Ćwiąkalski musi odejść?

Ćwiąkalski musi odejść?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ćwiąkalski miał przyćmić swojego poprzednika Zbigniewa Ziobrę. Tymczasem pojawiają się sygnały, że nie spełnił tych oczekiwań. W PO mówi się, że Ćwiąkalski odejdzie po rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Ćwiąkalski sam o sobie mówi, że nie jest politykiem ani członkiem partii, w której rządzie zasiada, ale tylko objaw częstej wśród polityków kokieterii. Ćwiąkalski w politykę angażował się przez całe dorosłe życie. Do fotela ministra sprawiedliwości przymierzał się od kilkunastu lat. Jak twierdzi jeden z jego wieloletnich znajomych, już od czasów rządów Hanny Suchockiej krakowscy przyjaciele żartobliwie zwracali się do Ćwiąkalskiego per "minister". Wzięło się to stąd, że miał wówczas zostać prokuratorem krajowym. Nominację zablokował wówczas Mieczysław Wachowski. "Zawsze interesował się polityką. Prowadziłem z nim dziesiątki rozmów na ten temat, słuchał z uwagą" - dodaje Jan Rokita, kolega Ćwiąkalskiego już od 30 lat.

Ale dopiero konflikt z poprzednim ministrem sprawiedliwości wywindował Ćwiąkalskiego na obecne stanowisko.
CZłonek PZPR, w 1981 wystąpił z partii i związał się z opozycją. Dzięki Rokicie i Tadeuszowi Syryjczykowi został doradcą rządu Hanny Suchockiej m.in. w sprawie ustawy o świadku koronnym. Jesienią 2005 w trakcie negocjacji koalicyjnych PO - PiS Rokita jako niedoszły premier rozważał kandydaturę Ćwiąkalskiego na stanowisko ministra sprawiedliwości.

Do konfliktu doszło, kiedy Ćwiąkalski zaczął krytykować Ziobrę i prof. Władysława Mąciora, osobę, która w znacznym stopniu ukształtowała prawnicze poglądy PiS-owskiego ministra sprawiedliwości. Obecny minister zarzucił wówczas Mąciorowi udzielanie "cennych informacji Służbie Bezpieczeństwa". W archiwach IPN nie ma jednak żadnych dowodów niewłaściwych kontaktów Mąciora z bezpieką.

Niezwykle gwałtownie zareagował wtedy Ziobro. Zasypał Ćwiąkalskiego masą oskarżeń: od PZPR-owskiej przeszłości po zbyt bliskie kontakty z obecnymi oligarchami. Większość zarzutów była przesadzona, część nietrafiona, więc Ćwiąkalski, zamiast tłumaczyć się z lustrowania Mąciora, stał się bohaterem walki z PiS. To wówczas baczniejszą uwagę zwrócili na niego liderzy Platformy.  Od razu stał się celem ataków PiS. Tylko do niego i Radosława Sikorskiego prezydent miał zastrzeżenia.

Teraz rządzący oczekują, że Ćwiąkalski złamie karierę Ziobry. "W Platformie wierzą, że pod koniec wiosny pójdą do prokuratury pierwsze wnioski przeciwko Ziobrze. Np. za niszczenie akt" - mówi jeden z PSL-owskich wiceministrów. Do tej pory były minister z ataków wychodził obronną ręką. Nie zaszkodziła mu laptopowa kampania Ćwiąkalskiego. Nie zaszkodziły mu też bliskie insynuacji sugestie ministra na temat zniszczonych telefonów: "Cała ta aktywność medialna wywołała, łagodnie mówiąc, grymas niechęci na twarzy Tuska" - mówi jeden z najważniejszych polityków PO. Gorzkie słowa za to samo słyszał też od przyjaciół i dobrych znajomych.

"Na samym początku Tusk był zachwycony, bo Ćwiąkalski szybko łapał, o co mu chodzi" - opowiada polityk PO. Potem zaczęła się to zmieniać. "Wszyscy byli niezadowoleni z jego ulegania korporacjom prawniczym. Donald ma mu też za złe, że zbyt blisko zadaje się z takimi ludźmi jak Kalisz czy Jan Widacki" - mówi kolejny platformers.