Sprawa zniesławienia Wieczerzaka przez Rokitę umorzona

Sprawa zniesławienia Wieczerzaka przez Rokitę umorzona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Rokita jest winny zniesławienia b. prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka zwrotem "bardzo znany przestępca", ale sprawę umorzono ze względu na "nieznaczną szkodliwość społeczną" - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

W poniedziałek - po rozpatrzeniu apelacji Rokity - uchylił on wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który w 2007 r. uznał go za winnego zniesławienia Wieczerzaka i skazał na 5 tys. zł grzywny. To kończy sprawę, przynajmniej przed polskimi sądami, bo od takiego wyroku nie ma kasacji do Sądu Najwyższego.

W 2004 r., w sejmowej debacie nad expose premiera Marka Belki, szef Samoobrony Andrzej Lepper zarzucił Rokicie, że robił "poważne interesy" z Wieczerzakiem, podejrzanym o działanie na szkodę PZU Życie, byłym szefem tej spółki. Odpierając zarzut, Rokita mówił wtedy o "haniebnym i bezpodstawnym oskarżeniu" ze strony "znanego sejmowego potwarcy Andrzeja Leppera" o "kryminalne związki z pewnym bardzo znanym przestępcą w Polsce".

Wieczerzak wytoczył za to Rokicie prywatny proces karny o zniesławienie przy pomocy mediów ze słynnego art. 212 Kodeksu karnego - za co grozi do 2 lat więzienia.

"Żadna osoba nie ma prawa nazywać przestępcą kogoś, komu postawiono zarzut. Fakt postawienia zarzutu nie rodzi domniemania, że ktoś jest przestępcą" - uznał sąd I instancji, skazując Rokitę. Oceniając wyrok jako "bardzo niesprawiedliwy i niesłuszny", ówczesny polityk PO deklarował, że "gotów jest pójść do więzienia", bo mówił prawdę.

W poniedziałek Sąd Okręgowy uznał wprawdzie zarzuty apelacji Rokity za bezzasadne - przyznając, że bezprawnie pomówił on Wieczerzaka - ale sprawę warunkowo umorzył na rok tytułem próby, zobowiązując Rokitę do zapłacenia 1,5 tys. zł "świadczenia pieniężnego" na cel społeczny.

Jak mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior, Sąd Rejonowy prawidłowo ocenił sprawę, bo Rokita ani nie działał w interesie społecznym, ani nie przedstawił prawdziwego zarzutu (wtedy - zgodnie z prawem - nie ma mowy o zniesławieniu).

Jednocześnie sąd uznał, że za umorzeniem sprawy przemawia "sytuacja motywacyjna" oskarżonego, którego słowa były "reakcją na prowokującą wypowiedź Leppera". Według sądu, odpowiedź ta nie była przemyślana i nie była realizacją wcześniej podjętego zamiaru, ale poseł powinien był mieć świadomość, że pomawia Wieczerzaka podczas obrad Sejmu transmitowanych przez telewizje.

Sędzia dodał, że "nie należy zapominać" o tym, że w tamtym czasie media pisały o Wieczerzaku jako o podejrzanym. Podzielono zarazem ustalenia I instancji, że Rokita nie działał w wyniku błędu - jak mówił, powołując się na doniesienia gazet o "aferze Wieczerzaka". Według I instancji, o błędzie można by mówić wtedy, gdyby jakaś gazeta napisała, że został on już prawomocnie skazany.

Sędzia Gąsior dodał, że Rokita jest "osobą powszechnie poważaną i niekaraną", co także przemawia za umorzeniem. W konkluzji uznano, że stopień szkodliwości społecznej czynu Rokity nie był znaczny, choć nie można powiedzieć, by nie było go w ogóle. Według sędziego, zarówno rok próby, jak i wpłata na cel społeczny - zarządzone przez sąd ze względów "wychowawczych i prewencyjnych" - powinny sprawić, że Rokita "w przyszłości nie wejdzie w konflikt z prawem".

Adwokat nieobecnego w sądzie Rokity, mec. Stanisław Machajewski, odmówił skomentowania wyroku. "Jak się jest znanym politykiem, to można obrażać" - powiedział zaś adwokat nieobecnego Wieczerzaka, mec. Jan Brzykcy. Nie chciał on przesądzać bez kontaktu ze swym klientem, czy będzie się on żalił do trybunału w Strasburgu.

Przed innym stołecznym sądem trwa oddzielny proces karny wytoczony Rokicie przez Wieczerzaka za nazwanie go gangsterem.

W grudniu 2007 r. Sąd Okręgowy w Warszawie w cywilnym procesie orzekł, że Rokita ma przeprosić Konrada Kornatowskiego, b. prokuratora i b. szefa policji w rządzie PiS, za zarzucenie mu, jakoby w latach 80. brał udział w tuszowaniu zabójstwa.

Sprawę karną Wieczerzaka za działanie na szkodę PZU Życie stołeczny sąd zwrócił w 2004 r. prokuraturze. Trwa śledztwo, w którym ma on zarzuty. Za działanie na szkodę PZU Życie, co miało spowodować wielomilionowe straty, Wieczerzakowi grozi do 10 lat więzienia. Według prokuratury, udzielał on milionowych pożyczek różnym spółkom, nieraz powiązanym z nim samym. Wierzytelności te miały być umarzane lub ich spłata nie była egzekwowana.(

ab, ss, pap