Leo Beenhakker: nie tracę optymizmu

Leo Beenhakker: nie tracę optymizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie tracę optymizmu, bo nie ma ku temu powodów - mówi o zbliżającym się występie piłkarskiej reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy jej trener Leo Beenhakker.

W środę "biało-czerwoni" przegrali w Krakowie towarzyski mecz z USA 0:3. To najwyższa porażka od sierpnia 2004, kiedy pod wodzą Pawła Janasa ulegli w Poznaniu Danii 1:5.

Najkrótszym komentarzem Beenhakkera do wydarzeń na stadionie Wisły było określenie "wypadek przy pracy". "Co prawda bardzo bolesny, ale tylko incydent. Jeden przegrany mecz, nawet wysoko i po bramkach straconych ze stałych fragmentów gry, nie może zburzyć zaufania do piłkarzy i wiary w ten zespół" - podkreślił szkoleniowiec.

"Tonowałem optymizm po wygranej 2:0 z Czechami w lutym na Cyprze, więc teraz nie będę popadał w dramatyczny ton po przegranej z Amerykanami. Naszą drużynę ciągle stać na zwycięstwa, na sukcesy, ale środowe spotkanie udowodniło wszystkim, że nie będzie o nie tak łatwo, jak mogło się niektórym wydawać" - dodał.

Zdaniem holenderskiego trenera, polska reprezentacja nie ma kłopotu z defensywą. "Wczoraj wszyscy przekonali się, jakie popełniamy błędy, ale generalnie problemu z obroną nie widzę. Ci sami piłkarze, nawet w podobnym ustawieniu, grali w eliminacjach i spisywali się bardzo dobrze. Byli skuteczni w swoich działaniach. W spotkaniu z USA spisali się słabiej. Prawdopodobnie nie byli maksymalnie skoncentrowani, nie walczyli z maksymalnym zaangażowaniem i o to mam do nich pretensje. Ale wiem, że jesteśmy w stanie wszelkie niedociągnięcia wyeliminować" - ocenił Beenhakker.

Według niego problemem nie jest także fakt, że niektórzy kadrowicze nie występują regularnie w klubach. "Nie zgadzam się z opinią, że z tego powodu przegraliśmy. Przecież wcześniej wygrywaliśmy, a ci sami piłkarze także nie grali regularnie w klubach. Gdy zdarzy się porażka, zaczyna się szukanie przyczyn, ale nie zawsze diagnozy są trafione" - stwierdził.

Selekcjoner podkreślił, że nie traci optymizmu, jeśli chodzi o występ reprezentacji w mistrzostwach Europy.

"Nie widzę ku temu powodów. Po jednej porażce nie zmieniają się nasze cele i oczekiwania. Są takie same, jak pozostałych 15 uczestników Euro-2008" - uważa Beenhakker.

"Celem nadrzędnym trenerów i piłkarzy wszystkich ekip będzie przetrwanie fazy grupowej. W ciągu dziewięciu dni trzeba zagrać trzy spotkania na najwyższym poziomie. Sądzę, że nikt nie wybiega myślami dalej, niż awans do ćwierćfinału. Z nami jest podobnie, bo niby czemu ma być inaczej. Jeśli to się uda, zaczniemy myśleć o kolejnych etapach" - powiedział Leo Beenhakker.

W połowie kwietnia Holender ma ogłosić nazwiska 30 piłkarzy, którzy pozostaną w rywalizacji o 23 miejsca na Euro-2008. "Zagadek mam coraz mniej i mecz z USA też dał mi kilka cennych wskazówek" - przyznał.

19 maja kadrowicze spotkają się w 25-osobowym składzie i na prawie dwa tygodnie wyjadą na zgrupowanie do niemieckiej miejscowości Donaueschingen. "Chcę tam zabrać 23 zawodników przewidzianych do gry w ME i dwóch rezerwowych, którzy jednak będą z nami trenować i w każdej chwili będą w stanie zastąpić kogoś z podstawowej kadry" - dodał szkoleniowiec.

W Niemczech "biało-czerwoni" zagrają dwa mecze towarzyskie - z Macedonią 26 maja i dzień później z Albanią. 28 maja Beenhakker poda ostateczny skład kadry na Euro-2008.

Ostatnim sprawdzianem Polaków przed wyjazdem na ME będzie spotkanie z Danią, które 1 czerwca odbędzie się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Następnego dnia "biało-czerwoni" zameldują się w swojej austriackiej bazie w Bad Waltersdorf, gdzie będą się przygotowywać do inauguracyjnego występu z Niemcami (8 czerwca w Klagenfurcie).

pap, ss