Siła bohatera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dobrze dobrani aktorzy ratują "Przebacz" przed końcowym fiaskiem. Warto ten film obejrzeć dla kilku scen.
"Przebacz" od początku irytuje - przede wszystkim nachalnymi kalkami. Jak film o życiu na prowincji, to w tle musi lecieć nostalgiczny hip-hop. Jak główni bohaterowie mieszkają w w bloku, to wszyscy wokół muszą być non stop pijani. Jak w kadrze pojawiają się młodzi ludzie, to oczywiście są bez pracy i nie mają perspektyw. Takich filmów w naszym kraju powstało już na pęczki i reżyser Marek Stacharski nie proponuje tutaj niczego  nowego.
Ale nie znaczy to, że jego film należy z góry przekreślać. "Przebacz" broni się scenariuszem. Przede wszystkim samym pomysłem na to dzieło – oparciu narracji na przyjaźni kata i ofiary. Stan (grany przez Bartka Turzyńskiego) gwałci Joannę (w tej roli Aleksandra Nieśpielak), ale później zaczyna się z nią przyjaźnić – dziewczyna jest oczywiście nieświadoma tego, kto był jej oprawcą. Przewrotność tej relacji niesie ze sobą mnóstwo sprzecznych emocji, właściwie do końca nie wiadomo, jak film się skończy. I skupiając się na głównym wątku w pewnym momencie przestajemy zauważać ograne kalki, z których ta produkcja jest zbudowana.
Film ma też kilka smaczków. Jak chociażby rozmowa między Stanem i jego szefem (gra go Janusz Chabior) o wyższości pierożków nad hamburgerami, czy spotkanie Stana w siłowni z kumplem z bandy, Gobim (Wojciech Czerwiński) – te fragmenty ogląda się bardzo dobrze, mają w sobie mnóstwo lekkości, ale jednocześnie podszyte są trudnymi emocjami. W ogóle gra tych trzech aktorów może się podobać – są bardzo wiarygodni, pasują do swoich ról. Szkoda, że ich koledzy i koleżanki z planu nie dostosowali się do ich poziomu, bo przez to ten film jest bardzo nierówny. Ale na pewno lepsze to dzieło niż wskazywałyby na to pierwsze kadry.

"Przebacz", Marek Stacharski, Polska, 2006