Marcinkiewicz: w konstytucji silniejszy prezydent

Marcinkiewicz: w konstytucji silniejszy prezydent

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza zmiany konstytucji mogłyby iść w kierunku wzmocnienia władzy prezydenta i ograniczenia roli premiera. W opinii Marcinkiewicza, zmiany w konstytucji są "absolutnie niezbędne".

Jak mówił Marcinkiewicz we wtorek w TVN24, konstytucja "daje premierowi pełną władzę, a nie jest on wybierany (jak prezydent) w wyborach powszechnych".

Według Marcinkiewicza, zachowując prezydenckie wybory powszechne, zmiana w konstytucji powinna "przenieść kompetencje premierowskie do prezydenta". "Premier powinien być - mniej więcej tak jak we Francji - pomocnikiem prezydenta w prowadzeniu spraw państwowych. W takiej sytuacji kadencja prezydenta powinna trwać 4 lata, tyle, ile parlamentu, żeby prezydent mógł mieć w nim swoją większość" - powiedział.

Według b. premiera, jeśli chcemy, by do parlamentu "wróciła poważna debata o państwie, o Polsce, o naszych najważniejszych problemach, to wydaje się potrzebne powołanie komisji konstytucyjnej i rozpoczęcie w niej takiej debaty".

W sprawie ewentualnego powrotu do polityki i założenia partii politycznej, Marcinkiewicz powtórzył, że "polityka to choroba śmiertelna". "Ja na nią zapadłem i pewnie będę na nią chorował aż do śmierci. Ja potrafię być cierpliwy" - dodał.

Marcinkiewicz, który we wtorek był również gościem Kontrwywiadu RMF FM, powiedział, że czuje, iż wróci z Londynu i będzie musiał założyć partię. "Czuję, że tym razem znów mi ktoś przerwie. Będę musiał wrócić z Londynu, będę musiał założyć partię i odbierać głosy PiS-owi. I pewnie też trochę Platformie Obywatelskiej - mówił b. premier, przedstawiciel Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. W TVN24 Marcinkiewicz powiedział też, że pobyt w Londynie sprawił, że "wyostrzył swoje spojrzenie na sprawy gospodarcze, na to co w tych sprawach dzieje się w Polsce". "Dostrzegam, że w polskiej polityce myślenie o gospodarce jest ciągle zbyt małe. Tak naprawdę oprócz kilku polityków nikt o gospodarce nie myśli, a to nie jest dobre" - mówił b. premier.

pap, ss