Kowal: nie współpracowałem z WSI

Kowal: nie współpracowałem z WSI

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Krzysztof Pacula/FORUM
Poseł PiS Paweł Kowal zaprzecza, by współpracował z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Uważa, że doszło do próby zdyskredytowania do. Pełnego poparcia Kowalowi udziela jego partia.

Piątkowy "Dziennik" napisał, że Kowal, były wiceszef MSZ, był w latach 2003-2005 zarejestrowany jako tajny współpracownik WSI o pseudonimie "Pallad".

Sam Kowal przyznał, że nagabywano go i zachęcano do współpracy, ale - jak zapewnił - nie podjął jej. Jego zdaniem, informacje te to próba "dość brutalnego ataku politycznego" na niego.

Dlatego Kowal wystąpił do ministra obrony narodowej Bogdana Klicha o odtajnienie dokumentów zgromadzonych na jego temat przez dawne WSI. Kilka godzin później na konferencji prasowej poseł poinformował, że szef MON udzielił mu negatywnej odpowiedzi na prośbę o ujawnienie dokumentów. Późnym popołudniem MON opublikował pisemną odpowiedź ministra Klicha na prośbę Kowala.

Minister napisał, że jeżeli w zbiorach resortu znajdują się jakieś dane osobowe na temat Kowala, zostaną mu one niezwłocznie udostępnione. Jednocześnie Bogdan Klich podkreślił, że zbiory służb specjalnych znajdują się obecnie w dyspozycji Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, które MON nie podlegają. Klich w swoim piśmie zwrócił też uwagę, że poza pewnymi okolicznościami, które w tej sprawie nie zachodzą, ujawnianie danych o osobie, udzielającej służbom pomocy w ich działaniach, jest zabronione.

Kowal zaznaczył z kolei, że trudno jest znaleźć rozwiązanie, które umożliwiłoby ujawnienie tego typu dokumentów. Dodał jednak, że wierzy, iż naświetlenie sprawy będzie możliwe. Jednocześnie polityk PiS pozytywnie ocenił tempo, w jakim Klich zajął się jego sprawą i "podjął prace prawne".

Były wiceszef dyplomacji potwierdził, że przeprowadził kilkanaście rozmów telefonicznych i spotkań z przedstawicielami służb. Relacjonował, że przez kilka pierwszych kontaktów nie wiedział z kim rozmawiał, bo ludzie, którzy do niego przyszli, przedstawili się jako urzędnicy jednego z ministerstw.

"Gdy się zorientowałem, poprosiłem o wyjaśnienie skąd są i kiedy to nastąpiło, to zobowiązałem się zachować sprawę w dyskrecji. Uważam, że jak ktoś w wolnym państwie zobowiązuje się wobec organów państwa do czegoś takiego, powinien tego dotrzymać" - mówił Kowal.

Szef PiS, b. premier Jarosław Kaczyński przyznał, że wiedział o próbie werbunku Kowala. "Myśmy tę sprawę już jakiś czas temu dokładnie badali. Ja jeszcze raz stwierdzam, że to była próba werbunku ciągnąca się długo - ale to bywa w tych służbach - zakończona niepowodzeniem" - powiedział J. Kaczyński.

Szef PiS stwierdził, że nie uznaje tej sprawy za mającą "poważny charakter obciążający".

Z kolei przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski oświadczył, że Kowal złożył wyjaśnienia, które są "w pełni zadowalające i satysfakcjonujące".

"Solidaryzujemy się z panem posłem Pawłem Kowalem, udzielamy mu pełnego poparcia w imieniu klubu PiS" - podkreślił.

Według niego, materiał w "Dz" ukazał się w związku z tym, że Kowal na sobotnim posiedzeniu Rady Politycznej PiS ma kandydować na ważną funkcję w partii. Rada Polityczna PiS ma uzupełnić wakaty w Komitecie Politycznym partii.

Zdaniem Gosiewskiego, materiał o Kowalu "jest jakby inspirowany". "Być może ma jakiś ogólny związek z czymś, co często się określa jako +związek zawodowy byłych funkcjonariuszy WSI+" - stwierdził.

Sam Kowal ocenił, że intencją piątkowego artykułu jest "zdyskredytowanie go".

Z kolei zdaniem byłego koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna w dokumentach na temat Kowala nie było "nic nadzwyczajnego". Podkreślił, że dokumenty te są objęte klauzulą "ściśle tajne".

Kowal poinformował, że w związku ze sprawą zwrócił się do Jana Olszewskiego, szefa komisji weryfikacyjnej byłych WSI. Podkreślił jednak, że nie ma "za bardzo podstaw" do tego, by zeznawał przed tą komisją, ponieważ nie podjął współpracy z WSI.

Dlatego - jak mówił - razem z Olszewskim "szukają takiej formuły prawnej", która pozwoli mu złożyć oświadczenie przed komisją. Natomiast według byłego szefa tej komisji Antoniego Macierewicza, Kowal może zwrócić się do komisji, złożyć przed nią wyjaśnienia bądź przekazać jej stosowne informacje.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński, pytany w piątek w Radiu Zet, dlaczego nazwisko Kowala nie pojawiło się w raporcie z likwidacji WSI, odparł, że z tego co wie, nie był on tajnym współpracownikiem WSI. "Był nagabywany przez WSI i w związku z tym nie znalazł się raporcie" - tłumaczył.

Jak wynika z artykułu "Dziennika", wywiad wojskowy był zainteresowany wiedzą Kowala na temat krajów postsowieckich i wysoko oceniał wiadomości od "Pallada". Informatorzy gazety w służbach relacjonują, że Kowal nie znał swojego pseudonimu i nie brał pieniędzy.

pap, ss, ab