Rosja zagroziła wstrzymaniem dostaw gazu na Ukrainę

Rosja zagroziła wstrzymaniem dostaw gazu na Ukrainę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja zagroziła w czwartek wstrzymaniem od poniedziałku tłoczenia swojego gazu na Ukrainę, jeśli ta do tego czasu nie ureguluje długów za dostarczone od początku 2008 roku paliwo.

Ultimatum to ogłosił rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow, który przypomniał, że od początku stycznia Ukraina za pośrednictwem spółki RosUkrEnergo (RUE) otrzymuje nie tylko środkowoazjatycki, ale także rosyjski gaz.

Kuprijanow dodał, że strona ukraińska nie potrafi jasno odpowiedzieć, kto zużywa to paliwo, a także kto i kiedy za nie zapłaci.

"Mając na uwadze, że dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę nie są przewidziane w bilansie gazowym Gazpromu na 2008 rok, żądamy, aby strona ukraińska niezwłocznie stworzyła niezbędne po temu podstawy prawne przez podpisanie stosownych kontraktów oraz aktów, a także by w najbliższym czasie całkowicie opłaciła wszystkie przeterminowane należności" - oświadczył rzecznik.

"Jeśli w ciągu najbliższych dni, do poniedziałku włącznie, sytuacja ta nie zostanie uregulowana, Gazprom kontynuować tej pomocy nie będzie i dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę zostaną wstrzymane" - dodał Kuprijanow.

Według Kuprijanowa, od początku roku na Ukrainie "osiadło" 1,5 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu; dług strony ukraińskiej z tego tytułu wynosi prawie 500 mln dolarów, a całość zadłużenia Ukrainy za dostawy gazu - 1,5 mld USD.

Komentując groźby Gazpromu, premier Ukrainy Julia Tymoszenko zadeklarowała w czwartek, że wszystkie kwestie sporne zostaną wyjaśnione. "Żadnych problemów z dostawami gazu na Ukrainę nie będzie" - oświadczyła.

Sprawa dostaw gazu na Ukrainę i jego tranzytu przez ukraińskie terytorium ma być jednym z głównych tematów rozmów ukraińskiego prezydenta Wiktora Juszczenki w Moskwie, zapowiedzianych na 12 lutego. 21 lutego do stolicy Rosji przyleci premier Tymoszenko.

W reakcji na groźbę wstrzymania przez Gazprom od 11 lutego eksportu swojego gazu na Ukrainę, unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs wyraził w czwartek oczekiwanie, że dostawy surowca do UE nie zostaną wstrzymane.

"Komisja Europejska oczekuje, że niezależnie od rozwoju tego handlowego sporu nie ucierpią na tym dostawy gazu do UE - oświadczył komisarz. - KE wzywa obie strony, aby jak najszybciej znalazły rozwiązanie handlowej kwestii i będzie z bliska przyglądała się rozwojowi sytuacji".

Piebalgs dodał, że Gazprom poinformował w czwartek KE o "problemie handlowym z Ukrainą" i jednocześnie zapewnił, że dostawy gazu do UE, który idzie tranzytem przez Ukrainę, nie zostaną przerwane. Mimo to KE zastrzegła, że rozważa możliwość pilnego zwołania unijnej grupy koordynatorów ds. gazu, "gdy zajdzie potrzeba działania".

Ukraina zużywa ok. 75-76 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Własne wydobycie wynosi ok. 20-21 mld metrów sześciennych paliwa. Największymi konsumentami tego surowca są elektrociepłownie oraz zakłady metalurgiczne i chemiczne.

Ukraina nie kupuje gazu bezpośrednio od Gazpromu. Pośrednikiem jest RUE, spółka Gazpromu i ukraińskiego biznesmena Dymytro Firtasza, która nabywa paliwo dla Ukrainy w Turkmenistanie, Uzbekistanie oraz Kazachstanie i dostarcza je do granicy rosyjsko- ukraińskiej. Tam sprzedaje je UkrGazEnergo (UGE), spółce RUE i Naftohazu Ukrainy.

Z kolei UGE dostarcza gaz odbiorcom przemysłowym i Naftohazowi Ukrainy. Ten ostatni zaopatruje zakłady ciepłownicze, a także odbiorców komunalnych i indywidualnych. W efekcie Gazprom kontroluje również 25 proc. ukraińskiego rynku wewnętrznego.

RUE jest wyłącznym importerem gazu ziemnego z Rosji i Azji Środkowej na Ukrainę. Pośredniczy też w dostawach gazu z Rosji oraz Azji Środkowej do innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, w tym do Polski.

Gazprom przesyła przez Ukrainę do Europy Zachodniej 110 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

W połowie stycznia dyrektor RUE Konstantin Czujczenko poinformował, że z powodu chłodów panujących w Azji Środkowej dostawy gazu z tego regionu spadły o 40 mln metrów sześciennych na dobę, tj. o jedną trzecią.

Czujczenko, który jest jednocześnie członkiem zarządu Gazpromu, dodał, że w tej sytuacji RUE zaczęła wysyłać na Ukrainę rosyjski gaz po 314,7 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych. UGE kupuje paliwo od RUE za 179,5 USD.

Jednocześnie Czujczenko - bliski współpracownik przewodniczącego rady nadzorczej Gazpromu i przyszłego następcy Władimira Putina na stanowisku prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa - ogłosił, że UGE winne jest RUE 830 mln dolarów. Przedstawiciel Gazpromu nie sprecyzował, skąd wzięło się to zadłużenie.

W opinii rosyjskich ekspertów, wystąpienie Czujczenki stanowiło reakcję na plany nowego rządu Ukrainy, dążącego do zmiany umów gazowych z Rosją, w tym podniesienia opłat za tranzyt rosyjskiego paliwa do Europy Zachodniej.

Według mediów w Moskwie, Kijów zamierza zwiększyć stawkę za przesłanie 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km z 1,7 do 9,32 USD. Chce też doprowadzić do rezygnacji z usług RUE jako pośrednika w imporcie paliwa i wyrugowania UGE z ukraińskiego rynku wewnętrznego.

pap, ss