Kurs globalny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Global zamiast euro, dolara i jena

Najpóźniej w 2050 r. Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Japonia będą miały wspólną walutę - ma nadzieję prof. Robert Mundell, laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 1999 r., pomysłodawca euro. To on opracował koncepcję waluty intor, która zastąpi dolara, euro i jena.

Intor po euro
- Gdyby świat był racjonalnie zorganizowany, na pewno byłoby w nim już teraz miejsce na wspólną walutę - mówi prof. Grzegorz Kołodko z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, były minister finansów. - Ideę wspólnego pieniądza można porównać do koncepcji rządu światowego lub pomysłu całkowitego wyeliminowania wojen. Szlachetne to, ale w najbliższych latach nierealne - uważa prof. Karol Lutkowski, były minister finansów.
Profesor Mundell twierdzi tymczasem, że trzy największe bloki walutowe (euro, dolar i jen) mogłyby szybko stworzyć unię walutową: z usztywnionymi kursami wymiany i wspólną polityką monetarną. Z czasem wprowadzono by wspólną walutę. Przedtem oczywiście musiałyby zostać spełnione dodatkowe warunki, w tym utworzenie wspólnej strefy walutowej w Azji i krajach Pacyfiku, a także - stopniowe - połączenie euro z dolarem. Wszystko to wygląda dziś na wytwór fantazji, ale przecież z taką samą oceną spotykały się wizje Mundella przedstawiane w jego pracach publikowanych na początku lat 70. To właśnie w nich pojawiła się koncepcja wspólnej europejskiej waluty, wcielona w życie 1 stycznia 2002 r.

SDR i rubel transferowy
Idea wspólnej waluty ma długą historię. Pewnego rodzaju quasi-walutą była SDR (special drowing rights - specjalne prawa ciągnienia), stworzona trzydzieści lat temu jednostka obrachunkowa krajów należących do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Pojawiła się ona, gdy doszło do dużego osłabienia dolara: obawiano się wówczas, że nie będzie on pełnić funkcji stabilizacyjnej w światowej wymianie towarów i kapitałów. SDR nigdy nie stała się realnym pieniądzem, ale jako wspólna jednostka przeliczeniowa istnieje teoretycznie do dziś. Innym rozwiązaniem - tylko w wymiarze europejskim - było wprowadzenie na przełomie lat 70. i 80. umownej waluty ecu (euro-pean currency unit), do której odnoszono kursy walut krajów członkowskich Unii Europejskiej.
Również w państwach zrzeszonych w Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej oraz w krajach stowarzyszonych z RWPG istniała wspólna quasi-waluta - rubel transferowy. W przeciwieństwie do ecu kurs rubla transferowego ustalono arbitralnie, de facto nie była to więc waluta. Rubel transferowy zniknął wraz bankructwem centralnie planowanych gospodarek.

Pieniądz globalny
- Proponowany przez prof. Mundella trójbiegunowy system euro - dolar - jen obejmowałby niewielką część naszej planety, w sensie ekonomicznym to jednak prawie dwie trzecie świata - wyjaśnia prof. Kołodko. Wprawdzie gospodarka japońska przeżywa obecnie kłopoty i jen jest słaby, ale przecież jeszcze kilkanaście lat temu za silnego dziś dolara płacono tylko 85 jenów i tylko 1,44 marki niemieckiej. Do tego systemu stopniowo podłączałyby się inne obszary świata, na przykład część krajów afrykańskich - byłych kolonii francuskich silnie powiązanych z euro poprzez wcześniejsze związki z frankiem. Do tej swoistej unii walutowej dołączyłyby też państwa bałtyckie, Bułgaria, Bośnia i Hercegowina (już dziś silnie powiązane z euro) oraz część krajów Ameryki Południowej, gdzie zaawansowany jest proces "dolaryzacji" narodowych walut. Wystarczyłoby kilkanaście lat, żeby w obszarze nowej wspólnej waluty znalazło się około 90 proc. światowego potencjału gospodarczego.
System ten musiałby obejmować Chiny i Rosję, a także dwanaście państw powstałych na gruzach dawnego ZSRR. Kraje te mogłyby się znaleźć we wspólnym obszarze walutowym pod warunkiem, że będą w nich działać instytucje gospodarcze wolnego rynku, takie jak giełdy czy nowoczesne banki. Wówczas można byłoby mówić o światowym pieniądzu. Mógłby się on nazywać intor (jak proponuje Mundell) lub global (co postulują inni ekonomiści). Już nasze prawnuki mogłyby podróżować po świecie, posługując się jednym rodzajem banknotów i monet. A właściwie global istniałby tylko symbolicznie, bo do tego czasu najprawdopodobniej tradycyjny pieniądz w ogóle zniknie z obiegu.

Więcej możesz przeczytać w 3/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.