Belgrad: demonstranci podpalili ambasadę USA, jedna osoba spłonęła

Belgrad: demonstranci podpalili ambasadę USA, jedna osoba spłonęła

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PAP 
Najpierw serbskie media, a zaraz potem Ambasada USA w Belgradzie poinformowały, że w budynku ambasady zaatakowanym przez tłum demonstrantów, którzy podpalili jedno z pomieszczeń, znaleziono wieczorem zwęglone ciało ludzkie.

Na razie brak informacji na temat tożsamości osoby, która poniosła śmierć i bezpośrednich przyczyn jej zgonu, wiadomo jedynie, że zwęglone ciało to nie pracownik ambasady USA.

"W ambasadzie znaleziono zwęglone ciało. Wszyscy członkowie personelu USA są żywi" - powiedział przedstawiciel strony amerykańskiej.

Rzecznik USA również nie miał informacji na temat tożsamości ani narodowości osoby, którą znaleziono martwą po ataku demonstrantów protestujących przeciwko niepodległości Kosowa.

Tuż przed północą czasu polskiego podano, że USA oficjalnie zaprotestowały wobec rządu serbskiego, uznając za "nie do przyjęcia" sytuację, w której dopuszczono do podpalenia przez demonstrantów serbskich pomieszczeń Ambasady USA w stolicy Serbii Belgradzie.

Informacje o proteście podał w Waszyngtonie rzecznik Departamentu Stanu USA Sean McCormack.

Przedstawiciel Departamentu Stanu podkreślił, że zabezpieczenie Ambasady USA w Belgradzie ze strony serbskiej w chwili ataku demonstrantów, którzy wdarli się do budynku "było nieodpowiednie".

W czwartek w Belgradzie po wielogodzinnej antyamerykańskiej i antyzachodniej demonstracji z udziałem 200 tys. osób do ambasady USA wdarło się ponad 300 demonstrantów z kijami i metalowymi prętami, wybijając okna i wyważając drzwi w proteście przeciw niepodległości Kosowa. Rzucano koktajle Mołotowa, jedno z pomieszczeń biurowych stanęło w płomieniach. Interwencja sił policyjnych nastąpiła z półgodzinnym opóźnieniem.

 

Stacje telewizyjne pokazywały dramatyczne ujęcia płomieni buchających przez wybite okno i czarnego dymu unoszącego się nad amerykańskim przedstawicielstwem dyplomatycznym.

Pożar szybko ugaszono, a wieczorem serbska policja poinformowała o zabezpieczeniu terenu amerykańskiej ambasady. W tym samym czasie świadkowie mówili jednak, że gmach ambasady jest obrzucany koktajlami Mołotowa. Do późnego wieczora dochodziło do starć demonstrantów z policją.

Interwencję podjęło po ok. 30 minutach od napaści 200 funkcjonariuszy policyjnych sił prewencji - informował Reuters. Kilku uczestników zamieszek zatrzymano.

Waszyngton zażądał od władz Serbii zapewnienia ochrony ambasadzie. Rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack powiedział, że gdy doszło do napaści, w ambasadzie znajdował się tylko personel ochrony, i to nie w budynku, do którego wdarli się demonstranci.

Demonstracja przeciwników niepodległości Kosowa zgromadziła w czwartek w centrum Belgradu około 200 tysięcy ludzi. Zebrani powiewali serbskimi flagami i trzymali transparenty z napisem "Stop terrorowi USA". Grupa protestujących podpaliła czerwono- czarną flagę albańską.

Większość demonstrantów stanowili studenci i uczniowie, którym - podobnie jak i wielu pracownikom - dano tego dnia wolne, by mogli zaprotestować przeciwko niepodległości Kosowa.

"Czy jest jakiś inny naród na Ziemi, od którego (mocarstwa) żądają rezygnacji ze swej tożsamości i opuszczenia braci w Kosowie?" - mówił premier Serbii Vojislav Kosztunica do tłumów przed serbskim parlamentem.

"Nie ma takiej siły, takiej groźby, czy takiej kary, która mogłaby skłonić Serbię do zrezygnowania z jej byłej prowincji" - oświadczył Kosztunica.

Oprócz ambasady USA demonstranci atakowali także ambasady Niemiec, Turcji i Chorwacji, ale zostali odparci przez policję. W zamieszkach, do których doszło podczas demonstracji, rannych zostało ponad 30 ludzi. Zastępca dyrektora kliniki pomocy doraźnej w Belgradzie Duszan Jovanović poinformował jednak, że były to tylko lekkie obrażenia. Dodał, że większość rannych demonstrantów była "bardzo pijana".

W centrum Belgradu demonstranci podpalili ponad 20 samochodów osobowych, tramwaj i pięć autobusów miejskich. Splądrowany został dom towarowy, zdemolowano restaurację McDonald's, obrabowano dwa przedstawicielstwa zagranicznych banków, podpalano pojemniki na śmieci i plądrowano kioski.

Policja, która na miejsce zajść przybyła dość późno, użyła gazu łzawiącego, żeby zepchnąć tłum demonstrantów do bocznych uliczek.

Prezydent Serbii Boris Tadić, przebywający z wizytą w Rumunii, zaapelował o spokój i wezwał demonstrantów do zaprzestania ataków na ambasady. Podkreślał, że akty przemocy niweczą "wysiłki Serbii w obronie Kosowa".

ab, pap