Prokuratura nie odniesie się do słów Piotrowskiego

Prokuratura nie odniesie się do słów Piotrowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łódzka prokuratura okręgowa, która bada okoliczności zatrzymania oraz śmierci Barbary Blidy, nie będzie odnosić się do wywiadu pełnomocnika Blidów dla "Gazety Wyborczej".

We wtorek "Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z mec. Leszkiem Piotrowskim, który ujawnił niektóre szczegóły zeznań, jakie w tej sprawie złożyli b. premier Jarosław Kaczyński i b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Jak powiedział rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania, nie odniesie się ona do tego, czy informacje podane przez Piotrowskiego "odzwierciedlają złożone zeznania". Dodał, że prokuratura, gdy stwierdzi podejrzenie ujawnienia informacji z postępowania bez zezwolenia, podejmuje stosowne kroki. Kopania nie ujawnił jednak, czy jakiekolwiek kroki zostały podjęte.

Piotrowski twierdzi w wywiadzie dla "GW", że zeznania Kaczyńskiego i Ziobry nie były w ogóle nagrywane kamerą wideo, podczas gdy innych świadków nagrywano. Podkreśla też, że jako jedyne złożone w śledztwie zostały złożone w tajnej kancelarii, a protokoły utajnione.

Według mecenasa, b. premier zeznał m.in., iż od lutego do kwietnia 2007 w jego kancelarii odbyło się pięć narad na temat najważniejszych śledztw w kraju. Omawiano na nich strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom PiS. Piotrowski jest przekonany, że "na szczytach władzy istniała zorganizowana grupa przestępcza".

Według Piotrowskiego, Kaczyński miał zeznać, że śledztwo w sprawie mafii węglowej interesowało go najmniej, bardziej interesowały go sprawy układu warszawskiego, afery gruntowej, senatora Stokłosy czy zabójstwa generała Papały.

Z kolei - jak mówi Piotrowski dla "Gazety" - Ziobro miał zeznać, że na tych naradach nie zapadały żadne decyzje. Zaprzeczał też, by ingerował w śledztwo w sprawie mafii węglowej, nie wywierał żadnych nacisków i o takich naciskach nie słyszał.

Krzysztof Kopania powiedział, że "mając na względzie dobro postępowania" prokuratura nie ujawnia treści zeznań bądź wyjaśnień, ani też okoliczności, które były przedmiotem przesłuchań.

Dodał, że prokuratura w każdej sytuacji, w której stwierdzi podejrzenie ujawnienia informacji bez zezwolenia z postępowania przygotowawczego, podejmuje "stosowne działania", aby wyjaśnić sprawę. "Ponieważ nie odnosimy się do wtorkowej publikacji gazety, prokuratura nie udziela też informacji, czy w związku z tą publikacją tego typu działania zostały podjęte" - mówił rzecznik.

Kopania powiedział również, że nieuprawnione jest stwierdzenie, iż tylko Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro byli przesłuchiwani w kancelarii tajnej. Przypomniał, że już wcześniej wielu innych świadków było przesłuchiwanych w ten sposób, a protokoły z przesłuchań były opatrzone klauzulą tajności. "Przesłuchanie w kancelarii tajnej odbywało się zawsze wtedy, kiedy prokurator doszedł do wniosku, że jest to uzasadnione zakresem przesłuchań" - dodał.

Wyjaśnił również, że żadne z tych przesłuchań w kancelarii tajnej nie było rejestrowane przy pomocy wideo lub audio.

Barbara Blida - b. posłanka i b. minister budownictwa - w kwietniu ub. r. popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem. Od kwietnia ub. roku łódzka prokuratura okręgowa bada okoliczności planowanego zatrzymania oraz śmierci Blidy.

Śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Śledczy badają także prawidłowość decyzji prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów.

W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera, wśród nich m.in. Kaczmarek, szef CBA Mariusz Kamiński, Jarosław Kaczyński oraz Zbigniew Ziobro.

Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie sprawdził czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Łódzcy prokuratorzy nie udzielają informacji, czy zarzuty w tej sprawie usłyszą także inne osoby, w tym kolejni funkcjonariusze ABW. Nie udzielają też informacji, czy jako świadek zostanie przesłuchany prezydent Lech Kaczyński.

pap, ss