Sąd zawiesił lustrację Niezabitowskiej

Sąd zawiesił lustrację Niezabitowskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkunastotygodniowy pobyt Małgorzaty Niezabitowskiej na wykładach w USA to powód zawieszenia jej procesu autolustracyjnego przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Od 2005 r. rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego ubiega się o sądowe stwierdzenie, że nie była agentem SB.

W styczniu 2007 r. nieistniejący już Sąd Lustracyjny orzekł, że Niezabitowska nie skłamała w swym oświadczeniu lustracyjnym, zaprzeczając swej współpracy z SB.

We wrześniu 2007 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, na wniosek pionu lustracyjnego IPN, uchylił ten wyrok, uznając, że Sąd Lustracyjny nie dokonał "wnikliwej analizy" sprawy. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie - nowa ustawa lustracyjna, która zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazała orzecznictwo w sprawach lustracji sądom okręgowym w całym kraju.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie zawiesił postępowanie po informacji od Niezabitowskiej, że na blisko rok wyjeżdża ona na wykłady do jednego z uniwersytetów w USA. "To długotrwała przeszkoda w prowadzeniu sprawy" - powiedział PAP rzecznik sądu Wojciech Małek, uzasadniając zawieszenie procesu. Postępowanie będzie mogło być podjęte po powrocie lustrowanej do kraju.

Niezabitowska w grudniu 2004 r. sama ujawniła, że z jej akt w IPN wynika, iż na początku lat 80. miała współpracować z SB jako "Nowak". Zaprzeczyła mówiąc, że sfałszowano potwierdzające to dokumenty. Zwróciła się do IPN o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego. Gdy go nie otrzymała, wniosła do sądu o autolustrację. Proces toczył się od maja 2005 r. Rozprawy odbywały się - na wniosek lustrowanej - za zamkniętymi drzwiami.

W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia - które IPN udostępnił w 2004 r. mediom. Nie ma tam zobowiązania do współpracy, ani własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej - zatrudnionej wtedy w redakcji "Tygodnika Solidarność" - do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki oficera SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią.

W styczniu 2007 r. Sąd Lustracyjny, rozstrzygając wątpliwości na korzyść lustrowanej, przyjął, że nie da się wykluczyć, iż raporty oficera SB ze spotkań z nią były fałszowane, zaś sama rejestracja jako tajnego współpracownika SB - przedwczesna.

Sąd przyznał, że 15 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego Niezabitowską zatrzymano. Podpisała wtedy oświadczenie, że będzie przestrzegać porządku PRL, zobowiązanie do zachowania tego przesłuchania w tajemnicy i deklarację, że po wypuszczeniu przyjdzie na spotkanie następnego dnia. Zarazem kategorycznie odmówiła zostania konfidentem. Choć na spotkanie nie przyszła, Grzelak sporządził raport, z którego wynikało, że przedstawiła listę pracowników "Tygodnika Solidarność". Według Niezabitowskiej, mógł on wpaść w ręce SB, gdy przeszukiwano jej bagaż na lotnisku.

Jak mówiła w ustnym uzasadnienia wyroku SA sędzia Barbara Lubańska-Mazurkiewicz, Sąd Lustracyjny nie dokonał "wnikliwej analizy materiału dowodowego" i przedwcześnie rozstrzygnął wątpliwości na korzyść lustrowanej (a jest to możliwe dopiero po "wyczerpaniu możliwości dowodowych"). W efekcie SA uznał, że ustaleń I instancji nie można uznać za prawidłowe.

Według SA, w ponownym procesie sąd ma dokładnie zanalizować sprzeczności między zeznaniami Grzelaka, który miał być oficerem prowadzącym Niezabitowską (mówił, że się z nią spotykał i dostawał od niej informacje), a jej samej (zaprzeczała słowom esbeka). Sąd ma także wnikliwie zbadać, czy informacje przypisywane przez SB Niezabitowskiej mogły pochodzić z innych źródeł. SA przyznał rację IPN, że nie mogły one pochodzić z podsłuchów telefonicznych, bo w pierwszych dniach stanu wojennego telefony były wyłączone.

Ponadto sąd ma też ustalić, czy przechodząc do innego departamentu MSW Grzelak przekazał TW "Nowak" - którym miała być Niezabitowska - do prowadzenia innym oficerom. Sąd ma również "podjąć próbę" przesłuchania osoby, która w 2004 r. ujawniła Niezabitowskiej, że w IPN są akta SB na jej temat.

Po wyroku Niezabitowska mówiła, że jest "bardzo rozczarowana". Powtórzyła, że "Nowak" był fikcyjnym agentem i Grzelak go nie przekazał. Dodała, że nigdy nie twierdziła, że informacje Grzelaka pochodziły z podsłuchów telefonów. Zapowiedziała, że na potrzeby sądu ujawni osobę, która ostrzegła, że IPN ma jej akta.

ab, pap