Wassermann przesłuchany ws. śmierci Blidy

Wassermann przesłuchany ws. śmierci Blidy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann został przesłuchany w środę w łódzkiej prokuraturze okręgowej jako świadek w śledztwie ws. okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy.

Przesłuchanie trwało pięć godzin; odbyło się w kancelarii tajnej.

Protokół przesłuchania objęty jest klauzulą tajności - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Wassermann wyjechał z terenu prokuratury taksówką; dziennikarzom udało się z nim porozmawiać na dworcu kolejowym Łódź-Fabryczna.

"To były dwa przesłuchania i rozciągnęło się to w czasie. Mówiłem to, co mogłem powiedzieć nie naruszając tajemnicy państwowej i to co pomoże prokuratorowi rozwikłać tę sprawę. Tylko prokuratorowi mogłem +rąbka+ tajemnicy uchylić i poprzestanę na tym" - powiedział dziennikarzom Wassermann.

Pytany, dlaczego przesłuchanie odbywało się w kancelarii tajnej, Wassermann powiedział, że "rozmawialiśmy o służbach". "To są instytucje, których działanie w dużej części jest objęte poufnością, tajnością" - dodał.

Zapytany dlaczego nie brał udziału w naradzie u premiera przed planowanym zatrzymaniem Blidy - pomimo że był ministrem koordynującym działania służb specjalnych - Wassermann podkreślił, że "minister koordynator nie nadzoruje służb procesowo, tylko prokurator".

"Wystarczy przeczytać Kodeks postępowania karnego, z którego wynika, że służby podlegają wtedy prokuratorowi. Minister- koordynator nie ma tam żadnych podstaw prawnych do działania" - powiedział b. minister.

Ocenił też, że PiS straciło na sprawie tragicznej śmierci Barbary Blidy. "Dlatego, że każda tragedia oddziałuje na opinię publiczną, a ludzie nie znają prawa. Ludzie nie wgłębiają się w meandry instrukcji, zarządzeń, regulacji prawnych. Gdyby to wszystko było zważone w ten sposób, to dałoby się oddzielić tragedię od postępowania karnego" - powiedział.

Dodał, że jest strategią prowadzenia postępowania, że czasami w jednym czasie trzeba zatrzymywać osoby podejrzane. "Natomiast ta tragedia kładzie się dużym cieniem na całej tej sprawie i oczywiście także ma swoje przełożenie polityczne" - ocenił b. minister-koordynator.

Reprezentująca rodzinę Blidów mec. Stanisława Mizdra po wyjściu z prokuratury nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, podkreślając, że odbywało się kancelarii tajnej.

Przed przesłuchaniem mec. Mizdra mówiła, iż będzie chciała m.in. zapytać "pana ministra, dlaczego w dniu śmierci pani Blidy (doszło do tego 25.4.2007), występując w Sejmie wprowadził w błąd opinię publiczną, informując, że jest pełne nagranie z akcji i że pani Blida była pod pełną kontrolą funkcjonariuszy ABW". Dodała, iż chce zapytać jeszcze, kto podał Wassermannowi te nieprawdziwe informacje.

"Ja dostałem taki przekaz, że akcja jest filmowana" - powiedział Wassermann, pytany o to przez dziennikarzy. "Moja informacja była kilka godzin po wydarzeniach, na świeżo, jeszcze nikt nie prowadził żadnego postępowania wyjaśniającego. To były relacje od uczestników zdarzenia(...) Stąd z faktu, że akcja jest filmowana wywnioskowano, że jest przebieg całego zdarzenia filmowany, tymczasem to był standard. Filmowana była tylko sama czynność wejścia i wyjścia" - powiedział b. koordynator służb specjalnych.

Podkreślił, że gdyby filmowana byłaby akcja przeszukania i zatrzymania Barbary Blidy, byłaby to czynność procesowa. "Nie mieliśmy do czynienia z filmowaniem procesowym. To było filmowanie na użytek ABW, w takim celu, że jakby ktoś później postawił zarzuty, że to było robione z naruszeniem godności tej osoby, że to było robione brutalnie, nieprawidłowo, to można byłoby pokazać, że to są zarzuty nieprawdziwe" - zaznaczył Wassermann.

W przesłuchaniu b. ministra uczestniczył także syn tragicznie zmarłej posłanki, Jacek Blida. Mówił on dziennikarzom, że oczekuje przeprosin ze strony Wassermanna i Zbigniewa Ziobro z mównicy sejmowej. Pytany o to Wassermann podkreślił, że jeżeli "Jacek Blida uważa, że po mojej stronie jest jakieś zawinienie, to ja z uwagi na współczucie, na tragedię, która go dotknęła, w każdej chwili mogę go przeprosić".

"Swoje wystąpienie w Sejmie (w dniu śmierci posłanki) zacząłem od tego, że swoje wyrazy współczucia wyraziłem. To była dość dziwna sytuacja, bo nie ja byłem gospodarzem całej tej sprawy. Ale ponieważ taka była decyzja, żeby przedstawić stanowisko rządu w Sejmie, ja je przedstawiłem. Myślę, że pan Jacek Blida po dzisiejszym przesłuchaniu powinien mieć nieco inne odczucia" - zaznaczył Wassermann.

O przesłuchanie Wassermanna wnioskował pełnomocnik rodziny Blidów, mec. Leszek Piotrowski, który w środę nie przyjechał do Łodzi. Nazwisko Wassermanna pojawia się także we wniosku mec. Piotrowskiego o przesłuchanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według informacji uzyskanych przez PAP, pełnomocnik argumentuje, że ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek i Wassermann zgłaszali prezydentowi, iż "minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przejmuje tak de facto rolę drugiego premiera i władzę w państwie mając swoich ludzi w każdym z resortów siłowych i w prokuraturze".

Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, w tym tygodniu w śledztwie przesłuchani mają zostać także dwaj prokuratorzy i Anita Gargas nadzorująca w TVP program "Misja specjalna". Media informowały, że w zeznaniach Kaczmarka przed sejmową speckomisją Gargas wymieniana była jako jeden z najbardziej zaufanych ludzi mediów w kręgu Ziobry.

Łódzka prokuratura okręgowa bada okoliczności planowanego zatrzymania oraz śmierci Blidy. B. posłanka i b. minister budownictwa w kwietniu ub.r. popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.

Śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Śledczy badają także prawidłowość decyzji prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów.

Dotychczas zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie sprawdził, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Według "Gazety Wyborczej", podczas przesłuchania S. miał wyjaśniać że "nie przekazano mu żadnej informacji, że pani Blida oraz jej mąż posiadają lub mogą posiadać broń palną".

Łódzcy prokuratorzy przesłuchali dotąd w charakterze świadków kilkadziesiąt osób - wśród nich kilku uczestników narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, dotyczącej m.in. postępowań w sprawie mafii węglowej. Przesłuchani zostali m.in. ówczesny naczelny prokurator wojskowy Janusz Szałek, b. szef ABW Bogdan Święczkowski, b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek, b. szef policji Konrad Kornatowski i szef CBA Mariusz Kamiński.

Przesłuchany został także b. zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking, który nadzorował najważniejsze prokuratorskie śledztwa, w tym m.in. w sprawie mafii węglowej.

Prokuratura odmawia informacji, czy i kiedy ewentualnie zostaną przesłuchani w charakterze świadków Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. Na razie nie wiadomo też, czy przesłuchani - na wniosek mec. Piotrowskiego - zostaną także prezydent Lech Kaczyński oraz b. poseł, detektyw Krzysztof Rutkowski.

pap, ss