Odznaczenia dla uczestników Marca

Odznaczenia dla uczestników Marca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył uczestników Marca'68 oraz osoby zasłużone na rzecz przemian demokratycznych w Polsce. Medalu nie przyjął Bogdan Czajkowski. Wśród odznaczonych nie było Adama Michnika, jednego z głównych uczestników wydarzeń marcowych.

W marcu 1968 r. Michnik wraz z Henrykiem Szlajferem został relegowany z uczelni za protest przeciwko zdjęciu "Dziadów" Adama Mickiewicza ze sceny Teatru Narodowego. Wkrótce potem został aresztowany i skazany na trzy lata więzienia.

O tym, że Michnik nie otrzyma odznaczenia, jako pierwszy poinformował dziennikarz programu "Teraz My" w TVN.

Wiceszef Biura Prasowego Marcin Rosołowski powiedział PAP, że lista osób, które zostały w czwartek uhonorowane przez prezydenta, została przygotowana na podstawie propozycji Zespołu ds. Opiniowania Wniosków o Nadanie Orderów i Odznaczeń, który działa przy Kancelarii pod kierownictwem Janiny Jankowskiej oraz w oparciu o materiały dostarczone przez IPN, a dotyczące wydarzeń z Marca'68.

"Polityka przywracania pamięci przez pana prezydenta zakłada, że w pierwszym rzędzie honorowane są osoby, które do tej pory pozostawały w cieniu. Tak było w przypadku osób działających w podziemnej +Solidarności+, tak też było teraz" - podkreślił Rosołowski.

Michnik nie otrzymał też zaproszenia na uroczystość. Jak powiedział portalowi gazeta.pl, nie wie, dlaczego tak się stało. Widocznie pan prezydent uznał, że tak będzie słusznie i sprawiedliwie - zaznaczył.

PAP nie udało się skontaktować z podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Ewą Junczyk-Ziomecką, by uzyskać komentarz w tej sprawie.

W przemówieniu prezydenta podczas uroczystości padło nazwisko Michnika. Jak przypomniał Lech Kaczyński, wiec 8 marca 1968 r. zwołany był w obronie kolegów, dwóch studentów usuniętych wtedy z uczelni: Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Wymienił też osoby aresztowane po wydarzeniach marcowych - wśród nich Michnika.

Podczas uroczystości w Pałacu jeden z uhonorowanych - Bogdan Czajkowski - odmówił przyjęcia odznaczenia. Po tym, jak jego nazwisko zostało odczytane, Czajkowski podszedł do prezydenta, który chciał mu wręczyć odznaczenie i rozmawiał z nim dłuższą chwilę. Rozmowy nie było słychać.

Czajkowski poinformował, że powiedział wówczas Lechowi Kaczyńskiemu: "Z całym szacunkiem dla pana, panie prezydencie, z ciężkim sercem muszę odmówić przyjęcia tego odznaczenia". Jak dodał, poprosił o zgodę na krótkie uzasadnienie swojej decyzji. "Ale nie otrzymałem jej" - dodał.

Wyjaśnił też PAP, że powodem jego odmowy było "niszczenie" go przez polskie sądy, a także brak referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. "Nie jest to protest przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, ale przeciwko Rzeczypospolitej" - zaznaczył.

Uczestnicy uroczystości, z którymi rozmawiali dziennikarze, najczęściej oceniali tę sytuację jako "zgrzyt".

Wśród odznaczonych przez prezydenta znaleźli się m.in. Józef Dajczgewand, Irena Lasota, Jadwiga Dzięgiel (odznaczeni Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski) oraz pośmiertnie (tym samym odznaczeniem): Andrzej Kijowski (w jego imieniu odznaczenie odebrała wnuczka), ks. Wincenty Granat oraz Wiktor Nagórski.

Dajczgewand był związany z grupą "komandosów", był jedną z osób, które powiesiły na cokole pomnika Adama Mickiewicza transparent z żądaniem wolności wypowiedzi. Został skazany na 2,5 roku.

Jadwiga Dzięgiel brała udział w demonstracji pod Teatrem Narodowym 30 stycznia 1968 roku. Za udział w wydarzeniach marcowych została zawieszona w prawach studenta i relegowana z uczelni.

Związana z "komandosami" Irena Lasota zbierała podpisy pod petycją przeciwko zdjęciu "Dziadów", przepisywała ulotki zapraszające na wiec 8 marca, na wiecu czytała rezolucje. Wyemigrowała z Polski w 1970 roku.

Ks. Wincenty Granat był rektorem KUL w latach 1965-70. Bronił represjonowanych studentów. Wielokrotnie wzywany przez UB. Przyjmował na studia osoby skreślone z innych uczelni.

Andrzej Kijowski - pisarz, publicysta, eseista, krytyk literacki. W 1968 roku działał na rzecz przywrócenia swobód kulturalnych i przeciw cenzurze. Internowany w 1981 roku.

Wiktor Nagórski zorganizował wiec na Wydziale Matematyczno- Fizycznym UW w proteście przeciwko aresztowaniu Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Został zawieszony w prawach studenta i ukarany grzywną.

Lech Kaczyński, zwracając się w czwartek do gości w Pałacu Prezydenckim podkreślił, że antysemicka kampania z 1968 r. przyniosła Polsce niepowetowane straty.

Zauważył też, że marzec 1968 roku to był wielki studencki bunt. "To był w ogóle rok studenckich buntów" - mówił, przypominając, że równolegle z wydarzeniami w Polsce trwały protesty studenckie w Niemczech, a w maju 1968 roku we Francji.

Jak dodał, był to studencki bunt w walce o demokrację i nie miał on podłoża ekonomicznego. "To był ruch na rzecz prawdy i wolności. Nie formułowano programu zmiany systemu, ale formułowano program demokratycznych przemian" - powiedział.

Prezydent zaznaczył, że wydarzenia z Marca 1968 roku miały "wymiar związany z kampanią przeprowadzoną wtedy przez czynniki partyjne, kampanią o charakterze antysemickim na skalę trudną dzisiaj do uwierzenia".

L.Kaczyński dodał, że należy do pokolenia, które było świadkiem tej kampanii. "Sam często zachodzę w głowę, czy ja to rzeczywiście widziałem i słyszałem? Czy to było możliwe w dwadzieścia trzy lata po wojnie? Niestety, możliwe było" - podkreślił.

Prezydent przypomniał, że antysemicka kampania trwała wiele tygodni, "a w pewnym wymiarze nawet znacznie dłużej". "Była to kampania, która nie tylko naruszała podstawowe zasady cywilizowanego społeczeństwa. Nie tylko była kampanią, trzeba to jasno sobie powiedzieć rasistowską, ale także przyniosła naszemu krajowi niepowetowane straty" - podkreślił.

"Straty, które nie zostały naprawione aż do dzisiaj. Ta kampania wyrzuciła niejako z naszego kraju tysiące ludzi, którzy być może mieli żydowskie korzenie, ale w istocie byli Polakami. Także tysiące ludzi, którzy istotnie czuli się Żydami, ale Żydami polskimi" - ocenił Lech Kaczyński.

Prezydent powiedział, że przed 40 laty był wraz bratem pod Biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego i pod Pałacem Kazimierzowskim.

"Jako szeregowy żołnierz byłem też wtedy 8 marca pod Biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego, a później pod Pałacem Kazimierzowskim razem z bratem (Jarosławem Kaczyńskim), a także z dzisiejszym posłem, byłym ministrem Wojciechem Jasińskim" - mówił prezydent.

L.Kaczyński podkreślił, że wydarzenia Marca '68 były zdarzeniem dla Polski niezmiernie niekorzystnym, a pod pewnymi względami "wręcz tragicznym".

"O tym również należy pamiętać, dlatego żeby coś co oczywiście nie powtarzałoby marca, to dziś niemożliwe, ale co byłoby chociaż w najmniejszym stopniu do marca podobne, nigdy już w Polsce się nie zdarzyło" - powiedział L.Kaczyński. "Ale czuwać nad tym trzeba zawsze" - dodał.

Prezydent zapowiedział także, że będzie pilnować z "całą solennością", by pamiętano, iż ludzie Marca, niezależnie od tego, że "poszli w różnych kierunkach", stworzyli polską opozycję, a w dużym stopniu po roku '89 - polską władzę.

"O tym mogę zapewnić wszystkich tych, którzy są tutaj dzisiaj obecni, a także niezależnie od fundamentalnych niejednokrotnie różnic poglądów, także tych, którzy dzisiaj obecni nie są" - zaznaczył.

"To bardzo ważny element, by zamknąć ten traumatyczny fragment" w życiu uczestników wydarzeń marcowych - powiedział dziennikarzom po uroczystości Józef Dajczgewand. Ocenił, że Marzec '68 był "skrzyżowaniem dwóch totalitarnych systemów" i wyraził nadzieję, że nic takiego już się nie wydarzy.

"To było dostrzegane, że brakuje tutaj kilku osób, natomiast w przemówieniu prezydent wymienił zgodnie z prawdą historyczną sprawców (...) dzisiejszego zamieszania. Mówił i o Michniku, i o Szlajferze, i o Sylwku Blumsztajnie, i Józku Dajczgewandzie, o wielu ludziach, którzy wtedy mieli odwagę" - mówił z kolei gość uroczystości senator PO Władysław Sidorowicz, pytany przez dziennikarzy o nieobecność Michnika.

Zaznaczył jednak, że woli mówić o tym, co było, a nie o tym, czego zabrakło. Według niego, być może odznaczeni zostali po prostu ludzie, którzy odznaczeni jeszcze nie byli i do tej pory pozostawali w cieniu. "Być może taki był klucz" - dodał.

"Nazwiska, zdaje się, były wybrane w taki sposób, że można powiedzieć (iż odznaczenia) otrzymało kilkaset osób, ponieważ byli ludzie wybrani z różnych grup. Mnie się wydaje, że bardzo ładnie - a prezydent w swoim przemówieniu również wymienił nieobecne osoby" - powiedziała dziennikarzom Irena Lasota.

Zebrani na uroczystości goście minutą ciszy uczcili pamięć zmarłego w czwartek, w wieku 85 lat, wielkiego aktora Gustawa Holoubka, odtwórcę m.in. pamiętnej roli Konrada w "Dziadach" w reżyserii Kazimierza Dejmka. Zdjęcie "Dziadów" z afisza Teatru Narodowego było jednym z przyczyn wystąpień studentów w marcu 1968 roku.

pap, ss, ab