Kaczyński: Polska nie może być krajem dwóch narodów

Kaczyński: Polska nie może być krajem dwóch narodów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że w niedzielnym wystąpieniu premiera Donalda Tuska podsumowującym 100 dni rządu, były "rzeczy dobre". J.Kaczyński dziękował za słowa, ale - jak mówił - "oczekuje czynów".

Przemawiając podczas konwencji PiS w niedzielę w Janowie Lubelskim J. Kaczyński wyraził nadzieję, że skończy się "totalna wojna polityczna wywoływana przez PO".

Prezes PiS powtórzył w niedzielę przedstawioną już w czasie sobotniej konwencji PiS krytyczną ocenę pierwszych 100 dni rządów koalicji PO-PSL. Według niego, obecna władza nie daje sobie "rady na poziomie elementarnym".

"Apeluję do Donalda Tuska, jako do przywódcy PO, by ze swoich dzisiejszych słów wyciągnął wnioski, by za słowami poszły czyny" - mówił J.Kaczyński w Janowie Lubelskim.

Podkreślił, że w wystąpieniu Tuska, było "wiele zapowiedzi", a mówiono już nie tylko o 100 dniach ale o 300, 1,5 tys. czy nawet o 3 tys. dni. "Ja mogę powiedzieć jedno, pomarzyć wolno każdemu" - powiedział prezes PiS i dodał, że "nie jest żaden zarzut".

Podkreślił, że w tym co powiedział Tusk, "były też rzeczy dobre, dziękował mediom, bardzo co prawda mu życzliwym (...), ale mam nadzieję, że to oznacza, że odstąpi od zamysłu przejęcia Telewizji Publicznej czy zaatakowania +Rzeczypospolitej+, że skończą się próby prześladowania niezależnych dziennikarzy".

"Jeśli tak, to jest to dobry dzień" - powiedział J.Kaczyński. Podkreślił, że Tusk podziękował też opozycji za krytykę. "I ja mu wobec tego chcę podziękować, mam nadzieję, że jest to zmiana nastawienia, że te złe oczy się skończą, że to już się nigdy nie powtórzy".

"Chcę wierzyć, że to przemówienie (...) przyniesie krajowi coś nowego - ta totalna wojna polityczna wywoływana przez PO, te niszczenie samorządów, w których współrządzi PiS, to coś w najwyższym stopniu niedobrego".

"Oczekuję tego, że na przykład w Koszalinie, gdzie zmuszono prezydenta (Mirosława) Mikietyńskiego do usunięcia wiceprezydenta z PiS, po prostu swego rodzaju szantażem, nasz wiceprezydent będzie mógł wrócić, bo wtedy okaże się, że te słowa coś znaczą, a nie są kolejnym mydleniem oczu" - mówił szef PiS

J.Kaczyński podkreślał, że jego partia będzie zabiegać, aby Polska nie stała się krajem dwóch narodów: ludzi coraz zamożniejszych i szczęśliwych oraz tych, "dla których ciągle nie zaświeciło słońce".

Prezes PiS powiedział, że niezależnie "od tych wszystkich słów często obraźliwych", którymi - w jego ocenie - obrzucane jest PiS, idea przyświecająca jego partii będzie żyła i zwycięży.

J.Kaczyński powiedział, że ma nadzieję na bardzo szybki rozwój gospodarczy naszego kraju. Jednak, jego zdaniem, z niedzielnego przemówienia premiera Donalad Tuska wynika, iż liczy on na to, że Polacy "nie umieją liczyć".

"Premier powiedział, że Polska zasługuje na lepsze rządzenie i na lepszą gospodarkę - tak zasługuje, tu całkowita zgoda" - powiedział szef PiS. "Ja liczę na tę dobrą władzę, bo jestem Polakiem, bo chcę, żeby Polska była dobrze rządzona niezależnie od tego, kto jest przy władzy i chcę, żeby był w Polsce jak najszybszy gospodarczy postęp" - dodał.

Zastrzegł jednak, że nie może mówić o czymś, czego nie ma. Jego zdaniem, obecna władza nie daje sobie bowiem "rady na poziomie elementarnym".

Dodał też, że premier Tusk "w swoim pełnym uśmiechów przemówieniu" zapowiedział, iż w ciągu ośmiu lat, "Polska znajdzie się wśród dziesięciu najlepiej rozwiniętych państw Unii Europejskiej".

"Przy całym moim optymizmie (...) sądzę, że to jest po prostu liczenie na to, że Polacy nie potrafią liczyć i że wszyscy mają - jeśli chodzi o świadomość ekonomiczną - w głowach tyle, ile ma pan Donald Tusk" - oświadczył J.Kaczyński.

Jak wyjaśnił, zakładając nawet umiarkowany rozwój najbogatszych państw UE, dogonienie ich przez nasz kraj, oznaczałoby, że Polska musi do 2015 roku osiągnąć poziom co najmniej "37-38 tys. dolarów na głowę".

"Ja bym sobie tego bardzo życzył, tylko dzisiaj tak liczony dochód, czyli tzw. PKB na głowę w Polsce to jest 14 tys. 400 zł - mówię o roku 2007 - czyli w ciągu ośmiu lat (musiałby nastąpić) wzrost dwu i pół krotny" - dodał prezes PiS.

"Powinniśmy się rozwijać szybko, bardzo szybko, jestem przekonany, że możemy się rozwijać bardzo szybko, ale z całą pewnością nie jesteśmy w stanie dokonywać tego rodzaju cudów. To byłoby dwa razy szybciej niż Irlandia, to jest z całą pewnością wprowadzanie społeczeństwa w błąd" - dodał.

Według niego, takie zapowiedzi świadczą o tym, że PO tak naprawdę nie ma żadnej propozycji "dla miażdżącej większości Polaków", a jej polityka koncentruje się na interesie niewielkiej grupy.

Gdzie są większe pieniądze na służbę zdrowia; nasz rząd je przygotował i miało być ich znacznie więcej - pytał b. premier. "Mamy prawo od tego rządu wymagać rzeczy konkretnych oraz odpowiedzi na konkretne pytania" - podkreślił J.Kaczyński.

Prezes PiS nawiązał także do polityki zagranicznej obecnego rządu. "Czy uśmiech w polityce zagranicznej to są rzeczywiście wielkie sukcesy. Na czym te sukcesy polegają, jakie sprawy zostały załatwione. Proszę wymienić - zwracam się tutaj do Donalda Tuska - chociaż jeden realny problem, który został rozwiązany" - pytał b. premier.

J.Kaczyński pytał także, gdzie jest reforma finansów publicznych, która pozwoli podnieść pensje. "To w ciągu najbliższych kilku lat, jeśliby przyjąć, że będzie dobra sytuacja gospodarcza, jest zupełnie możliwe" - uważa.

"To nie są żądania niemożliwe do spełnienia. Pod jednym warunkiem - że będzie dobra, sprawna władza, która (...) nie będzie się nieustannie liczyła tylko z garstką ludzi bardzo wpływowych, bardzo mocnych, ale będących z punktu widzenia całości społeczeństwa marginesem" - mówił prezes PiS.

"Rozumiem po dzisiejszym wystąpieniu Donalda Tuska, że PiS przestanie być już głównym bohaterem tego filmu. Na razie był to film o PiS, o niszczonych laptopach, o jakiś zagubionych kartach, o tego rodzaju wydarzeniach, które nieustannie były eksponowane. Teraz film będzie o pięknej przyszłości" - powiedział J.Kaczyński.

Prezes PiS przekonywał, że "trzeba wrócić na tę drogę, którą szliśmy, wśród różnych kłopotów, w latach 2005-07".

"Polacy chcą uśmiechów, dobrej atmosfery, ale ta dobra atmosfera nie może zastępować polityki, która rozwiązuje polskie problemy, a takiej polityki nie ma i obawiam się, że przy tej władzy, chyba że całkowicie zmieniłaby swoją postawę, nie będzie" - mówił J.Kaczyński.

W jego ocenie, "wyraźnie widać, że rząd Donalda Tuska chce cofnąć się na stare pozycje". Według J.Kaczyńskiego, "pytanie zasadnicze, które trzeba sobie postawić to, czy 21. października (2007 r.) rzeczywiście poszliśmy dobrą drogą".

"Jestem przekonany, że tę drogę trzeba zdecydowanie skorygować i wrócić na tę, którą szliśmy wśród różnych kłopotów w latach 2005- 07, bez trudnych sojuszników, z wyciągnięciem wniosków z błędów, które były popełnione, bo były popełnione i nie ma co tego ukrywać" - mówił prezes PiS.

J.Kaczyński podkreślił, że "jest zupełnie pewien, że Polacy są narodem mądrym, można ich wprowadzić błąd, ale to się udało raz i to się więcej nie uda". Wzywał uczestników konwencji by przyglądać się temu rządowi "bardzo dokładnie".

Prezes PiS podkreślał, że jego słowa mają szczególne znaczenie w miejscu, w którym odbywała się niedzielna konwencja PiS. "To na tych ziemiach trwała najdłużej twarda walka z komunizmem,(...) komuniści o tym wiedzieli dlatego te ziemie dyskryminowali, naszym świętym obowiązkiem jest naprawić te szkody, oddać sprawiedliwość" - przekonywał prezes PiS.

J.Kaczyński podkreślał, że podczas gdy jego rząd chciał wspierać rozwój terenów na wschód od Wisły, "dziś koncepcja jest inna" i sprowadza się do wspierania tych, którzy są bogatsi. Jak podkreślił, w niedzielnym wystąpieniu premiera nie słyszał, by szef rządu chciał zmienić tę koncepcję szefowej resortu rozwoju regionalnego Elżbiety Bieńkowskiej.

Niedzielna konwencja PiS odbyła się w Janowskim Ośrodku Kultury.

pap, ss