżurze (obecnie obowiązuje minimum 11-godzinnna przerwa).

pap, ss