Rząd wprowadzi podatek liniowy

Rząd wprowadzi podatek liniowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski 
Platforma Obywatelska zdecyduje się na wprowadzenie podatku liniowego - dowiedział się "Dziennik".

Minister finansów Jacek Rostowski w rozmowie z "The Wall Street Journal Polska" potwierdza: "PO jest zobowiązana do zmierzania do podatku liniowego w PIT". Decyzja o tym, kiedy zacznie obowiązywać jedna stawka podatkowa, zapadnie lada dzień. A premier Donald Tusk ma ją ogłosić w najbliższą niedzielę.

Minister, który uchodzi za najbardziej małomównego szefa resortu zasiadającego w gabinecie Donalda Tuska, deklaruje, że rząd jest zdecydowany kontynuować obniżanie podatków.

Według nieoficjalnych informacji "Dziennika", decyzja, kiedy jedna stawka podatkowa zacznie obowiązywać, ma zapaść lada dzień. Prawdopodobnie Tusk ogłosi ją w najbliższą niedzielę, kiedy podsumuje sto dni pracy swojego rządu.

Jacek Rostowski nie precyzuje, kiedy jeden podatek może zostać wprowadzony. Wymienia dwie daty: 2010 albo 2011 r. Nie wiadomo, jak byłby wysoki. Nieoficjalnie gazeta dowiedziała się, że trwają rozmowy w tej sprawie.

"Zapewne będzie 19-procentowy" - mówi "Dziennikowi" członek ścisłego kierownictwa PO. Co ciekawe, z informacji pochodzących z Platformy Obywatelskiej wynika, że w grę wchodzi także zachowanie ulgi prorodzinnej i kwoty wolnej od podatku. A to znaczy, że nadal byłoby można odliczyć tak jak teraz 1173 zł na jedno dziecko, a osoby zarabiające rocznie do 3088 zł nie oddawałyby fiskusowi ani grosza.

Rostowski nie zrezygnuje z jednego: ani myśli o zniesieniu podatku od dochodów kapitałowych, czyli tzw. podatku Belki. "Nie jestem socjalistą, ale to umożliwiałoby bardzo bogatym ludziom, których większość dochodów pochodzi z instrumentów finansowych, unikanie płacenia podatków" - mówi.

Jeden podatek to rewolucyjny pomysł, bo oznacza, że do budżetu wpłynie mniej pieniędzy. PO nie przedstawiła żadnych wyliczeń, ale wiadomo, że kasa państwa schudłaby o grube miliardy. Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club, przyznaje jednak, że obniżka PIT pozostawiłaby w naszych kieszeniach sporo pieniędzy.

Czy państwo stać na taki gest? Andrzej Arendarski, szef Krajowej Izby Gospodarczej uspokaja: "Jakkolwiek obywatele wykorzystają zaoszczędzone na obniżce podatku pieniądze, zrobią to lepiej niż państwo". Uważa, że nawet gdyby je po prostu wydali, to i tak część z nich wróci do państwowej kasy w formie podatku VAT - czytamy w "Dzienniku".

pap, ss