Ruskie strachy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli ktokolwiek miał nadzieję, że wybór Dmitrija Miedwiediewa na prezydenta Rosji cokolwiek zmieni w tym kraju, może pozbyć się złudzeń.
Wymachiwanie szabelką to ulubione zajęcie Dmitrija Rogozina. To on groził Polsce i Czechom rosyjskimi rakietami w przypadku, gdyby te kraje umieściły u siebie elementy tarczy antyrakietowej. Teraz ambasador Kremla przy NATO śle pogróżki pod adresem Gruzji. Nie ważne, że jego słowa są warte dokładnie tyle samo, co jego urząd ? czyli najwyżej funt kłaków. Tutaj najważniejszy jest sam ton głosu. Rogozin realizuje wytyczne płynące z Moskwy: ma mówić ostro i zdecydowanie, tak, aby słuchaczom po plecach przechodziły dreszcze. W jego głosie mają oni usłyszeć potęgę Rosji ? i poczuć ten sam strach, jaki czuli za czasów carów, czy w okresie ZSRR.

Ten styl straszenia innych Rosja wypracowała w czasie drugiej prezydenckiej kadencji Władimira Putina. I nie zamierza z niego rezygnować ? mimo że dziś szefem Kremla jest Miedwiediew. Przed wyborami prezydenta-elekta obsypywano komplementami: że liberalny, że demokrata, że prozachodni. Dziś widać, że wszystkie te określenia były na wyrost. Nawet jeśli Miedwiediew będzie liberalizował, to tylko rosyjską gospodarkę. Polityka zagraniczna pozostanie bez zmian ? jak przewidywał Richard Pipes, wybitny znawca Rosji, który twierdził, że Miedwiediew jako prezydent będzie miał wpływ co najwyżej na stosunki wewnątrz Rosji, stosunki międzynarodowe pozostaną w gestii Putina. Sprawdza się co do joty.