Kaczmarek śledzony jak terroryści

Kaczmarek śledzony jak terroryści

Dodano:   /  Zmieniono: 
FOT. ADAM JAGIELAK/WPROST
W sławnej prezentacji prokuratora Jerzego Engelkinga, wykorzystano podarowany naszym służbom tajny program komputerowy do śledzenia terrorystów - dowiedziało się Radio Zet.
Sprawa wywołała skandal w międzynarodowym środowisku służb specjalnych. Przedstawiciele ambasad dwóch sojuszniczych krajów interweniowali w tej sprawie u naszych władz.

Program to najnowsze osiągniecie informatyków służb specjalnych jednego z państw. Został nam podarowany całkiem niedawno za pomoc jakiej udzieliły nasze służby. Program - podaje Radio Zet - jest wykorzystywany w kilku stolicach. Wychwytuje konkretne rysy twarzy i umożliwia śledzenie danej osoby. Ziobro i Engelking wykorzystali do pokazania jak Janusz Kaczmarek trafia do hotelu Mariott i rzekomo spotyka się z Ryszardem Krauzem. Cała prezentacje przygotowano w ABW. Informator Radia Zet twierdzi, że w trakcie przeprowadzanej kontroli znaleziono tam jego oryginał. W wywiadzie z początku lutego dla "Gazety Wyborczej" również szef ABW Krzyszof Bondaryk mówił, że prezentację podczas konferencji prasowej nt. pobytu Kaczmarka w Marriotcie przygotowało ABW. Prezentacja wzbudziła wielką sensację, była wielokrotnie pokazywana we wszystkich telewizjach a wywołała zdumienie w sojuszniczych służbach specjalnych.

W ten sposób Polska pokazała całemu światu po pierwsze, że Polska dysponuje tym programem, po drugie efekty jego pracy. To dla służb, które nie dysponują takim programem było świetnym instruktażem - stąd interwencje dwóch ambasadorów. Nasze służby straciły twarz - podaje Radio Zet.

Zdaniem Marka Biernackiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji, pokaz, na którym prokuratura prezentowała materiały monitoringu z wizyty Kaczmarka na ostatnim piętrze hotelu Marriott u Ryszarda Krazuego, przygotowany był na sprzęcie, który nie powinien być wykorzystywany do takiego celu. "Polska otrzymała najprawdopodobniej ten system informatyczny do całkiem innych celów. W Polsce zostało to wykorzystane do sprawy polityczno-przestępczej" - ocenił. Nie chciał wyjaśnić skąd dostaliśmy ten system. "I tak powiedziałem o jedno słowo za dużo" - podkreślił.

Innego zdania jest b.koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wasserman (PiS). Twierdzi on, że "nie było to zabronione przez prawo".

"Przede wszystkim jest to problem w relacjach międzynarodowych, że nie dotrzymano warunków umowy na jakich to zostało użyczone. Nie sądzę, żeby to było zabronione przez prawo w sensie użycia tego jako środka do zdobycia pewnego materiału dowodowego" - powiedział Wasserman w środę dziennikarzom w Sejmie.

Zdaniem Wassermana, istotne jest, czy ten program "był klauzulowany". "Inaczej mówiąc, czy mieścił się on w pojęciu tego typu informacji, wiedzy i dokumentów, o których ustawa o ochronie informacji tajnych mówi, że są objęte poszczególnymi rodzajami tajemnic" - dodał. "Jeśli tak, to jest to problem do przyjrzenia się, czy nie doszło do naruszenia prawa. Jeśli nie, w ostatnim punkcie, to ja tutaj nie widzę nadużycia, nie widzę tutaj przekroczenia prawa w tym przypadku" - uważa b.koordynator ds. służb.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie komentuje sprawy. Nie chciał się wypowiadać na ten temat także przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Janusz Zemke (LiD).

 

pap, ss