Na Air Show 2007 zawiódł człowiek

Na Air Show 2007 zawiódł człowiek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Znamy już przyczyny katastrofy lotniczej, do której doszło we wrześniu 2007 roku w czasie pokazów lotniczych Air Show w Radomiu - pisze sobotni "Dziennik". Z ustaleń komisji badającej wypadek wynika, że zawiódł Lech Marchelewski, lider zespołu akrobacyjnego.
"Komisja badająca wypadek zakończyła już najważniejsze prace. Z jej ustaleń wynika, że zawiódł Lech Marchelewski, lider zespołu akrobacyjnego, który nie wykonał prawidłowo figury. Raport będzie gotowy pod koniec kwietnia" - pisze "Dziennik".

Gazeta przypomina, że 1 września 2007 roku w czasie radomskich pokazów rozbiły się dwa samoloty zespołu akrobacyjnego "Żelazny". Zginęli doświadczeni piloci: Lech Marchelewski, lider zespołu oraz Piotr Banachowicz. Wykonywali skomplikowaną figurę, tzw. rozetę.

"Polega ona na tym, że najpierw trzy samoloty lecą razem pionowo w górę, później rozchodzą się na trzy strony i każdy zatacza pętlę. Potem schodzą się nisko nad ziemią. Mijającą się parę samolotów lider przecina pod kątem 90 stopni. W Radomiu figura się nie udała. Lech Marchelewski uderzył od dołu w samolot Banachowicza" - czytamy.

"Dziennik" podał, że komisja wykluczyła usterkę maszyny, wpływ pogody, błędy w organizacji pokazów. Odrzucono też hipotezę, że lider próbował popełnić samobójstwo.

"Jest pewne, że to Marchelewski nie wykonał figury prawidłowo. To on miał obserwować dwa pozostałe samoloty i pilnować odległości od nich" - pisze dziennik.

Jak powiedział cytowany przez gazetę przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich, "według programu Marchelewski miał przelecieć pod mijającą się parą samolotów. Przeszedł jednak za wysoko, na poziomie kolegi nadlatującego z jego lewej strony".

Jak podał "Dziennik", komisja nie wie, co sprawiło, że Marchelewski nie widział kolegów. Pilota mogło przyćmić podczas wyprowadzania maszyny z pętli. Wówczas występują tzw. dodatnie przeciążenia. Mogą im towarzyszyć zaburzenia wzroku. Zdaniem Klicha, taka przyczyna błędu doświadczonego pilota jest bardzo prawdopodobna.

j/dziennik.pl